Passat B7 to nie tylko stylistyczna świeżość, lecz przede wszystkim mnóstwo nowych systemów wspierających kierowcę – i to na nich, a nie na dobrze znanych właściwościach auta się skupimy.
Kto jednak zapragnie skorzystać z technicznych nowinek, musi wiedzieć, że nawet w tak drogiej wersji wyjściowej, jak testowany egzemplarz (2.0 TDI/170 KM DSG, wariant Highline, cena od 135 290 zł), trzeba będzie dopłacić za gadżety.
Pakiet Sport, obejmujący m.in. podgrzewane sportowe fotele i obniżone o 15 mm zawieszenie (niedostępne przy systemie DCC), podwyższy cenę auta o 2000 zł. Tempomat z automatyczną regulacją odległości i funkcjami zatrzymania samochodu oraz awaryjnego hamowania kosztuje 3620 zł. Nawigacja DVD z twardym dyskiem to kolejne 6200 zł.
Za złącze USB też trzeba zapłacić – 640 zł. System dźwięku wysokiej klasy o mocy muzycznej 300 W zamienia wykończone skórą wnętrze Passata w salę koncertową – kosztuje 1820 zł i jest to sensowny wydatek. Ciekawostka testowanego auta to przednia szyba, która odbija znaczną część ciepła emitowanego przez słońce i zapobiega nagrzewaniu wnętrza, za 1340 zł. Jest ogrzewana, ale nie widać w niej drucików grzejnych.
Sprawdzające się na polskich drogach adaptacyjne zawieszenie kosztuje 3520 zł, a ksenony – 3490 zł. Pozycji jest więcej i nie wymienimy ich wszystkich. Cena testowanego auta to 169 230 zł.