Na zahamowanie sprzedaży nowych samochodów w Europie wpływ z pewnością miał dość szybki wybuch pandemii COVID-19. Wczesną wiosną to zwłaszcza Włochy zmagały się z katastrofalną sytuacją we własnym kraju, stąd też m.in. załamanie tamtejszego rynku nowych aut. Jednym z efektów ubocznych tej sytuacji jest więc to, że po raz pierwszy w historii jakiś inni naród kupił więcej modeli ze scudetto niż Włosi – jak się okazuje, na pierwsze miejsce wskoczyli Amerykanie.

Według danych Car Industry Analysis udział sprzedaży tamtejszego rynku w globalnej sprzedaży Alfy Romeo to 31 proc., podczas gdy Włochy osiągnęli „jedynie” 29 proc. Pozostałe ważne dla marki rynki to: Niemcy (5 proc. udziału) oraz Wielka Brytania i Hiszpania (po 4 proc.). Na wszystkie pozostałe rynki razem wzięte przypadło w pierwszym półroczu 2020 r. 27 proc. sprzedaży.

Zła wiadomość jest taka, że globalna sprzedaż Alfy spada – podczas gdy w 2018 r. było to jeszcze 116 tys. szt., to w 2019 r. już tylko 80 tys. W 2020 r. wyniki będą jeszcze gorsze m.in. ze względu na pandemię. Dodatkowy problem to mocno ograniczona oferta rynkowa włoskiej marki – teraz w salonach wybierać można głównie między Giulią a Stelvio, a choć oba modele uznajemy za bardzo udane, to jednak wybór należy nazwać raczej skromnym... Mamy jednak nadzieję, że po połączeniu sił z Grupą PSA włoska marka odnajdzie swoje należne miejsce w portfolio koncernu i już wkrótce zacznie wprowadzać (a nie tylko zapowiadać!) nowe modele – kluczowe powinno okazać się Tonale, czyli crossover pozycjonowany poniżej Stelvio.