W moje ręce wpadł ostatnio bardzo dobrze wyposażony egzemplarz Skody Fabii kombi z silnikiem Diesla 1,6 o mocy 90 KM. Czy samochód wart jest swojej ceny, która w testowanej specyfikacji dochodzi do 81 tys. złotych? A może w zupełności wystarczy pozostać przy wersji bazowej, tańszej o niemal 30 tysięcy? Zobaczmy.

Pierwszy rzut oka - wszystko się zgadza. To ta sama, dobrze znana Fabia, jeden z dwóch najlepiej sprzedających się w Polsce samochodów, i to od długich miesięcy. Czym ten samochód tak uwodzi Polaków? Czy to cena, czy przynależność do Volkswagena, czy jeszcze coś innego?

Żeby to sprawdzić, do testów wybrałem bardzo bogato wyposażony egzemplarz, który ma większość elementów z długiej listy wyposażenia dodatkowego. Przez zamówienie pakietu sportowego, nawigacji, podgrzewanych foteli, klimatyzacji manualnej i kilku innych dodatków cena podskoczyła z około 55 tys. do pokaźnych 81 tys. złotych. Wydaje się dużo, ale może warto?

Wsiadam do środka i od razu czuję trochę zbyt ostry zapach nowych tworzyw - auto dopiero co trafiło do parku prasowego. Po chwili nos się jednak przyzwyczaja i mogę zająć się oceną wnętrza. Fotele z pakietu sportowego są bardzo wygodne i przyjemnie otaczają pokaźnymi boczkami - później okaże się, że świetnie trzymają w zakrętach. Są też podgrzewane, co przyda się w zimowe dni, choć ta przyjemność trochę kosztuje, a bez niego też można jeździć.

Kierownica obszyta skórą ma gruby wieniec i jest bardzo wygodna. Gdzieniegdzie pojawiły się chromowane akcenty - m.in. przy dźwigni zmiany biegów. Od razu widać, że to nie wersja bazowa. Choć pakiet sportowy wygląda dobrze, to jednak swoje kosztuje, a bez niego można się obyć. Podobnie jak bez składanego podłokietnika, który jest mocno niepraktyczny. Po jego rozłożeniu ciężko jest sięgać do dźwigni zmiany biegów, a po złożeniu jest niepotrzebny. Zresztą i tak jest mało pojemny. Lepiej poprzestać na licznych i dużych schowkach, które znajdują się w kabinie - w drzwiach czy przed pasażerem.

Deska rozdzielcza jest ciemna, ale wygląda dobrze. Przede wszystkim zegary są bardzo czytelne, a obsługa poszczególnych elementów intuicyjna. Na środku znalazł się ekran dotykowy systemu multimedialnego i nawigacji Amundsen. To jeden z tych elementów, które mocno podbijają cenę. I już wiem, że niekoniecznie trzeba go zamawiać. Jak już pisałem przy okazji testu Skody Roomster, tak i tu zamieniłbym miejscami wyświetlacz nawigacji z panelem sterowania klimatyzacją. Bo tu "klima" jest za wysoko, a ekran zdecydowanie za nisko, co okazuje się po uruchomieniu nawigacji. Podczas jazdy trzeba bowiem sięgać wzrokiem zbyt daleko od drogi, co jest niewygodne i nie do końca bezpieczne. Poza tym, że GPS prowadzi skutecznie i jest prosty w obsłudze, to ekran wydaje się trochę za mały. Jak dla mnie, ten wydatek warto dwa razy przemyśleć.

Dużym plusem Fabii w nadwoziu kombi jest pokaźny bagażnik z praktycznymi przegródkami po bokach i bardzo wygodną roletą, którą składa się lekkim naciśnięciem. To wygodne, kiedy obie ręce zajęte są zakupami, wtedy wystarczy trącić ją łokciem, a ta składa się wówczas jak na zawołanie. Podłoga bagażnika jest płaska choć ze względu na małe rozmiary samochodu nie przewieziemy tu szerokich przedmiotów. W zupełności jednak wystarczy, żeby wyjechać na rodzinny urlop i nie rezygnować z dodatkowej torby, bo tu wszystko powinno się zmieścić.

Również wnętrze, choć wąskie, zapewnia wystarczający komfort podróżowania, a z tyłu na krótszych trasach wygodnie podróżować będą nawet trzy dorosłe osoby. Nad głowami miejsca im nie braknie, na kolana - to zależy od wzrostu, a trochę ciasno może być jedynie na szerokość.

Dobrym pomysłem wydaje się wybór Fabii z 1,6-litrowym dieslem o mocy 90 KM. Silnik pracuje dość kulturalnie, choć zanim się rozgrzeje trochę hałasuje. Jest też dynamiczny i zapewnia niezłe przyspieszenia, co pomaga w wyprzedzaniu na drodze. Co prawda przy niskich obrotach trochę niedomaga przez wymagającą przyzwyczajenia turbodziurę, to wystarczy zredukować bieg, żeby Fabia wystrzeliła jak z procy. To wszystko nie jest okupione wysokim spalaniem, bo Fabia zadowala się niewielkimi ilościami paliwa.

Podróżowanie Fabią kombi może być przyjemne, choć przez wąskie i wysokie nadwozie sprawia czasem wrażenie mało stabilnej. Nad tym czuwa jednak dobre i sztywne zawieszenie, które zapobiega nadmiernym przechyłom w zakrętach, choć przez to nierówności drogi nie są połykane gładko i czuć je na własnej skórze. To wszystko jednak mieści się z powodzeniem w normie dla tej klasy aut, bo trzeba pamiętać, że to nie luksusowa limuzyna, ale miejskie auto za rozsądną cenę.

No właśnie, ta cena. Jak dla mnie z wielu elementów wyposażenia zamontowanych w testowanym modelu można spokojnie zrezygnować, bez utraty najlepszych cech samochodu. Bo umówmy się, za 80 tys. złotych można kupić nieźle wyposażone, o klasę większe auto, które w standardzie będzie miało sporo elementów dokupionych tu za dodatkowe pieniądze.

Kiedy jednak pomyślę o Fabii w wersji podstawowej, o niemal 30 tys. złotych tańszej, od razu widzę to, co zauważa tak wielu Polaków. Niezła cena za dopracowane auto, które niczego nie udaje. Jest nieduże z zewnątrz, ale pojemne i praktyczne w środku. I o to tutaj przecież chodzi. A kto chce czegoś więcej i ma na zbyciu trochę "grosza", może dorzucić całą listę dodatkowego wyposażenia albo udać się do innej marki niemieckiego koncernu po auto z "wyższej półki".