Wnętrze dużego Suzuki jest bardzo przestronne. Z przodu na wygodnych fotelach, choć niestety pozbawionych regulacji podparcia lędźwiowego, zasiądą dwie rosłe osoby, natomiast z tyłu miejsca nie zabraknie dla trzech dorosłych.
Bagażnik zmieści tyle, ile trzeba. Nie jest zaskakująco duży, ale też nie jest zbyt mały. Jedynie otwierające się na bok potężne drzwi bagażnika nie są zbyt praktyczne w mieście.
Suzuki znalazło idealne połączenie nienachalnego, stonowanego designu i funkcjonalności. Deska rozdzielcza jest bardzo czytelna, a wszystkie przełączniki są na swoim miejscu. Nawet przesiadając się z innego samochodu nie ma problemu z intuicyjną obsługą przełączników i dźwigni. Plusem jest duża ilość schowków wewnątrz oraz trzy gniazda 12V - dwa na środkowej konsoli i jedno w bagażniku.
Testowana wersja moment obrotowy przekazuje na wszystkie cztery koła. Jest tu możliwość elektronicznego zblokowania centralnego mechanizmu różnicowego, a nawet opcja reduktora. To wszystko sprawia, że Grand Vitara przedziera się przez śnieżne zaspy i błotniste drogi jak czołg, a jej możliwości ogranicza głównie użycie zwykłych opon drogowych. Podczas krótkiej przygody z Suzuki Grand Vitarą miałem możliwość sprawdzenia jej w zimowych warunkach, na przysypanych śniegiem bezdrożach. Podjazd pod wzniesienie terenu w kilkunastocentymetrowej warstwie kopnego śniegu nie zrobił na Vitarze najmniejszego wrażenia. Koła dzielnie współpracowały, przekazując siły napędowe na to, które miało w danej chwili najlepszą przyczepność. Również ruszenie z miejsca na środku zbocza, kiedy samochód stał ustawiony "pod górę", nie sprawiło problemu. Jedynymi ograniczeniami była przyczepność opon zimowych, która w bardziej "wyślizganych" miejscach dawała się odczuć. Z oponami do jazdy terenowej byłoby jeszcze lepiej. W razie problemów z przyczepnością kierowcę wspomóc może jeszcze blokada centralnego mostu, a w przypadku większych opresji jest jeszcze reduktor. Z takim zestawem można spokojnie wybrać się zimą w góry, a latem spróbować swoich sił na przykład na wojskowym poligonie. W moim przypadku ani jedno, ani drugie nie było jednak ani na chwilę potrzebne. Ale Grand Vitara to nie tylko teren. Na co dzień ten niemały SUV prowadzi się naprawdę dobrze i stabilnie. Zawieszenie dzielnie połyka dziury i nierówności, jazda jest komfortowa, a pokonywanie zakrętów nie stwarza problemu, dzięki stosunkowo niedużym przechyłom nadwozia. To dobre wrażenie wzmacnia zamontowany pod maską silnik. Jedyny w wersji pięciodrzwiowej motor benzynowy o pojemności 2,4 litra jest elastyczny i dobrze radzi sobie z dużą masą samochodu. Niestety minusem niemałego "benzyniaka" poruszającego ciężkiego SUV-a z napędem na cztery koła jest zużycie paliwa. W trasie, przy przepisowej dość spokojnej jeździe, uzyskałem wynik na poziomie 9,3 litra. W mieście jest gorzej, bo rezultat oscylujący wokół 15 l/100 km to norma. Kosztująca ponad 107 tys. złotych Grand Vitara to idealna propozycja dla tych, którzy szukają pewnego i sprawdzonego samochodu o dużych możliwościach terenowych, ale również przydatnego na co dzień. Za niewygórowaną na tle konkurencji kwotę dostaniemy to, czego rywale nie są w stanie zaoferować. SUV-a, który potrafi wszystko to, co konkurencja, ale do tego dorzuca o wiele więcej. I nawet niewyszukany i pudełkowaty wygląd staje się tu wręcz zaletą. Jak pokazują wyniki sprzedaży i duża popularność Grand Vitary na naszych drogach, czasem to właśnie proste rozwiązania są kluczem do sukcesu. Suzuki opanowało tę sztukę do perfekcji.