Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Volkswagen Passat 2.0 TDI - czy diesel może być lepszy od hybrydy? | Test długodystansowy (cz. 4)

Volkswagen Passat 2.0 TDI - czy diesel może być lepszy od hybrydy? | Test długodystansowy (cz. 4)

Na jednym tankowaniu przejedziesz, wcale nie wolno, nawet 1000 km. Jeśli solidnie przyciśniesz na autostradzie, zasięg spadnie, ale raczej nie poniżej 700 km. Dla auta z napędem hybrydowym są to wartości – przynajmniej jak na razie – nieosiągalne.

1_PASEK_DL_D
Zobacz galerię (6)
Onet
1_PASEK_DL_D

Trzeba przyznać, że 150 KM to obecnie – w przypadku 2-litrowego diesla VW – wartość skromna. W cenniku są przecież odmiany 190- i 240-konna. „Mały” diesel współpracujący z przekładnią DSG to oferta dla spokojnych kierowców. Spokojnych, ale... bez przesady.

Volkswagen Passat 2.0 TDI - nada się i do miasta

Jak na przekładnię dwusprzęgłową, DSG w testowym Passacie pracuje jedwabiście płynnie. Da się tym autem bez irytacji jeździć w zatłoczonym mieście, w zależności od preferencji korzystając z funkcji automatycznego hamulca postojowego (funkcja Auto Hold – po całkowitym zatrzymaniu hamulec postojowy sam się uruchamia, naciśnięcie pedału gazu zwalnia go) albo bez niej. Wyłączanie „holda” jest niezbędne przy parkowaniu. Co każdego prędzej czy później wkurzy, to system start-stop: może nawet i działa płynnie, w zestawieniu z przekładnią DSG auto nie gaśnie przy ruszaniu, ale to opóźnienie i dźwięk silnika katowanego rozrusznikiem na co drugich światłach... Owszem, start-stop wpływa na oszczędność paliwa, korzystając z niego, można przemknąć przez warszawskie korki przy średnim spalaniu poniżej 7 l/100 km, ale... VW wie, że start-stop wkurza, dlatego wyłącznik tego ustrojstwa umieszczono w najlepszym możliwym miejscu: przy lewarku przekładni, od strony kierowcy – zawsze pod ręką. Po kliknięciu w przycisk spalanie rośnie, w mieście w zależności od warunków o litr na 100 km lub więcej, ale komfort ma swoją cenę. W każdym razie masz wpływ na to, ile auto spala, a pod nogą, niemal niezależnie od warunków, tyle momentu obrotowego, że w mieście z całą pewnością go nie zabraknie.

Volkswagen Passat 2.0 TDI - w konfrontacji z hybrydą

Przewaga diesla nad hybrydą to jego uniwersalność. Owszem, w mieście pali więcej, ale o ile więcej? Weźmy takiego Forda Mondeo z napędem hybrydowym: w mieście, przemykając na zmianę przy użyciu napędów spalinowego, elektrycznego lub obu naraz, pali jakieś 6 litrów na setkę, nawet minimalnie mniej, jeśli śledzisz ekran-samouczek, hamujesz z rozmysłem, starając się za każdym razem maksymalnie wykorzystać energię z hamowania, przyspieszając tak łagodnie, by nie „budzić” benzyniaka. Umówmy się: jeśli tak samo delikatnie i roztropnie postępujemy z Passatem 2.0 TDI, to spali w mieście minimalnie ponad 6 l na „setkę”. Jest o co kopię kruszyć? Owszem, zwykle pali więcej, ale to dlatego, że sprawniej się nim przyspiesza i osiąga wyższe prędkości. Znacznie taniej da się jeździć Priusem, ale jednak bagażnik, komfort i ogólna użyteczność auta są niższe. Gdybym był taksówkarzem, brałbym Priusa. Ponieważ zdarza mi się jednak wyjeżdżać autem na wakacje, Prius nie wchodzi w rachubę. Mocnej, luksusowej hybrydy nie kupię, bo za droga, a i w wielu wypadkach spalanie wysokie, a zbiornik paliwa mały – czyli bez sensu. Takie auta przecież nie po to są, by oszczędzać paliwo i środowisko, lecz po to, by móc wjechać fajnym autem do centrum miasta, gdzie diesle nie mogą. W Polsce to i tak nie działa w ten sposób.

Volkswagen Passat 2.0 TDI - autostrada: na diesla nie ma mocnych

Teraz wyjedźmy za miasto: jeśli przyciśniemy popularną hybrydę, w środku zaczyna się robić głośno, im szybciej jedziemy, tym bardziej układ napędowy traci temperament, tym bardziej staje się nieprzyjemny albo nieekologiczny, 140 km/h to już czasem za dużo. Albo, albo: ta część hybryd, która nastawiona jest na oszczędność, przy prędkościach autostradowych jeździ marnie, a ta, która stawia na komfort i osiągi, pali jak smok. Niektóre hybrydy to auta wręcz idealne dla kierowców z chorym pęcherzem: zatrzymujesz się co 2 godziny na tankowanie i niby przy okazji idziesz do WC. Przy 140 km/h nasz Passat z „małym” dieslem pali ok. 6,5 litrów na „setkę”, do baku da się upchnąć ponad 60 litrów. Jeśli chwilami zwalniasz, bo ruch gęsty, chwilowe zużycie paliwa spada (przy 90 km/h poniżej 4 l/100 km) i w sumie na tankowaniu pokonujesz 900-1000 km.

Ale dajmy na to, że „ciągniesz” po autostradzie 180 km/h – wtedy spalasz 8-8,5 l ON na „setkę”. Dla popularnej hybrydy to prędkość za wysoka, a dla mocnej, jakie trafiają się w modelach klasy premium, oznacza to wir w baku.

Dlatego Passat „w tedeiku” jest tak samo pożądany dziś, jak 10 lat temu. Testowy egzemplarz w ciągu 2 miesięcy przejechał już prawie 11 tys. km. Każdy, kto jedzie w trasę, go chce. Przypadek?

Volkswagen Passat 2.0 TDI 150 KM DSG – dane techniczne:

Pojemność skokowa i rodzaj silnika 1968 cm3, R4, turbodiesel
Moc 150 KM przy 3500-4000 obr./min
Moment obrotowy 340 Nm przy 1750-3000 obr./min
Skrzynia biegów i napęd 7-biegowy automat DSG, napęd na przód
Prędkość maksymalna 216 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 8,9 s
Średnie zużycie paliwa 4,6 l/100 km (producent)
Masa własna 1544 kg
Cena od 114 390 zł, 151 590 zł (wersja Highline), 175 530 zł (auto testowe)
Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Powiązane tematy: