Jak to jest, że Niemcy leżą w innej strefie klimatycznej niż Polska? Nie wiem, ale widać Japończycy wiedzą. Do tej pory nie było w naszym kraju Hiluxa z trzylitrowym silnikiem, ponieważ nie miał pakietu arktycznego. Teraz pikapa Toyoty wyposażono w tenże pakiet, czyli wzmocniony rozrusznik, akumulator i dodatkową nagrzewnicę. Dlatego na polski rynek w końcu mogła trafić wersja z mocnym trzylitrowym turbodieslem i nową, pięciobiegową skrzynią automatyczną.

Jest ładniej

Testowy model to wersja Double Cab SR-X. Modeli z podwójną kabiną Toyota sprzedaje w Europie ponad 60% ze wszystkich wersji nadwoziowych. Po trzech latach obecności nowego modelu na rynku, nadszedł czas na zmiany. Nietrudno zgadnąć, za co najpierw wzięli się styliści - grill i światła. Zmieniono kształt przednich i tylnych świateł oraz przedniego zderzaka, dzięki czemu Hilux prezentuje się jeszcze potężniej. Z przodu przypomina nieco Land Cruisera V8.

Poza tym, to klasyczny pikap. Olbrzymie klosze lamp, duże chromowane lusterka, aluminiowe progi i chromowany tylny zderzak.

We wnętrzu luksus, nawet więcej niż potrzeba w użytkowym bądź co bądź samochodzie. Pełna elektryka, automatyczna klimatyzacja, kontrola trakcji, sterowanie radiem w kierownicy i skórzana tapicerka. W porównaniu z poprzednim modelem, zmieniono kształt foteli, panelu od klimatyzacji i przełączniki. Wszystko to pozwala poczuć się jak w SUV-ie, przynajmniej do momentu przekręcenia kluczyka.

Zawirowania

Ze swoim dwuipółlitrowym D4-D o mocy 120 KM Hilux plasował się na szarym końcu stawki. Mocniejszy o 13 KM silnik miał nawet leciwy Nissan NP300, nie mówiąc już o Navarze z mocą 171 KM.

W Japonii długo nie myślano i do oferty trafił trzylitrowy silnik o mocy 171 KM. Oferowany tylko w modelu z podwójną kabiną. Ten silnik jest wyposażony w system zawirowujący i - jak podaje producent - optymalizuje charakterystykę mieszanki paliwowo-powietrznej przy niskich prędkościach obrotowych, co skutkuje większym momentem obrotowym przy takich samych obrotach.

W testowanym modelu za przekazanie na koła mocy generowanej z silnika odpowiadała kolejna nowość - pięciostopniowy automat. Jest on wyposażony w system sztucznej inteligencji, który nie tylko potrafi się dostosować do warunków panujących na drodze, ale także przewidzieć zachowania kierowcy. Tyle teoria, a teraz praktyka.

Głośnie kombi

Przekręcamy kluczyk w pikapie i do uszu dolatuje klekot turbodiesla. Kiedy silnik się rozgrzeje, klekot, niestety, nie ustaje. To informacja dla tych, którzy decydując się na Hiluksa spodziewają się komfortu SUV-a. Jak na pikapa, wygłuszenie komory silnika jest bardzo dobre. Podobna refleksja budzi się, kiedy Hiluksem pokonujemy nierówności. Przednie zawieszenie - wahacze, amortyzator i sprężyny - jeszcze jakoś tłumi nierówności, ale z tyłu jest tylko amortyzator i resory piórowe. Resory, które są przystosowane do pracy z niemal 800-kilogramowym obciążeniem.

Kiedy jedziemy pustym autem, tył frywolnie podskakuje. Szczególnie dla podróżujących na tylnej kanapie może być to kłopotliwe. Kiedy na pakę pikapa wrzucimy kilkaset kilogramów, komfort znacząco wzrasta, ale wciąż daleko mu do tego, co oferują samochody z niezależnym zawieszeniem. W terenie, gdzie sprawdziliśmy Hiluksa, duże koła i w miarę przyzwoity skok zawieszenia pozwalały bez problemów pokonać nawet większe nierówności. Na trasie, gdzie jest możliwość poruszania się tylko z napędem na tył, Hilux także nie sprawia problemów, zwłaszcza że nad wszystkim sprawuje pieczę system ESP. Ale kiedy wyłączymy system, Hilux staje się nadsterowny. Wtedy, szczególnie na mokrej nawierzchni, możemy poczuć się jak Tomasz Gollob - samochód jedzie w lewo, a kierownicę mamy skręconą w prawo.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie inteligentna skrzynia biegów. Ponieważ, jak zapewnia producent, przewiduje ona reakcję kierowcy. Niestety, podczas testu skrzynia przewidywała co innego, niż planował kierowca. Reakcje na naciśnięcie pedału gazu były opóźnione.

Kiedy zrozumiemy w końcu mechanizm działania automatycznej przekładni, Hiluksem da się podróżować płynnie i oszczędnie pod warunkiem, że mierzymy go miara luksusowego pikapa, a nie SUV-a.