Samochód – zdaniem większości kierowców – ma być wygodny, praktyczny, oszczędny, trwały, a także niedrogi w obsłudze. Nuda? Owszem. Dlatego w tym zestawieniu na pierwszym planie znalazły się inne kryteria. Powinno być ciekawie, intrygująco, niecodziennie.
Przedstawiamy auta, które w szczególny sposób zapisały się w pamięci użytkowników i fanów motoryzacji. Czasem ekstrawagancki design, czasem znakomite własności jezdne – przeciętnych pojazdów tu nie znajdziecie. Pod uwagę braliśmy jednak tylko modele wyprodukowane nie wcześniej niż na przełomie lat 80. i 90. XX wieku.
W przeciwnym razie na to zestawienie musielibyśmy poświęcić... cały numer. Od razu zaznaczamy, że wytypowanie dwudziestu bohaterów naszego artykułu było naprawdę trudne i doprowadziło nawet do kilku spięć między redaktorami.
Ostatnie dwudziestolecie upłynęło w motoryzacji pod znakiem coraz odważniejszego designu, galopującego postępu technologicznego i... wielkich powrotów. Chcieliśmy osiągnąć jak największy stopień zróżnicowania, dlatego prezentujemy zarówno poczciwego Opla Calibrę, jak i „kosmicznego” McLarena SLR, w przypadku którego za podstawowe części zamienne zapłacimy tyle, co za całe auto innej marki.
Poza tym w naszym zestawieniu znajdziecie samochody z naprawdę różnych klas: od „mieszczuchów” (Smart) przez pojazdy w stylu retro (Mini, Chrysler), reprezentacyjne limuzyny (Lancia Thesis), awangardowe pomniki (Renault Avantime) aż po egzotycznych sportowców.
Aby jednak całkowicie nie odchodzić od koncepcji działu „Używane”, kilka słów poświęcimy również analizie cenowej, trwałości, a także kosztom eksploatacji. Bo co nam nawet po najbardziej odlotowym aucie, jeśli po kilku miesiącach będzie częściej gościć w serwisie, niż jeździć!
McLaren SLR: bolid Formuły 1 dopuszczony do ruchu ulicznego - To jeden z tych samochodów, które są absolutnie wyjątkowe. I to pod każdym względem. Widzieliście kiedyś pojazd z nadwoziem całkowicie wykonanym z włókna węglowego, w którym zamontowano ciężką automatyczną skrzynię biegów i niezliczoną ilość dodatków z zakresu komfortu?
Po co zadawać sobie trud wykonywania superlekkiej karoserii, a potem ją obciążać? Idziemy dalej: cena 350 tys. euro to – nawet jak na dzisiejsze standardy – dość dużo. Doładowany kompresorem silnik V8/626 KM zamontowano nie z tyłu, lecz z przodu. Znajdziemy tu też boczne rury wydechowe, które spowodowały, że producent musiał starać się o specjalną homologację.
SLR nie jest autem łatwym w prowadzeniu, ale w rękach wprawnego kierowcy zmienia się w maszynkę do pokonywania zakrętów. Uważać trzeba na nietypową dla pojazdów tego typu podsterowność. W 2006 roku pojawiła się limitowana seria 722, wyposażona w silnik wzmocniony do 650 KM. Niestety, kupienie SLR-a w Polsce jest praktycznie niemożliwe.
Citroën XM: wygodna kanapa - Jeśli chcecie poczuć ducha francuskiej awangardy, sięgnijcie po model XM – dziś przez wielu uważany za ostatniego prawdziwego Citroëna. Niestety, jak to w leciwym „francuzie” bywa, musicie się liczyć z dużą liczbą usterek: nadwozie koroduje, a koszt wymiany pompy zawieszenia może przewyższyć wartość auta. To wszystko jednak nic wobec tego, że za małe pieniądze można stać się właścicielem przyszłego klasyka. Polecamy diesla 2.1.
Chrysler PT Cruiser: stylowy, lecz awaryjny - Kiedy światło dzienne ujrzał Chrysler PT Cruiser, zaskoczenie było naprawdę duże. Nowoczesny samochód, który wygląda tak, jakby przyjechał prosto z lat 40. XX wieku? „Kto go kupi”? – zastanawiano się. Szybko się jednak okazało, że był to strzał w dziesiątkę. Model wnosił powiew świeżości i oryginalności do nieco skostniałego segmentu C. Co ważne, Chrysler mimo nietypowego wyglądu zapewniał przestronne i funkcjonalne wnętrze oraz spory bagażnik.
Hummer: szpan w dobrym stylu? - Na początku była terenówka wytwarzana przez firmę AM General (ozn. H1) dla amerykańskiej armii, bazująca na produkowanym od lat 80. XX w. bojowym pojeździe HMMVW. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Na fali mody na SUV-y koncern GM kupił prawa do nazwy „Hummer” i w 2003 r. światło dzienne ujrzała „cywilna” wersja pojazdu (ozn. H2). Z pierwowzorem wiele wspólnego nie miała, gdyż korzystała z podzespołów Cadillaca Escalade’a. Model H2 od razu stał się ulubionym pojazdem nowobogackich, mafiosów, strongmanów i raperów. Pod maską pracuje tylko benzyniak V8 (początkowo 6.0, od 2007 r. – 6.2). Jakość wykonania? Za takie pieniądze mogłaby być wyższa.
BMW serii 8: chyba czegoś mu jednak brakuje... - W 1989 roku BMW pokazało serię 8 – muskularne i zadziorne coupé zbudowane na podzespołach serii 7. Auto naprawdę robiło wrażenie! M8, topowa odmiana nowego modelu, napędzana 12-cylindrowym silnikiem o mocy przeszło 550 KM, miała w końcu przełamać hegemonię Włochów i Porsche na rynku superbolidów... Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna: wersja M8 nie wyszła poza stadium prototypu, a wszystkich egzemplarzy serii 8 wyprodukowano zaledwie 30 tysięcy (w latach 1989-99).
Honda S2000: japońska szlifierka - 120 KM z litra pojemności bez turbo! Z Hondą przegrywają m.in. Ferrari Enzo (110 KM/l) i Lamborghini Aventador (108 KM/l). Tak doskonały wynik osiągnięto dzięki koncepcji „moc z wysokich obrotów” i zastosowaniu zmiennych faz rozrządu VTEC. Poniżej 5 tys. obrotów na minutę praktycznie nic się nie dzieje, ale po przekroczeniu tej wartości auto wystrzeliwuje do przodu. Maksymalny moment obrotowy (208 Nm) osiągany jest przy niebotycznych 7,5 tys. obr./min.
Lancia Thesis: styliści zaszaleli - O ile Włosi słyną z tego, że potrafią projektować samochody niezwykle atrakcyjne pod względem designu, o tyle ten model całkowicie temu zaprzecza. Owszem, trudno odmówić mu indywidualnego stylu, ale ładne auta wyglądają chyba nieco inaczej... Cóż, z podobnego założenia wyszli kupujący: 16 tys. pojazdów sprzedanych przez siedem lat (2002-09) to bardzo kiepski wynik. Lancia Thesis jednak to idealna propozycja dla kierowców gustujących w kontrowersyjnych limuzynach, zdecydowanie wyróżniających się z tłumu, lecz niedrogich. Za przejeżdżającą Lancią przechodnie odwracają głowy naprawdę często! Co sobie o niej myślą, to już inna sprawa...
Mazda RX-8: w końcu się udało - Ta firma od wielu lat eksperymentowała z silnikami Wankla (tłok nie porusza się w górę i w dół, lecz wiruje). Przez długi czas Maździe nie udawało się wyprodukować auta z tą jednostką, który byłby mało awaryjny i zapewniałby spokojną eksploatację. Aż do roku 2003 i debiutu modelu RX-8. Oczywiście, z pewnymi niedogodnościami wciąż trzeba się liczyć, ale postęp w stosunku do poprzedników jest wyraźny. Ze starych nawyków RX-8 przyswoiło tylko duży apetyt na olej silnikowy. Reszta bolączek w zasadzie odeszła w niepamięć. Ceny sensownych egzemplarzy zaczynają się od 40-45 tys. zł. Uwaga na „rozbitki” z USA!
Mini (BMW): powrót do przeszłości - W 1994 r. Niemcy z BMW wykupili od Rovera Mini, markę-ikonę brytyjskiej motoryzacji. Dla dumnych wyspiarzy był to niemały szok (dlaczego akurat Niemcy?!), a dla Mini – początek nowego, niezwykle udanego rozdziału w historii. Rok 2001 przyniósł debiut modelu R52, który zachwycił publiczność. Obok VW New Beetle’a to jedno z pierwszych aut, które tak mocno odwoływały się do designu swych klasycznych poprzedników. Ale to niejedyny wyróżnik nowego Mini: można również liczyć na doskonałe własności jezdne (zasługa BMW), mikroskopijną kabinę i kiepską relację ceny do praktyczności. Polecamy zwłaszcza usportowioną wersję Cooper S (163 KM).
MB 500E: wilk w owczej skórze -Mercedes na początku lat 90. XX wieku zwrócił się o pomoc przy produkcji tego auta do znajdującego się w kiepskiej sytuacji finansowej sąsiada zza miedzy – Porsche. Pomysł był genialny. Nie dość, że korzystny z marketingowego punktu widzenia, to na dodatek dający możliwość skorzystania ze sportowych tradycji firmy z Zuffenhausen. Efekt? Doskonale wykonane, niezwykle szybkie (5.0 V8/320 i 326 KM) i bardzo bogato wyposażone auto sportowe w formacie... limuzyny. Tak, warto to podkreślić: 500E nie jest zwykłym dynamicznym sedanem. To auto naprawdę zapewnia mnóstwo adrenaliny, a w razie potrzeby zmienia się w dostojnego „króla autostrady”.
Ferrari 360 Modena: perfekcja w „dobrej” cenie - Przez fachowców „360-ka” (1999-2005) uznawana jest za ostatnie „stare, proste Ferrari” przed nastaniem ery Enzo, F430 i 458 Italii. Jego ceny – jak na tę klasę pojazdów – można nawet uznać za... przystępne. Przy odrobinie cierpliwości da się bowiem 360 Modenę kupić za kwotę niewiele przekraczającą 200 tys. zł. Oczywiście, koszty utrzymania i tak będą ogromne, a w przypadku każdej naprawy – przynajmniej jeśli chodzi o części zamienne – skazani będziemy na ASO. Dobrze, że od niedawna funkcjonuje ona w Warszawie. Za napęd odpowiada wolnossąca 3,6-litrowa jednostka V8, bazowo rozwijająca moc 400 KM, a w wersji Challenge Stradale – 425 KM. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa tylko 4,5 s, a własności jezdne są, jak na Ferrari przystało, wprost imponujące.
Renault Avantime: drugiego takiego nie będzie - O niektórych samochodach mówi się, że są ikonami motoryzacji. Oto jedna z nich. Co sprawia, że Avantime jest tak wyjątkowy? Wystarczy po prostu na niego popatrzeć. Jeśli mielibyśmy wskazać współczesne arcydzieło francuskiej awangardy w motoryzacji, to najlepsze do tego byłoby właśnie Renault Avantime. Pojazd jest tak dziwaczny, że aż intrygujący. Stanowi połączenie coupé i vana, wyposażone w plastikową karoserię i wiele dodatków zwiększających komfort oraz bezpieczeństwo jazdy.
W środku znajdziemy mnóstwo miejsca (zwłaszcza na tylnej kanapie) i przyzwoity bagażnik (500-900 l). W ciągu zaledwie dwóch lat produkcji (2001-03) powstało 8,5 tys. egzemplarzy Avantime’a, co sprawia, że dziś wartość tych aut zaczyna rosnąć. Z naprawami mechaniki kłopotu raczej nie będzie, bowiem znajdziemy tu proste rozwiązania przejęte z Renault Espace’a III, a także jednostki napędowe znane z innych modeli Renault. Polecamy benzyniaka 2.0T. Ceny zaczynają się od ok. 25 tys. zł.
Peugeot 206 CC: cabrio dla ludu - Co łączy Volkswagena Garbusa z Peugeotem 206 CC? Wbrew pozorom bardzo wiele. Oba miały za zadanie spełniać rolę auta dla ludu i każdemu z nich się to udało. Pierwszy miał zamknięty dach i atrakcyjną cenę zakupu. Drugiego wyposażono w składany blaszany „kaptur” i również oferowano w przystępnej cenie. Na tyle przystępnej, że na Peugeota 206 CC stać było osoby, które do tej pory o kabriolecie mogły co najwyżej pomarzyć. 360 tysięcy egzemplarzy sprzedanych w ciągu siedmiu lat (2000-07) to wynik, który mówi sam za siebie. Dach składany jest w pełni automatycznie i czynność ta trwa niewiele ponad 20 sekund.
Subaru Impreza GT: tak narodziła się prawdziwa legenda - Produkowane w latach 1994-2000 Subaru Impreza GT z doładowanym bokserem o mocy 211 lub 218 KM to kolejny przykład tzw. starej szkoły. Napęd 4x4 realizowany jest poprzez proste sprzęgło wiskotyczne, a silnik z reguły znosi nawet bardzo brutalne traktowanie.
Ten model, jak mało który w przedziale cenowym 20-30 tys. zł, potrafi dostarczyć kierowcy mnóstwo adrenaliny. Zwłaszcza kiedy wskazówka obrotomierza przekroczy 3-3,5 tys. obr./min. Jak to jednak zwykle ze sportowcami bywa, z biegiem czasu ich forma zaczyna nieco spadać. Dotyczy to niestety nawet tych najbardziej wytrwałych, w tym i opisywanej Imprezy. Setki tysięcy kilometrów pod stopami kierowców, często młodych, a jeszcze częściej – gniewnych, niestety robią swoje...
Ponarzekać można też na brzydkie i trzeszczące wnętrze, ale na to chyba i tak mało kto zwraca uwagę. Są i dobre wiadomości: nawet jeśli kupimy egzemplarz po przejściach (ale oczywiście nie taki, który „jeździ bokiem”), powinno udać się namgo odrestaurować bez specjalnie dużych nakładów finansowych. Większość części okazuje się dość tania, możemy poza tym liczyć na dużą liczbę warsztatów specjalizujących się w naprawach Subaru.
Lancer Evo VI: ostatni samuraj? - Historia analogiczna jak w przypadku opisanej wyżej Imprezy. Jeszcze prosty, ale wydajny układ 4x4, niska masa własna i mocarny silnik. Mitsubishi Lancer Evolution VI to pozbawiona skomplikowanej elektroniki maszyna do „wykręcania” jak najlepszych czasów. Problem w tym, że „szóstkę” produkowano zaledwie przez dwa lata (1999-2001). To sprawia, że kupienie takiego auta jest niezwykle trudne.
Smart: koniec z nudą w mieście - Założona w 1994 r. przy udziale kapitału Mercedesa marka Smart ma na swoim koncie trzy niecodzienne modele. Pierwszym z nich był malutki Fortwo, drugim Roadster, a trzecim – zaprezentowany w 2004 r. Forfour. To nieco dziwaczne, lecz bardzo charakterystyczne autko zbudowano przy użyciu podzespołów z debiutującej wówczas VI generacji Mitsubishi Colta (ok. 40 proc. wspólnych części). Oznacza to całkiem wysoką trwałość, choć części są naprawdę bardzo drogie!
Nissan 350Z: udany powrót - Sportowe auta oznaczone literą „Z” znajdowały się w ofercie Datsuna, a potem Nissana, nieprzerwanie od 1969 do 2000 r. Zakończenie produkcji ostatniego z nich, modelu 300ZX, było dla fanów marki dość smutną chwilą. Nic bowiem nie wskazywało na to, by szybko miał pojawić się jego następca... Tymczasem 350Z ujrzało światło dzienne już w 2003 roku. Designem nawiązywało do legendarnego Datsuna 240Z, a osiągami, prowadzeniem i ceną zakupu – tak jak pierwowzór – przebijało wielu rywali. Egzemplarz z początku produkcji kupimy już za niecałe 40 tys. zł. Pochwały za stosunkowo niezłą trwałość. Uwaga: dość wysokie ceny w ASO.
Opel Calibra: budżetowo - To wcale nie znaczy źle. Zaprezentowana w 1990 r. Calibra wywołała duże poruszenie. Nie kosztowała zbyt dużo (oprócz blachy nadwozia niemal wszystkie pozostałe części pochodzą z Vectry A), a wyglądała wręcz porywająco. Najpierw zdobyła popularność na Zachodzie, a potem – już jako auto używane – również i w Polsce.
Wady? Pierwsza z nich to korozja, która atakuje nawet bezwypadkowe egzemplarze (choć trzeba przyznać, że i tak na rynku wtórnym prawie ich już nie ma). Drugi kłopot stanowi fantazja i zamiłowanie niektórych użytkowników Calibry do przerabiania swych aut. Ciężko więc nawet powiedzieć, co jest trudniejsze: znalezienie egzemplarza pomalowanego fabrycznym lakierem czy „nieulepszonego” domowym tuningiem. Frajdę z jazdy dają wersje co najmniej 150-konne.
Porsche 911: klasyk! - Ten model mógłby znaleźć się w każdym zestawieniu obejmującym auta nietuzinkowe. Trzeba tylko, w zależności od rocznika, wybrać odpowiednią generację i... gotowe. Prezentujemy wytwarzaną w latach 1993-98 odmianę 993. To ostatnia „911-ka” z silnikiem chłodzonym powietrzem, przez fanów uznawana za jedną z najlepszych. Wyczynowa odmiana GT2 o mocy 430 KM pojawiła się w 1995 r. Jest po prostu genialną wyścigówką dopuszczoną do ruchu.VW
Beetle: tylko wygląd - Niech was nie zmyli powyższy tytuł. Wcale nie uważamy, że to wada. Wręcz przeciwnie: pod charakterystyczną karoserią, nawiązującą do słynnego Garbusa, kryją się proste i sprawdzone rozwiązania z Golfa IV. Oznacza to niskie koszty napraw i dość tanie utrzymanie. Polecamy „nieśmiertelne” 1.9 TDI.
PODSUMOWANIE - Cóż, szata może i nie zdobi człowieka, ale wybrane przez nas samochody – owszem. A nawet jeśli nie zdobią, to wyróżniają. Zapewniają frajdę z jazdy, dają mnóstwo adrenaliny, podnoszą ciśnienie. I bardzo dobrze. Bez takich modeli świat motoryzacyjny byłby nudny, a my zajmowalibyśmy się wyłącznie rozważaniami na temat funkcjonalności i niskiego spalania.
To nie przypadek, że większą część niniejszego zestawienia stanowią auta sportowe. To właśnie one wywołują największe emocje, najgłebiej zapadają w pamięci nie tylko fanów motoryzacji. „Wyścig zbrojeń” między producentami i rozwój technologiczny sprawiły, że samochody sportowe zaprezentowane w ostatnim dwudziestoleciu tak diametralnie się od siebie różnią. Mamy tu więc stosunkowo nieskomplikowane, jak na dzisiejsze warunki BMW 850, a także prawdziwy cud techniki na kołach, czyli McLarena SLR. Obyście mieli kiedyś okazję się jednym z nich przejechać! Piotr Wróbel
Samochody nieszablonowe, intrygujące, słowem – z duszą, mają wiele twarzy. Również ich postrzeganie będzie niezwykle zróżnicowane, bo przecież każdego z nas pociąga coś innego. Dla jednych auto z marzeń ma odlotowy wygląd, dla innych kosmiczną technologię, są też tacy zapaleńcy motoryzacyjni, którzy na pierwszym miejscu stawiają osiągi bądź nietuzinkowe własności jezdne.
Pogodzić wszystkie te cechy jest niezwykle trudno, ale przynajmniej część z nich da się „upakować” w jednym aucie. Samochody tego typu przedstawiamy w naszym zestawieniu. Wytypowaliśmy blisko 100 oryginalnych pojazdów ostatnich dwóch dekad, spośród których wybraliśmy 20. Podczas wyborów nie obyło się bez spięć. Przykład: Nissan Skyline – jeden z wielu moich faworytów. Owszem, nie jest zbyt popularny na polskim rynku, ale ma ogromny potencjał. Przepadł w demokratycznych wyborach na rzecz 350Z. Takich przypadków – niestety – było wiele! Marcin Matus