Powiedzmy sobie szczerze – pod względem designu Mercedes przeżywał ostatnio gorszy okres, żeby nie powiedzieć nawet: kryzys. Mimo wielu prób wyjścia z matni problem był wciąż ten sam: zbyt mało klarownych linii i za dużo efekciarstwa, z którym czas obchodzi się nie najlepiej. Mercedes Klasy E nie był pod tym względem wyjątkiem.

Najwyraźniej zbyt wielu klientom zaczęło to przeszkadzać, bo Mercedes zdecydował, że zrobi z tym porządek przy okazji przyszłorocznej modyfikacji Mercedesa Klasy E. Zamiast zwyczajowych, prawie niewidocznych retuszy firma postanowiła wprowadzić liczne modyfikacje. Face lifting objął więc: błotniki, drzwi, maskę silnika oraz reflektory. Tylko dach, szyby i kontury tylnych lamp pozostały bez zmian.

Efekt? Przednia część nowego Mercedesa Klasy E ma teraz większe wloty powietrza do silnika i jednoczęściowe reflektory – ostatni mercedesowski przedstawiciel klasy średniej z takimi światłami to W124, zaprezentowane w 1984 roku. Dzięki wszystkim modyfikacjom auto jest bardziej jednolite stylistycznie, a patrząc na nie z boku, mamy wrażenie, że stało się także bardziej eleganckie.

We wnętrzu nowego Mrcedesa klasy E nie zauważymy zbyt wielu zmian, nie zapominajmy jednak, że to tylko lifting. Kosztowny – to fakt, nic więc dziwnego, że na czymś trzeba było zaoszczędzić. Padło na kokpit, który nie potrzebuje jeszcze drastycznych interwencji.

Technika: w razie potrzeby auto samo skręci

Nawet Mercedes klasy A ma dziś na pokładzie elementy, które jeszcze kilka lat temu były superdrogie. W zmodyfikowanym Mercedesie klasy E nie może więc zabraknąć LED-owych reflektorów, rozbudowanej możliwości sparowania wszelkiej maści smartfonów czy radia internetowego. Do tego w cenniku pojawią się nowe systemy asystujące:

  • aktywny tempomat Distronic (utrzymujący odpowiedni odstęp od auta poprzedzającego), z możliwością samodzielnej zmiany pasa ruchuwyprzedzania bez udziału kierowcy;urządzenie do utrzymywania wybranego pasa ruchu, z możliwością samodzielnego omijania pojazdów, które zbliżają się do nas na kursie kolizyjnym;asystent hamowania, reagujący także na pojazdy wyjeżdżające z boku;Magic Ride Assistant – monitoruje kamerą 3D stan nawierzchni i zmienia odpowiednio nastawy amortyzatorów;system wezwania pomocy w razie wypadku,zawiadamiający służby ratownicze.

Rynek: skromność coraz częściej mile widziana

Na razie biznesowe limuzyny w stylu Mercedesa klasy E mają się świetnie i sprzedają się dobrze, ale widoki na przyszłość nie są zbytnio optymistyczne. Coraz więcej rynków zgłasza, że już niedługo mogą być problemy ze sprzedażą samochodów klasy wyższej. Dlatego właśnie downsizing jest tematem nie tylko w krajach południowej Europy.

Nawet w Chinach i USA producenci aut premium zauważyli, że coraz więcej klientów decyduje się na duże limuzyny, ale z mniejszymi silnikami. Oczywiście, w ofercie pozostanie Mercedes E 500, którego moc ma być nawet podniesiona do 430 KM (jako odpowiedź na BMW 550i/450 KM i Audi S6/435 KM), ale gros sprzedaży mają stanowić pojazdy z silnikami 4-cylindrowymi.

W ofercie znajdą się też 4 motory V6. Zaoszczędzone na kupnie mniejszego i tańszego silnika pieniądze będą zainwestowane w dodatkowe wyposażenie– tak przynajmniej zakłada Mercedes. I właśnie pod tym kątem ma być zorientowany lifting, by dostarczyć klientowi jak najwięcej innowacyjnych opcji.

Historia źle zrozumiana

Ładny, ale krok za modowymi trendami, tak jakby projektanci chcieli powiedzieć: „Tak, wiemy, co dzieje się na świecie, ale mało nas to obchodzi, idziemy własną drogą” – za to klienci cenili Mercedesa jeszcze kilka lat temu. Tak było do momentu prezentacji modelu W211, później firma trochę się w tym pogubiła i obecnie produkowana generacja (od 2009 r.) okazała się trochę zbyt przekombinowana, a stylistyczne nawiązania do poprzedników (np. tylne błotniki à la Ponton z lat 50. ubiegłego wieku) – nieudane.

Napęd: Oszczędnie z 9 przełożeniami

Nowe przekładnie automatyczne oprócz powiększenia liczby przełożeń będą miały jeszcze jedną, ważną pod względem oszczędności w zużyciu paliwa i ekologii umiejętność – mają umożliwiać swobodne toczenie się auta po zdjęciu nogi z pedału gazu.

Między skrzynią a silnikiem znajdzie się jeszcze miejsce na motor elektryczny, który w zależności od modelu będzie występował w trzech odmianach. Podczas gdy w tzw. soft hybrydzie ma pracować 27-konny „elektryk”, w odmianach plug-in (z możliwością ładowania baterii z gniazdka) moc jednostek wyniesie 68 lub 109 KM.

Tym, czego z pewnością brakuje w ofercie Mercedesa, jest diesel o mocy ponad 300 koni, który mógłby być odpowiedzią na najmocniejsze propozycje Audi i BMW. Według zapowiedzi taka jednostka pojawi się dopiero w nowej klasie E w 2016 r.

Trzylitrowy motor wysokoprężny będzie rzędową „szóstką” o oznaczeniu OM 656. Dlaczego firma nie zdecydowała się na dalsze rozwijanie widlastych jednostek? Czyżby motor OM 642 (350 CDI) okazał się nieudany?

Mercedes Klasy E, choć krytykowany za zbyt ciężką stylistykę, sprzedaje się dobrze. Czas płynie jednak nieubłaganie i Mercedes zdaje sobie z tego sprawę, stąd obszerny lifting, który oprócz uproszczenia designu przyniesie wiele nowych systemów asystujących – żaden producent jeszcze takich nie oferuje. Mamy tylko nadzieję, że takie urządzenia jak aktywny tempomat z możliwością wyprzedzania zostały dokładnie przetestowane i uwzględniają drogową specyfikę wszystkich krajów, w których auto będzie sprzedawane.