• Kierujący pojazdem (każdym – samochodem, motocyklem, rowerem) ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa pieszemu, który znajduje się na przejściu dla pieszych albo na nie wchodzi
  • Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu jest jednym z najsurowiej karanych wykroczeń
  • Obowiązek ustąpienia pierwszeństwa nie w każdej sytuacji oznacza jednak, że kierujący powinien się zatrzymać
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Na pewną – delikatnie rzecz ujmując – nadgorliwość gorzowskich policjantów zwrócili uwagę dziennikarze Interii.pl. Rzeczywiście – zamieszczony na Facebooku przez gorzowską policję filmik z jednodniowej akcji, który prawdopodobnie zawiera "najbardziej karygodne" z zarejestrowanych wydarzeń, może budzić wątpliwości. Jeśli kierowca samochodu, którego widać w siódmej sekundzie filmu, został faktycznie ukarany 1500 złotowym mandatem i 15 punktami karnymi, to raczej niesłusznie.

Kierowca ma ustąpić pieszemu na przejściu. Ale co to znaczy "nieustąpienie"?

Przepis Prawa o Ruchu Drogowym brzmi:

Oznacza to, że pieszy już w chwili, gdy wchodzi na przejście, zyskuje pierwszeństwo przed pojazdem.

Co zaś do kary dla kierowcy, który nie wywiązuje się z obowiązku, to taryfikator mandatów ma następującą pozycję:

"Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu dla pieszych lub wchodzącemu na to przejście – 1500/3000 zł"

W kontekście filmiku zamieszczonego przez gorzowską policję należy jednak zadać pytanie: co to znaczy "nieustąpienie pierwszeństwa"? I czy można popełnić takie wykroczenie, będąc w bezpiecznej odległości od pieszego? Oto bowiem odpowiedź na pytanie nurtujące wielu kierowców "w jaki sposób należy ustępować pierwszeństwa", znajdujemy również w Prawie o ruchu drogowym:

Pieszy nie zwolnił i nie uciekł – nie ma wykroczenia?

Z treści przepisów nie wynika, że kierowca – na widok pieszego wchodzącego na przejście (lub na przejściu), znajdującego się w odległości kilku metrów – w każdym przypadku ma obowiązek się zatrzymać. To tak jak na drodze, gdy jedne pojazdy wyjeżdżają z drogi podporządkowanej, a inne jadą drogą z pierwszeństwem: w gęstym ruchu, wyjeżdżając z drogi podporządkowanej, nieustannie mamy w zasięgu wzroku pojazdy nadjeżdżające drogą z pierwszeństwem. Gdyby sam fakt zbliżania się innych pojazdów drogą z pierwszeństwem wiązał się z nakazem powstrzymania się od ruchu pojazdów znajdujących się na drodze podporządkowanej, ruch w miastach praktycznie by zamarł. Przyjmuje się więc, że ustępujemy pierwszeństwa w taki sposób, aby nie przeszkadzać tym, co mają pierwszeństwo: wjeżdżamy czasem przed nich, ale z odpowiednim zapasem odległości, aby nie zmuszać ich do wykonywania gwałtownych manewrów. Jeśli ktoś nie musiał zwolnić, nie wystąpiło zagrożenie, to nie ma wykroczenia. Tak samo w konfrontacji kierowca-pieszy.

Z drugiej strony sam fakt, że pieszy nie zwolnił, nie zawrócił, nie skręcił czy nie uciekł przed samochodem, nie zawsze oznacza, że kierujący nie popełnił wykroczenia. Można bowiem wyobrazić sobie sytuację, gdy pieszy jest rozkojarzony i po prostu nie zauważył samochodu, który prawie "przejechał mu po butach". A zatem policjant, stwierdzając popełnienie wykroczenia, powinien wziąć pod uwagę kilka kwestii: po pierwsze, czy samochód zmusił pieszego do wykonania jakichś manewrów i po drugie, czy obiektywnie rzecz ujmując, manewr kierowcy spowodował/realnie mógł spowodować zagrożenie. Czasami to trudne, bo zdarzenie trwa ułamek sekundy i nie da się go odtworzyć jak filmu – klatka po klatce. Ale skoro jest film i widać na nim wyraźnie, że pieszy nie zwolnił, ale też nie musiał zwolnić czy zmienić kierunku marszu, a samochód przejechał z niewielką prędkością w odległości trzech metrów to... czy naprawdę takie zachowanie zasługuje na 1500 zł mandatu?

Kierowca nie musi przyjąć mandatu, ale policjant może też całkiem "odpuścić"

Kierowca ma prawo odmówić przyjęcia mandatu, choć przepisy obowiązujące od kilku miesięcy są tak skonstruowane, by ci jednak potulnie godzili się z "wyrokiem" policjanta: w teorii sąd może sprawcę wykroczenia ukarać grzywną w maksymalnej wysokości 30 tys. zł. Gdy nie mamy nagrania z własnej kamerki i jest słowo przeciwko słowu, jest to ryzykowne.

Z drugiej strony w sytuacji nieoczywistej lub gdy doszło tylko do formalnego złamania prawa (było wykroczenie, ale nie było zagrożenia) policjant ma prawo, a w pewnych sytuacjach wręcz powinien ukarać sprawcę pouczeniem. Czasem jest to rozwiązanie kompromisowe: kierowca przyznaje się, że źle zrobił (nawet jeśli fakt popełnienia wykroczenia jest wątpliwy), a policjant poprzestaje na pouczeniu zgodnie z art. 41 Kodeksu wykroczeń:

Nie każde bowiem wykroczenie, nawet jeśli formalnie do niego doszło, warte jest 1500-złotowego mandatu, ale też nie każde zdarzenie jest "zero-jedynkowe" i może podlegać różnym interpretacjom.