Auto Świat Testy Youngtimery BMW na Trasie Transfogaraskiej - kraina radości z jazdy

Youngtimery BMW na Trasie Transfogaraskiej - kraina radości z jazdy

Autor Błażej Buliński
Błażej Buliński

W tym roku mija 40 lat od debiutu pierwszej „siódemki”. Z kolei trzy dekady minęły od rozpoczęcia produkcji 12-cylindrowego silnika M70 i od premiery Z1. Bawarczycy słyną z hucznej zabawy i dobrze wiedzą, jak stosownie uczcić te jubileusze...

BMW E31 850 CSi
Zobacz galerię (12)
BMW
BMW E31 850 CSi

Oldskulowy telefon samochodowy, zamontowany między przednimi fotelami, nie dałby się uruchomić – sieć komórkowa, w której niegdyś nadawał, nie jest już aktywna. Zresztą tu i tak są kłopoty z zasięgiem. Za to droga, którą przyjechaliśmy, jest równie pokręcona, jak spiralny kabel słuchawki: pokonujemy oto Trasę Transfogaraską w Rumunii – legendarną drogę przecinającą pasmo Karpat, zbudowaną na zlecenie Nicolae Ceausescu kosztem kilkudziesięciu istnień ludzkich i milionów kilogramów dynamitu. Dotarliśmy tu kawalkadą pięciu klasycznych, niemal dziewiczych BMW z lat 80. i 90. Zapierające dech widoki, samochodowi bohaterowie dzieciństwa i najbardziej kultowe serpentyny w tej części Europy: pora wziąć reżyserię tego snu na jawie we własne ręce.

Niemal dziewicze BMW z muzealnych zapasów

Z miękkiej skórzanej kanapy BMW 750 iL z 1993 r. przesiadam się do wozu, który wydaje mi się bardziej odpowiedni na tę okoliczność, czyli Z1. Awangardowe dzieło wolnomyślicielskiego zespołu BMW Technik GmbH ma wiele smaczków technicznych – plastikowe poszycie karoserii, aerodynamiczny tłumik, rzędowa „szóstka” za przednią osią... Wszystkie jednak żyją w cieniu gadżeciarskich drzwi chowających się w progu. Można tak jechać, łapać wiatr w kolano i zbierać po drodze kwiatki. Albo po prostu podziwiać panoramę z boku auta. 170 koni aksamitnie szeleszczącego silnika w konfrontacji z 1250 kg idealnie zbalansowanej masy zapewnia właściwą dawkę siły na wyjściach z zakrętów. Zaskoczył mnie komfort Z1. Mimo zadziornego charakteru ten roadster może być towarzyszem dalszych wypraw i spokojnie sobie radzi z nierównymi partiami asfaltu. Kilka zakrętów za szczupłą kierownicą i wiem, że biorę Z1 na pamiątkę z tej wyprawy. Obiecuję sobie jeszcze 100 zakrętów i przesiadkę.

Ostatecznie tracę rachubę czasu i zakrętów. Wygramoliłem się z kabiny, tymczasem pozostali dziennikarze uczestniczący w jazdach zgodnie przyznają, że z całej grupy to ja najlepiej pasuję do Z1. Łudzę się, że to przez mój szeroki uśmiech wywołany jazdą, ale tak naprawdę chodzi im o burzliwie uczesaną wiatrem czuprynę...

Z 1990 r. przenoszę się o 7 lat wstecz, do BMW 745i E23. Wówczas był to topowy wariant. Rzędowa „szóstka” wsparta turbosprężarką – rozwiązanie powszechne we współczesnych BMW, tu jednak czuć starodawną turbodziurę przy niskich obrotach, właściwie to turboprzepaść. Przy ok. 4 tys. obrotów wał korbowy dostaje intensywnego kopa. Trzeba jednak zmusić pedałem gazu 3-stopniową automatyczną skrzynię, żeby w ogóle dopuściła do osiągnięcia tak wysokich obrotów. W ciasnych nawrotach rekinowata limuzyna projektu Paula Bracqa dostojnie kładzie się raz na jeden, raz na drugi bok. Podczas ruszania siada na tylnej osi, ukazując kierowcy perspektywę nieba, podczas hamowania – w drugą stronę. Ale mógłbym też takim autem jeździć na co dzień. Czytać na głos niemieckie opisy masywnych plastikowych przełączników. Lubię luksus w wydaniu dawnego RFN.

Analog ze szczyptą digitalu

M3 GT E36 jest rozchwytywane, ale w końcu przychodzi moja kolej. To jeden z 356 wyprodukowanych egzemplarzy (wszystkie zielone), czyli najrzadszy w obecnej tu grupie. Limitowaną homologacyjną serię GT poznacie po: splitterze z przodu, spoilerze z tyłu, karbonowych wstawkach we wnętrzu i 9 dodatkowych koniach 3-litrowego silnika. Ostrzejsze krzywki wałka rozrządu podobno dają też żwawszą charakterystykę, ale nie mnie to oceniać. Dociskając gaz, delektuję się po prostu przepięknie miarowym budowaniem obrotów, mocy i brzmienia. Magia tego samochodu polega na analogowości muśniętej tylko szczyptą elektroniki. Wysyła kierowcy niezmącone komunikaty, uczciwie negocjuje z nim granice przyczepności i pozwala pewnie obierać kurs, a także dozować siłę hamowania. Mój mózg za tym wszystkim nadąża, co niekoniecznie mogę powiedzieć o sytuacji, gdy wyciskam maksimum z aktualnego M3. Najwyraźniej umysłowo zatrzymałem się w 1995 r., kiedy to M3 powstało.

BMW E36 M3 GT
BMW E36 M3 GTBMW

Choć „ósemka” nigdy mnie szczególnie nie podniecała (miałem po prostu zdrową dawkę szacunku dla jej techniki), to 850 CSi już na wstępie zyskało u mnie ogromnego plusa: występowało tylko z 6-biegowym „manualem” – dostępne wówczas „automaty” kapitulowały przed 550 niutonami momentu obrotowego. Aż 2/3 z 30 621 zbudowanych między 1989 a 1999 r. „ósemek” miało silnik M70, ale topowej 5,6-litrowej odmiany powstało tylko 1510 sztuk. Niektórzy widzą w niej substytut M8, które nie wyszło poza fazę prototypu. I choć pod maską znajdziemy logo M GmbH, to szanuję decyzję ówczesnego szefostwa, że nie dało zielonego światła dla M8. Ten samochód to superkomfortowe, szybkie, dżentelmeńskie GT. Oczywiście, z uśmiechem na twarzy namierza się długą maską szczyty zakrętów, a zwrotność poprawia skrętna tylna oś, ale najwięcej radości 850 CSi daje na długich prostych, i to wcale nie przez kręcenie silnika do odcięcia. Niech sobie szeleści swoim arcyrównym, lekko ochrypniętym gangiem przy niespełna 3 tys. obrotów, ale rozrabianie to nie z nim. To auto koi, a nie kusi, zobowiązuje do dobrych manier.

Wracam do 750 iL i tym razem siadam za kierownicą. Tu też jest V12, ale 5-litrowe, 300-konne i sprzężone z „automatem”, co przydaje się w centrum Monachium i na autostradach wokół. Tu jednak, na Trasie Transfogaraskiej, czuć ciężki przód i snobistyczną zwłokę w reakcji na gaz. Doceniam ciszę, kulturę pracy silnika, staranne obszycie skórą całego wnętrza, kultowy telefon, no i komfort, ale jeżeli pytacie o ranking, to E32 poruszyło mnie najmniej. O podium otarło się też E23, za co bardzo je przepraszam. Trzecie miejsce dla „ósemki”, odkryłem to auto na nowo i mam ochotę zażywać go na zmianę z M3 GT. Ale na szczycie stawiam Z1. Włosy są mi wyrocznią.

Naszym zdaniem: podróż w czasie

Tym była jazda youngtimerami BMW po transfogaraskich serpentynach. Ale po wszystkim miałem miękkie lądowanie w teraźniejszości i przeprosiłem się też z serią 7: organizatorzy na koniec dali mi się przejechać współczesnym M760Li!

Autor Błażej Buliński
Błażej Buliński
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków