Małe, ciasne, ubogo wyposażone, ale za to oferowane w niskiej cenie – takie jeszcze niedawno były auta segmentu A. Producenci jednak zdali sobie sprawę z tego, że w tej popularnej klasie klienci mają coraz większe wymagania, i w ostatnich latach postanowili ich nieco dopieścić. Jak im to wyszło, sprawdzamy na przykładzie Hyundaia i10, który zadebiutował w 2007 r. i cztery lata później przeszedł lifting.
Zaskakująco przestronny
Żeby „koreańczyk” był konkurencyjny na europejskich rynkach, opracowano go we współpracy z niemieckimi inżynierami. Efekt ich pracy to stworzenie naprawdę udanego samochodu. W zgrabnym nadwoziu o niebanalnej stylistyce wygospodarowano zaskakująco dużą przestrzeń. Szczególnie na tylnej kanapie, gdzie dwoje dorosłych pasażerów zmieści się bez trudu (sporo miejsca na kolana i nad głową, oczywiście, jak na auto segmentu A).
Niestety, ucierpiała na tym nieco przestrzeń na nogi w pierwszym rzędzie, zwłaszcza dla kierowcy. Narzekać będą przede wszystkim osoby o wzroście powyżej 180 cm. Poza tą niedogodnością z przodu mamy do dyspozycji: wygodne fotele, regulowaną na wysokość kolumnę kierownicy i ergonomicznie rozplanowany kokpit z dużą liczbą schowków i uchwytów na napoje.
Innym atutem i10 jest bagażnik
Jego standardowa pojemność, wynosząca 225 l, może wydawać się skromna, ale w tej klasie to naprawdę dobra wartość. Osoby chcące korzystać z maksymalnej pojemności kufra muszą wiedzieć, że po złożeniu kanapy powstaje próg w podłodze, a żeby otworzyć klapę bagażnika, trzeba samemu unieść półkę.
Silnik Hyundaia szybko wkręca się na obroty
Podstawowy motor 1.1 (dostępny także benzyniak 1.2/85 KM) przy okazji face liftingu został nieco zmodyfikowany. Przybyły mu co prawda tylko 3 KM mocy i 2 Nm momentu obrotowego, ale zmieniła się za to jego charakterystyka. Jednostka mimo swoich 69 KM żywiołowo reaguje na gaz i jest elastyczna. Niestety, w górnych rejestrach obrotomierza i przy wyższych prędkościach w samochodzie robi się głośno.
Także spalanie mimo obietnic producenta (niższe o 0,5 l/100 km w stosunku do auta przedliftingowego) okazuje się trudne do osiągnięcia (średnio 6 l/100 km). Konkurenci, zwłaszcza z 3-cylindrowymi motorami, potrafią być oszczędniejsi.
Komfortu trzeba szukać gdzie indziej
Jeszcze do niedawna i10 wraz z bratnim Picanto wyróżniały się w klasie dużym rozstawem osi (2380 mm). W bieżącym roku pojawił się jednak Up! i spółka, która ma rekordowy w klasie rozstaw osi i zaskakująco szeroki rozstaw kół. Dzięki takiej budowie Volkswagen nie tylko oferuje dużą przestrzeń w kabinie, ale jest również bardziej komfortowy i znacznie stabilniejszy na zakrętach.
Mały Hyundai jest węższy i wyższy od niemieckiego rywala, co skutkuje gorszym prowadzeniem na zakrętach. Koreańczycy poradzili sobie z tym problemem, stosując sztywne zawieszenie. Dzięki niemu nadwozie i10 nie wychyla się zbytnio na zakrętach, ale do pewniejszego prowadzenia przydałby się precyzyjniejszy układ kierowniczy. Niestety, z powodu twardo zestrojonego podwozia i krótkiego rozstawu osi komfort w i10 jest na niskim poziomie.