Mazda Premacy trzyma się nadspodziewanie dobrze! Pomimo upływu lat (auto debiutowało w 1999 r.) nadwozie nadal wygląda atrakcyjnie i, co najważniejsze, nie zmaga się z problemem korozji. Owszem, powierzchniową rdzę znajdziemy na elementach podwozia, ale nie jest to duże zagrożenie – przynajmniej na razie.Wnętrze okazuje się komfortowe i praktyczne, a kokpit – przejęty z Mazdy 323 BJ, „dawczyni” wielu podzespołów – jest przejrzysty i intuicyjny. Plus za dobrą jakość wykończenia oraz wysoką funkcjonalność. W kabinie zamontowano 2 fotele z przodu i 3 z tyłu. Tylne siedzenia można składać, przestawiać (nie przesuwać!) i wyjmować – mechanika jest nieskomplikowana, a fotele dość lekkie. Jeśli w drugim rzędzie jedzie dwoje dzieci, można złożyć oparcie środkowego fotela. Natomiast gdy na pokładzie podróżują cztery dorosłe osoby, najlepszym rozwiązaniem będzie zdemontowanie środkowego siedzenia i przestawienie skrajnych do środka. Pojemność bagażnika zależy od aranżacji wnętrza – wynosi od 420 do 2745 l.
Premacy dobrze wypada podczas jazdy. Sprężyście zestrojone zawieszenie gwarantuje świetne prowadzenie (to jeden z lepiej jeżdżących kompaktowych vanów sprzed 10 lat!), a oszczędny turbodiesel z bezpośrednim wtryskiem zapewnia niskie spalanie – ok. 6 l/100 km. Radzimy zainteresować się odmianą o mocy 101 KM, gdyż wersja 90-konna wykazuje brak mocy podczas ruszania. Jeszcze jedno: wielu użytkowników narzeka na kiepskie wyciszenie kabiny.