Ostatnie lata nie były łaskawe dla rynku motoryzacyjnego. Najpierw przyszła pandemia i związane z nią problemy z łańcuchami dostaw z Chin – a to tam produkowane jest całe mnóstwo komponentów do współczesnych samochodów. Kolejnym ciosem było rozpoczęcie wojny na Ukrainie. Dodajmy do tego zawirowania wynikające z raptownego przestawienia produkcji na samochody elektryczne i mamy już niezbędną perspektywę producentów.
A perspektywa kierowców?
Tutaj też nie było łatwo. Dostępność nowych samochodów została drastycznie ograniczona, a czas oczekiwania na odbiór auta absurdalnie się wydłużył. Na często niezbędne do codziennego życia lub pracy nowe auto trzeba było czekać nie tygodnie, a miesiące.
Przy takiej relacji popytu do podaży ceny nowych samochodów poszybowały w górę. Producenci próbowali uzasadnić i zrekompensować ten wzrost cen podnoszeniem poziomu wyposażenia, jednak efekt jest taki, że dziś za konkretną sumę – zazwyczaj – kupimy auto o klasę niższe niż kilka lat temu.
Ale to nie wszystko
Koncerny motoryzacyjne skupiły się na utrzymaniu rentowności, co zaowocowało bardzo solidnym okrojeniem gamy modelowej, silnikowej, a także redukcją poziomów wyposażenia. Wszystko po to, by produkować jak najtaniej, a zyskiem ze sprzedaży każdego egzemplarza zrekompensować straty, wynikające z ograniczenia skali całego biznesu i braku możliwości zaspokojenia popytu na rynku motoryzacyjnym.
W efekcie we współczesnych autach mamy zazwyczaj mniej wersji silnikowych i nadwoziowych. Sedany poznikały niemal zupełnie, tak w klasie kompaktowej, jak i średniej. Wobec takiej sytuacji świadomy zakup nowego samochodu przez kierowców, którzy znają się na autach i dokładnie wiedzą, czego chcą i potrzebują, stał się problematyczny. Ale – na szczęście – nadal możliwy. Wystarczy wiedzieć...
Gdzie szukać nowego auta?
...czyli albo zmarnować mnóstwo czasu na "zwiedzanie" wszystkich salonów, w realu lub internecie, albo w jakiś sposób posiąść odpowiednią wiedzę, pozwalającą ominąć taki czasochłonny research przedzakupowy. Statystyki sprzedaży podpowiadają, że ta druga opcja jest całkiem realna, bo to, że tak wielu klientów decyduje się na nowe auto konkretnej marki, nie może być dziełem przypadku.
Ta marka to Toyota, której auta w Polsce sprzedają się dobrze i stabilnie. Dlaczego? To akurat jest chyba najprostsze do zdiagnozowania, a analiza oferty japońskiej marki przynosi przy okazji odpowiedzi na kolejne pytania, zadawane przed zakupem nowego samochodu.
Dlaczego warto kupić Toyotę w 2024 roku?
Po pierwsze – Japończycy znani są jako pionierzy napędu hybrydowego, który rozwijają od dekad. Wtedy, gdy inni producenci byli sceptyczni wobec napędu alternatywnego, Toyota postawiła na innowacyjność i konsekwentnie rozwijała swoje hybrydy. To dlatego oferują one dzisiaj praktycznie bezkonkurencyjną ekonomię jazdy i wyjątkowo niskie koszty eksploatacji, szczególnie w mieście.
Co to oznacza w praktyce dla kierowcy? Żeby nie wchodzić niepotrzebnie w technikalia: wyobraźcie sobie, że Wasze auto nagle zaczyna palić w mieście tyle, co podczas oszczędnej jazdy poza miastem. I nie mamy na myśli autostrady, tylko spokojną podróż. Mniej niż 4 l/100 km w aucie miejskim, nawet w korkach? Z Toyotą to możliwe. 5 l/100 km w rodzinnym kompaktowym kombi, po mieście, w upał? Da się zrobić. Mówimy o autach benzynowych, nie dieslach, które pod względem emisji cząstek stałych i tlenków azotu nie mają szans z benzynowymi hybrydami Toyoty. Bardzo sensowne argumenty. A do tego dochodzi...
Nawet 20 tys. zł rabatu w salonach Toyoty
W ramach sezonowej akcji specjalnej Japończycy przygotowali bestsellery marki w obniżonych cenach. Oferta dotyczy wybranych modeli, a liczba aut jest ograniczona, ale warto się zmobilizować do zakupu, bowiem nie chodzi tutaj o "leżaki magazynowe", tylko o naprawdę świeże samochody z 2024 roku produkcji. A konkretnie?
Bardzo lubiana przez polskich kierowców, modnie wystylizowana Toyota C-HR, która stała się już ikoną designu, startuje od 119 900 zł. Maksymalny rabat za wersję Comfort sięga 20 tys. zł. Co więcej, premierowy model dostępny jest w cenie poprzedniej generacji, za to ze zdecydowanie lepszym wyposażeniem – w specyfikacji Comfort oznacza ono między innymi najnowsze multimedia Toyota Smart Connect oraz systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy Toyota T-MATE.
Toyota Aygo X od 64 900 zł
Po brawurowym wejściu na rynek, miejski crossover z silnikiem benzynowym 1.0 o mocy 72 koni mechanicznych kupicie o 6 tys. zł mniej niż wynosi jego regularna salonowa cena. W cenie są między innymi manualna klimatyzacja, 9-calowy ekran oraz systemy bezpieczeństwa T-MATE, a do wyboru pozostają cztery lakiery.
Aygo X to auto szczególnie uzdolnione w zakresie zwinnego poruszania się po mieście, zwrotne, o zwartych gabarytach, łatwe do zaparkowania tam, gdzie większe pojazdy nie mają szans. Niezawodny, wolnossący silnik benzynowy rokuje na długą i bezproblemową przygodę z tym samochodem, przy zachowaniu niskiego spalania.
Toyota Yaris Hybrid taniej o 12,5 tys. zł
Sezonowy rabat, dzięki któremu warto w tym roku kupić nowe auto tej wielkości akurat od Toyoty, dotyczy wersji Comfort 1.5 Hybrid, która kosztuje 90 400 zł. W zamian za to dostajemy samochód wyposażony między innymi w 15-calowe felgi z lekkiego stopu, automatyczną klimatyzację, 9-calowy ekran multimedialny, a także bezprzewodową łączność z Apple CarPlay i Android Auto.
Taki promocyjny Yaris ma wybitnie oszczędny, a przy tym dynamiczny napęd hybrydowy, który rewelacyjnie sprawdza się w mieście. Dodatkowo hybryda Toyoty oznacza przy okazji automatyczną skrzynię biegów w standardzie – nie jest to zwykły, typowy "automat" jak u konkurencji, tylko pomysłowy zespół tzw. przekładni planetarnych i możecie być pewni, że nie będzie trzeba wciskać sprzęgła ani zmieniać biegów.
A mówimy o aucie segmentu B – dlatego przy analizie konkurencji nie zapomnijcie dodać kosztu automatu, o ile w ogóle będzie dostępny. Dodatkowo automatyczna skrzynia biegów oznacza zazwyczaj perspektywę dodatkowych kosztów serwisowych przy intensywnej eksploatacji – u Toyoty takie zjawisko zupełnie nie występuje, a napęd hybrydowy bez trudu pokonuje pół miliona kilometrów bez większych napraw. To nie jest chwyt marketingowy – zapytajcie taksówkarzy. Tylko oni mają trochę większy, ulubiony model...
Toyota Corolla Sedan – taniej o 12 tys. zł
Corolla to jeden z bardzo nielicznych sedanów, dostępnych jeszcze w klasie kompaktowej. Przestronny, rodzinny, a za 94 900 zł czeka w wersji 1.5 o mocy 125 KM na fanów wolnossącego napędu benzynowego. Promocyjny rabat dotyczy egzemplarzy zarówno ze skrzynią manualną, jak i z automatyczną przekładnią Multidrive S.
Wygląda na to, że niezależnie od tego, czy jesteście łowcami okazji, czy po prostu szukacie atrakcyjnych ofert w dobrej cenie, rok 2024 może być naprawdę optymalnym momentem na zakup nowego samochodu. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać.