Ładne wykończenie, czytelne instrumenty obsługi, całkiem przestronne wnętrze. Szkoda tylko, że bagażnik jest dość mały. Na pocieszenie mamy standardowo dzieloną tylną kanapę, dzięki której można go powiększyć. Niestety tworzy się wówczas spory próg. Cieszy standardowa w tej wersji klimatyzacja, radioodtwarzacz CD i "elektryka". Układ napędowy/osiągi. Podczas normalnej jazdy cały napęd przekazywany jest na przód, a gdy koła stracą przyczepność, dołącza się sprzęgło wiskotyczne i napędzane są także koła tylne - tak w skrócie działa prosty system zastosowany w Ignisie. W efekcie podczas normalnej jazdy zużycie paliwa jest tylko trochę większe niż w wersji przednionapędowej, a kierowca nie musi układu w ogóle obsługiwać (wszystko odbywa się automatycznie). O zaletach takiego rozwiązania mieliśmy okazję przekonać się, gdy spadł pierwszy śnieg. Samochód posłusznie wykonywał wszystkie polecenia kierowcy, niestraszne mu były także grząskie, gruntowe drogi oraz wyjazdy z nich na asfalt - Suzuki raźnie przyspieszało, a 93-konny silnik radził sobie bardzo dobrze.Układ jezdny/komfort. Choć zestrojenie układu jest dość sztywne, wybieranie nierówności odbywa się na bardzo przyzwoitym poziomie, a do wnętrza nie dochodzą odgłosy pracującego zawieszenia. Mimo tego na zakrętach auto wyraźnie się przechyla, ale nie mamy wrażenia, że dzieje się coś złego. Koszty/bezpieczeństwo. Wersja Snow White jest standardowo wyposażona w m.in. 4 poduszki powietrzne i ABS. Blisko 50 tys. zł za małe auto wydaje się sporą kwotą. Pandę 4x4 dostaniemy już za 44 900 zł. Nie zapominajmy jednak o mocniejszym silniku i lepszych warunkach gwarancji. Także przy porównaniu wyposażenia wyraźnie wygrywa Ignis - w małym Fiacie dopłaty wymagają nawet lakierowane zderzaki oraz airbag pasażera. Gdybyśmy chcieli zrównać wyposażeniowo oba pojazdy, Panda musiałaby kosztować blisko 54 tys. zł.