Toyota Auris po face liftingu zadebiutuje w polskich salonach sprzedaży 18 lipca. Ja miałem możliwość bliższego poznania samochodu już teraz, podczas oficjalnej europejskiej premiery i pierwszych jazd zorganizowanych w europejskiej stolicy Toyoty – Brukseli.
Wsłuchując się w głosy obecnych i potencjalnych klientów, Toyota postanowiła wcześniej niż zwykle wdrożyć program zmian. Mają one na celu podtrzymanie, czy raczej zwiększenie sprzedaży, choć na to japoński producent nie może narzekać. W 2013 oraz 2014 roku w Polsce, biorąc pod uwagę rejestracje dokonywane przez klientów indywidualnych, Auris zostawiał w tyle najmocniejszych rywali – Octavię czy Golfa – będąc najchętniej kupowanym kompaktem.
Zmiany, zmiany, zmiany...
Co się zmieniło w nowej Toyocie Auris? Na pierwszy rzut oka widać nowy wygląd nadwozia. Przeprojektowany jest pas przedni i tylny, które optycznie poszerzają samochód. Z przodu poprzez nowy zderzak i listwę łączącą reflektory, z tyłu zaś przez zastąpienie pionowych odblasków poziomymi oraz zmianę wyglądu lamp. Światła LED do jazdy dziennej to standard wszystkich wersji.
Wnętrze Toyoty Auris po face liftingu zyskało na jakości. Lepsze są materiały i samo wykończenie, na co skarżyło się sporo dotychczasowych klientów. Nowy jest wygląd deski rozdzielczej. Zegary, podobnie jak w nowym Avensisie, osadzone są w tubach, pomiędzy którymi pojawił się 4,2-calowy kolorowy wyświetlacz wielofunkcyjny.
Konsola środkowa również przeszła zasadniczą zmianę, zwłaszcza od poziomu wyposażenia Premium - najczęściej wybieranego w Polsce. Króluje tu system Toyota Touch 2 - duża tafla szkła, za którą znalazł się spory dotykowy monitor sterujący m.in. systemem audio i nawigacją, a także pokazujący obraz z kamery cofania.
Nowe silniki, nowe możliwości
Mocną stroną Toyoty Auris jest najbogatsza na rynku oferta napędów. Znajdziemy tu bowiem coraz chętniej wybieraną i docenianą hybrydę – połączenie benzynowego silnika 1,8 z motorem elektrycznym, a także silniki benzynowe i Diesla. Wraz z debiutem odświeżonego modelu pod maskę trafią w sumie trzy nowości.
Pierwszą i najważniejszą z nich jest - dość zaskakujący, bo nietypowy dla lubiącej wolnossące "benzyny" Toyoty - turbodoładowany silnik benzynowy o pojemności 1,2 litra. Jest to konstrukcja opracowana od podstaw przez Toyotę.
Inżynierowie zapewniają, że długi okres dopracowywania tej jednostki wykluczy słabości, które doskwierają większości rynkowych rywali, oferujących podobne jednostki. Silnik ten w przyszłości zastąpi wolnossący motor 1,6 Valvematic, który może mieć problemy z wypełnieniem kolejnych norm Euro. Na razie obie jednostki będą oferowane równolegle.
Silnik 1,2 Turbo ma cztery cylindry i jest zaawansowany technologicznie. Może pracować w dwóch cyklach – Otto lub Atkinsona. Ten drugi uruchamia się przy małym obciążeniu silnika. W skrócie polega to na tym, że w suwie sprężania zawory dolotowe pozostają otwarte przez pewien czas, pozwalając na wypchnięcie części porcji powietrza z powrotem do układu dolotowego, co skraca suw sprężania i zmniejsza straty zasysania powietrza, ponieważ nacisk na tłok jest mniejszy.
Silnik 1,2 D-4T dysponuje mocą 116 KM oraz maksymalnym momentem obrotowym sięgającym 185 Nm w szerokim zakresie obrotów – od 1500 do 4000 obr./min. Jednostka współpracuje z 6-stopniową manualną skrzynią biegów lub bezstopniową przekładnią Multidrive S. Katalogowe przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 10,1 s, a maksymalna prędkość wynosi 200 km/h. Niskie ma być natomiast spalanie, średnio sięgające 5,4 l/100 km, a w wersji z przekładnią Multitronic S nawet 4,6 l/100 km.
Krótka trasa, jaką pokonałem Aurisem 1,2 D-4T, pokazała że to silnik o przyjemnej charakterystyce. Momentami bardzo przypomina jednostkę 1,6 Valvematic (132 KM), ale dzięki turbinie i szerokiemu zakresowi użytecznych obrotów jest od niej bardziej dynamiczny. Przy tym pracuje kulturalnie, równo rozwijając moc.
Poza nowym benzynowym 1,2 Turbo w gamie pojawia się nowy diesel 1,6 D-4D. To jednostka powstała przy współpracy z BMW i zastąpi dotychczasowe 2,0 D-4D. Silnik ten dysponuje mocą 112 KM i momentem obrotowym 270 Nm w zakresie 1750-2250 obr./min. W porównaniu do ustępującego silnika 2.0 ma niższe spalanie (średnio 4,1 l/100 km), przy zachowaniu podobnej dynamiki. Przyspieszenie do "setki" trwa tutaj 10,5 sekundy, a maksymalna prędkość sięga 190 km/h.
Trzecią nowością pod maską jest gruntowna modyfikacja silnika 1,4 D-4D. Konieczność dostosowania go do normy Euro 6 zaowocowała poprawą osiągów. Nowa turbosprężarka wyciska z niego więcej, przy niższych obrotach. Moc 90 KM pozostała niezmieniona, podobnie jak maksymalny moment obrotowy 205 Nm, który jest jednak dostępny znacznie, bo o 400 obr./min, wcześniej. Niższe o 0,4 l/100 km jest też spalanie, które wg producenta sięga teraz średnio 3,4 l/100 km.
To jeszcze nie koniec zmian. W nowej Toyocie Auris inżynierowie wprowadzili poprawki, do i tak już świetnego, zawieszenia. Znacznie lepsze jest też wyciszenie wnętrza, a układ kierowniczy, dzięki przeprogramowaniu wspomagania, jest bardziej precyzyjny.
Bezpieczeństwo dla każdego
Toyota w ostatnim czasie szczególny nacisk kładzie na bezpieczeństwo. Podobnie jak w większym Avensisie, tak i w najważniejszym swoim modelu, czyli kompaktowym Aurisie, wprowadzony został pakiet Safety Sense. Co ciekawe, jest on dostępny już od najniższej wersji wyposażenia, i to w całkiem rozsądnej cenie 2500 zł, czyli niewiele większej, niż wynosi dopłata za lakier metallic. Standardem jest natomiast od wersji Comfort.
W skład Toyota Safety Sense wchodzi kilka układów, w tym najważniejszy – zapobiegający lub zmniejszający skutki kolizji. Przy prędkościach około 30 km/h układ jest w stanie całkowicie zatrzymać samochód, gdy zbliżamy się do innego auta, a kierowca nie podejmuje żadnych działań. Oprócz tego jest układ rozpoznawania znaków drogowych, ostrzegania przez opuszczeniem pasa ruchu oraz automatycznego przełączania świateł drogowych i mijania.
Ceny i wyposażenie
Wprowadzenie wszystkich tych zmian, z których niektóre mają charakter wyłącznie kosmetyczny, a inne istotnie wpływają na komfort, bezpieczeństwo czy radość z jazdy, nie zmieniło bazowej ceny Toyoty Auris. Ta dostępna jest od 59 900 zł. Oczywiście, podobnie jak u nieco droższych rywali, w podstawowej wersji Life nie dostaniemy zbyt wiele (nie ma choćby klimatyzacji czy radia), ale też mało kto na takie auto się decyduje.
Za cenę 63 900 zł dostaniemy natomiast najtańszy model w wyposażeniu Active, z silnikiem benzynowym 1,33 o mocy 99 KM. Tu w wyposażeniu jest automatyczna klimatyzacja jednostrefowa czy radio z 4 głośnikami i Bluetoothem. Nowy silnik 1,2 D-4T dostępny jest od kolejnego poziomu wyposażenia – Premium i kosztuje o 2 tys. zł więcej od wersji z silnikiem 1,6.
Obecnie trwa promocja związana z wersją hybrydową, którą w przedsprzedaży można mieć za 79 900 zł. Katalogowa cena wynosi 82 900 zł i jest niższa o 2 tys. zł od poprzedniej najtańszej hybrydy. Zmieni się też oferta związana z poziomami wyposażenia Aurisa Hybrid. Zamiast dwóch wersji, jak dotychczas, hybrydowego Aurisa można będzie wybrać spośród wersji zarezerwowanych dotąd dla klasycznych napędów, a więc będą cztery – Active, Premium, Comfort oraz Prestige.
Podsumowanie
Toyota Auris to kura znosząca złote jajka, dlatego producent tak się o nią stara i dopieszcza solidnym face liftingiem w zaskakująco krótkim czasie od debiutu. Zmiany dokonane w japońskim kompakcie są bardzo udane. Auto wygląda bardziej atrakcyjnie i solidnie, lepsze jakościowo i wizualnie jest wnętrze, a wyposażenie bogatsze. Szeroka gama silnikowa Toyoty Auris, oprócz popularnej hybrydy, diesli i "benzyn", ma dodatkowe dwa silniki, co daje jeszcze większy wybór potencjalnym klientom. Przy zachowaniu rozsądnych cen spodziewam się, że Auris jeszcze długo będzie ulubieńcem zarówno klientów indywidualnych, jak i tych flotowych.