Bardzo ucieszyłem się, gdy do Auto Świata trafiła na pół roku nowa Toyota RAV4 w hybrydowej wersji. I to tej z porządnym silnikiem o pojemności skokowej 2,5 litra. Fakt, nie przepadam za hybrydami japońskiej marki, ale każdy, kto już wcześniej jeździł nowymi autami Toyoty twierdził, że gdy poprowadzę nowy model pewnie zmienię zdanie. Spróbowałem.
Toyota RAV4 – auto rodzinne
Wyjdę na marudę, ale wolę zwykłe kombi albo minivana niż modnego SUV-a. Tu akurat zdania nie zmienię, ale przyznaję, że w roli rodzinnego samochodu RAV4 sprawił się znakomicie. Mocowanie fotelików na tylnej kanapie jest dziecinnie proste, kieszenie w drzwiach mają odpowiednią wielkość, nie brakuje też schowków, które przydają się w trakcie długiej podróży. Obecna generacja RAV4 to także samochód sporych gabarytów (ma 4,6 m długości), więc z tyłu miejsca jest dużo. Dzieci nie szorują nogami po oparciach przednich foteli, a jeśli na kanapie siedzą dorośli – mają dużo przestrzeni i na wysokości kolan, i nad głową. Jest dobrze. Świetnie jest też w bagażniku. Choć to hybryda, mamy do dyspozycji 580 litrów na bagaże. A jeśli „ravka” ma pełnić funkcję dwuosobowego dostawczaka? Nie ma sprawy: bagażnik po złożeniu kanapy ma pojemność aż 1690 litrów. Sporo. I naprawdę wyrazy uznania za inteligentne upchnięcie akumulatorów.
Również z punktu widzenia kierowcy nie mam dużych zastrzeżeń. Kokpit jest czytelny, a obsługa większości urządzeń intuicyjna. Wiadomo, że przesiadając się z innego samochodu musiałem się do niej przyzwyczaić, ale to normalne. Obsługa klimatyzacji jest tradycyjna, co doceniam. Poszukiwanie podstawowych opcji na ekranie dotykowym bywa wkurzające. Także radio działa dobrze i odbiera zarówno programy analogowe, jak i cyfrowe. Za to nawigacja Toyoty, niestety, nadal działa wolno, w niektórych miejscach mapy są nieaktualne. Również obsługa mogłaby być bardziej intuicyjna. Lepiej korzystać z map Google’a. I tu mam kolejny problem, bo system multimedialny japońskiej marki nie obsługuje Android Auto. Jak to? Otóż, jak się okazuje, to możliwe. Opcja taka nie jest dostępna nawet za dopłatą. Pozostaje zatem komórka w uchwycie i apel do Toyoty: zróbcie wreszcie porządne lifting swoich multimediów. To konieczne!
Toyota RAV4 – auto na długą trasę
Za to inżynierowie Toyoty zrobili kawał dobrej roboty, odświeżając hybrydowy napęd. Wiecie co? Teraz działa on naprawdę dobrze. Na tyle, że zacząłem się przekonywać do rozwiązania, które od lat stosują Japończycy w modelach od Yarisa aż po Lexusa LS. Co się zmieniło? Po pierwsze, pod maską mam solidny silnik benzynowy, a nie dychawiczną jednostkę 1.5 albo 1.8. W RAV4 te słabsze „benzyniaki” pewnie pracowałyby z trudem i nie umiałyby nadać odpowiednich osiągów, bez głośnego, irytującego wycia. Na szczęście w naszej „ravce” zastosowano silnik 2.5 o mocy 176 KM. Pewnie nawet bez pomocy motoru na prąd, zapewniłby on SUV-owi niezłe osiągi. Tymczasem tu mam jeszcze pod stopą silnik elektryczny. Łącznie to 218 KM i to przekazywane na koła płynnie i niemal od ruszenia.
Japończycy od lat doskonale zdawali sobie sprawę (wiele razy rozmawiałem o tym z inżynierami Toyoty), że wielu posiadaczy hybryd tej marki narzekało na to, że w trakcie przyspieszania auto wyje. To dlatego ja także nie przepadałem za takimi hybrydami. W RAV4 jest inaczej. Owszem, po naciśnięciu gazu do oporu obroty silnika rosną (bo muszą, taka jest konstrukcja napędu Toyoty), ale po pierwsze nie aż tak intensywnie jak w starszych modelach, po drugie – na krócej, a po trzecie – skuteczniej wyciszono odgłosy pracy silnika. W konsekwencji jest bardzo dobrze! Jadąc autostradą, mogłem wcisnąć gaz, gdy chciałem szybko dobrnąć do przepisowych 140 km/h i nie powodowało to żadnego dyskomfortu. Także na zwykłych drogach, np. w trakcie wyprzedzania, przyspieszanie było bardzo sprawne i odbywało się w ciszy. Super! Dlaczego Japończycy już na początku, czyli ponad 20 lat temu, nie zrobili tego w ten sposób? Może wtedy już dwie dekady temu mieliby gorącego fana hybryd: mnie.
Toyota RAV4 – spalanie, które robi wrażenie
Tym bardziej, że jestem naprawdę pod wrażeniem zużycia paliwa. Owszem, nie ma cudów i na autostradzie RAV4 z mocnym napędem hybrydowym nie jest oszczędna. Spaliła – zależnie od stylu jazdy – od 8,8 do 9,5 l/100 km. Prędkości: od 140 do 160 km/h. Na polskich drogach ekspresowych było nieco lepiej. Przepisy pozwalają jechać 120 km/h i przy tej prędkości Toyota spala zwykle mniej niż 8 l/100 km. To nie są wyniki robiące wrażenie, bo przecież podobny apetyt na paliwo ma np. Porsche Panamera z o wiele mocniejszym napędem.
Zalety układu hybrydowego dostrzegamy poza drogami szybkiego ruchu. Na powolnych górskich drogach – częste podjazdy, ostre zakręty, postoje w niewielkich korkach – RAV4 zadowala się niespełna 5 l/100 km. Niesamowite, zważywszy na moc silnika. Gdy trasa jest spokojniejsza (tzn. nie jeździ się zbyt szybko), można zejść nawet do 4,5 l/100 km. To lepiej niż diesle o zbliżonej mocy! Z kolei na typowych drogach wojewódzkich, takich, na których jedziemy około 90 km/h, możemy bez wyrzeczeń uzyskać około 5,5 l/100 km. To też doskonały wynik. RAV4 to przecież nie jest lekkie auto, a podane wyniki dotyczą samochodu z czterema osobami na pokładzie i z całkiem sporym bagażem.
Toyota RAV4 – na długim dystansie
Czy podobne spostrzeżenia będą mieli inni testujący Toyotę RAV4? Zobaczymy. Wszystko zależy od stylu jazdy i rodzaju dróg, po których się poruszamy. Na pewno sprawdzimy też, jak RAV4 sprawuje się w zatłoczonym mieście, a to środowisko, w którym najlepiej dostrzeżemy zalety napędu hybrydowego.
Toyota RAV4 - dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 2494 cm3, R4, benz. + elektr. |
Moc | 178 KM przy 6000 obr./min |
Moment obrotowy | 221 Nm |
Skrzynia biegów i napęd | przekładnia planetarna (e-CVT), napęd na przód |
Prędkość maksymalna | 180 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 8,4 s |
Średnie zużycie paliwa | 5,5 l/100 km (WLTP) |
Masa własna | 1665 kg |
Cena | od 134 900 zł |
tes