- Zmiany wprowadzone w odnowionym Volkswagenie Arteonie nie są rewolucyjne - sprowadzają się do kosmetyki, ale unowocześniają jego wygląd
- Choć Arteon ma dynamiczną sylwetkę, to jest przede wszystkim komfortową limuzyną, nie liczmy na sportowe doznania
- Volkswagen z Arteonem aspiruje do klasy premium, chciałby rywalizować m.in. z BMW, ale także Audi
Volkswagen Arteon to model, który mocno ewoluował. W niemieckim koncernie nie za bardzo lubią wspominki, ale pomysł na ten samochód sięga Passata CC i temu się nie da zaprzeczyć. Potem usunięto z nazwy słowo „Passat”, a w kolejnej generacji całkowicie zmieniono nazwę tak, by pokazać, że chodzi o coś zupełnie nowego. I w sumie, spoglądając na odnowionego Arteona z efektownym pakietem R-Line, osadzonego na 20-calowych kołach, muszę przyznać, że stonowany Passat to jednak zupełnie inne auto.
Volkswagen Arteon 2.0 TSI – najładniejszy z Volkswagenów
Volkswagen Arteon po faceliftingu, pokazany w połowie 2020 roku, zachowuje oczywiście wszystkie cechy modelu pokazanego w 2017 roku, jak drzwi z szybami bez ramek, opadający ku tyłowi dach oraz podnoszoną wraz z tylną szybą pokrywą bagażnika. W sumie, cała sylwetka Arteona jest zgrabna i dynamiczna. Temu nie można zaprzeczyć, szczególnie gdy patrzymy na auto w kolorze „kings red”, czyli czerwonym. A co zyskujemy w odnowionej wersji? To choćby zderzaki o nowym wyglądzie, zmieniony „grill” oraz zmodyfikowane reflektory. Ciekawostka to wąski pasek diodowych świateł do jazdy dziennej – biegnie przez niemal cały „grill”. Cóż, to nie są rewolucyjne zmiany, ale przecież to tylko lifting.
Na mnie największe wrażenie robi jednak pakiet wyposażenia R-Line. Z dodatkami, które w jego ramach znajdziemy, Arteon wygląda naprawdę znakomicie i – muszę to przyznać – godnie zapowiada 320-konnego Arteona R, który ma się pojawić w 2021 roku. Świetnie wyglądają też 20-calowe koła z oponami o niskim profilu. Pamiętajmy jednak, że na co dzień takie felgi to nieustający stres – szczególnie tam, gdzie drogi dziurawe, a krawężniki wysokie.
Volkswagen Arteon 2.0 TSI – dobrze zrobione wnętrze
W kabinie pakiet R-Line też wygląda dobrze. To choćby ciemna podsufitka, ozdobne wstawki w kolorze aluminium, spłaszczona od dołu kierownica i, przede wszystkim, pokryte skórą Nappa fotele o wyglądzie sportowych „kubełków”, choć w nieco ucywilizowanej wersji. Co ważne, to siedzenia z certyfikatem „ErgoComfort”, który oznacza, że kształt siedziska i oparcia jest taki, by nie męczyć kręgosłupa. W praktyce nie zawsze to logo oznacza komfort podróżowania, lecz akurat w przypadku Arteona nie mam zastrzeżeń. Szczególnie, że nie ma problemu z ustawieniem dogodnej pozycji za kierownicą, a gdy trzeba, można też skorzystać z funkcji masażu.
Równie wygodne są zresztą siedzenia z tyłu, pod warunkiem, że zamierza tam jechać najwyżej dwójka pasażerów. Środkowe miejsce jest symboliczne i w sumie Arteon może uchodzić za auto dla czterech, a nie pięciu podróżnych. Czwórka będzie jednak jechać bardzo wygodnie, bo miejsca z tyłu jest mnóstwo, nawet z punktu widzenia wysokich osób. Nie jest to bynajmniej reguła w przypadku limuzyn o sylwetce coupe. Volkswagen postawił wprawdzie na efektowną linię nadwozia, ale bez poświęceń na rzecz przestrzeni użytkowej.
Volkswagen Arteon 2.0 TSI – bardzo dużo przestrzeni
To samo zresztą dotyczy bagażnika, który nie dość, że ma objętość 563 litrów, czyli dużą, i foremne kształty, to jeszcze na dodatek w przestrzeni ładunkowej zmieściły się koło zapasowe, a także głośnik niskotonowy niezłego systemu audio firmy Harman Kardon. Przestrzeń na bagaże jest przy tym praktyczna: nie zabrakło tu uchrywtów do mocowania bagaży, są też haczyki na torby oraz niewielkie schowki na drobiazgi. Co więcej, Arteon to liftback, nie zaś mało praktyczny sedan. Pokrywa bagażnika unosi się w całości z tylną szybą, a to sprawia, że dostęp do tej znacznej przestrzeni jest bardzo łatwy.
Słowo „łatwy” idealnie pasuje też jako podsumowanie sposobu obsługi większości systemów pokładowych Arteona, których jest sporo, bo w standardzie mamy tu cyfrowy kokpit, a na centralnej konsoli – duży, dotykowy ekran systemu multimedialnego. Rozkład menu, ustawienie przycisków i pokręteł są logiczne i intuicyjne. Nie trzeba wiedzy informatycznej, by dokopać się do właściwych opcji i wybrać to, co akurat potrzebujemy. Nie jest to takie oczywiste w innych autach, w tym i w nowym Golfie, pozbawionym zwykłych przycisków aż do przesady. Choć w ramach liftingu niektóre przyciski zmieniono na dotykowe, to jednak są to nadal „fizyczne” przyciski, które ułatwiają np. sterowanie klimatyzacją. Jak dla mnie, to duży plus. Minusem jest jedynie brak choćby jednego gniazdka USB w „starym” formacie. Volkswagen poszedł na całość z nowoczesnością i mamy już tylko złącza USB typ C.
Volkswagen Arteon 2.0 TSI – to nie jest sportowe auto
A jak jeździ Arteon? W wersji z 2-litrowym silnikiem TSI o mocy 190 KM jest to całkiem szybkie auto, które do setki rozpędza się w 7,9 s i może jechać nawet 237 km/h. W Polsce wystarczy autostradowe 140 km/h, do których auto rozpędza się bez najmniejszego trudu. Oczywiście przy prędkościach typowych dla dróg szybkiego ruchu zużycie paliwa nie będzie małe – w końcu to 190 KM w 1,8-tonowej limuzynie. Trzeba się zatem liczyć ze spalaniem na poziomie co najmniej 8 l/100 km, może nawet większym. W mieście, przy żwawej jeździe, będzie to około 10 l/100 km, ale na trasie poza miastem, gdy nie jedziemy zbyt szybko – można liczyć na niewiele ponad 5 l/100 km. Generalnie, to jednak przeciętne wyniki dla takiego auta.
Podobnie można powiedzieć o prowadzeniu Arteona. Choć dynamiczna sylwetka sugeruje, że możemy liczyć na sportowe wrażenia, to w praktyce ze sportem kojarzyć się może jedynie sprawne przyspieszanie. Limuzyna Volkswagena, choć o nadwoziu coupe, akurat prowadzeniem przypomina Passata. Nie jest to wada. Mamy bowiem do czynienia z samochodem komfortowym, idealnym wręcz na długie podróże. Zawieszenie DCC, którego ustawienie można zmieniać, bardzo dobrze amortyzuje nierówności, za to niekoniecznie skłania do dynamicznego wchodzenia w zakręty. I to nawet, gdy skorzystamy ze sportowych ustawień. Arteon to jednak limuzyna, a nie rozbrykane GTI. I do roli limuzyny został przystosowany. Przyznaję, z sukcesem.
Volkswagen Arteon 2.0 TSI – czy warto go kupić?
Z czym można porównać Volkswagena Arteona? Zgodnie z aspiracjami marki, może to być konkurent aut klasy premium, takich jak np. BMW serii 4 Gran Coupe albo Audi A5 Sportback. Obaj wspomniani rywale to jednak samochody o mocniej zarysowanym sportowym zacięciu, co nie oznacza, że lepsze. Wybór w tym przypadku powinien bowiem zależeć od preferencji. Volkswagen sprawdzi się tam, gdzie potrzebne jest auto o efektownej stylizacji, dość szybkie, bogato wyposażone, ale komfortowe. Konkurencji marek premium kosztem wygody dadzą więcej sportowych wrażeń.
Volkswagen Arteon 2.0 TSI – dane techniczne
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1984 cm3, t.benz. R4 |
Moc | 190 KM |
Moment obrotowy | 320 Nm przy 1500-4100 obr./min |
Skrzynia biegów | DSG, 7-stopniowa |
Napęd | na przód |
Prędkość maksymalna | 237 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 7,9 s |
Średnie spalanie (wg WLTP) | 7,4 l/100 km |
Cena (wersja 2.0 TSI) | od 158 390 zł |
Kokpit nie jest szczególnie fantazyjny, ale jego zaleta to ergonomia - wszystko obsługuje się łatwo.
Cyfrowe wskaźniki wyglądają dobrze. W tej wersji - jak analogowe.
W miejscu "zegarów" może być jednak mapka nawigacji.
Na środkowej konsoli są na szczęście klawisze, które umożliwiają szybką obsługę klimatyzacji.
Mapa jest aktualna, a jej obsługa - intuicyjna. Można też korzystać ze sterowania głosem, ale ta funkcja akurat nie działa najlepiej.
Skrzynia DSG to standard. Działa dobrze, ale auto rusza z opóźnieniem - gdy "załapie" pierwszy bieg.
Wnętrze zrobione jest z dobrej jakości materiałów i można je uznać za konkurencyjne wobec aut klasy premium.
Sprzęt audio Harman Kardon gwarantuje dobre brzmienie.
Fotele są wygodne i wyposażone w funkcję elektrycznej regulacji.
Certyfikat "ErgoComfort" to gwarancja wygody w trakcie długich podróży. W odwodzie jest też masaż.
Bagażnik ma grubo ponad 500 litrów pojemności. Wystarczy na rodzinne pakunki.