• Prawo – przynajmniej teoretycznie – inaczej traktuje osoby, które wsiadły za kierownicę, choć nigdy nie miały prawa jazdy, a inaczej tych, co prawo jazdy mieli, ale je stracili. Ci drudzy mają gorzej
  • Najsurowsze kary grożą tym kierowcom, którzy ignorują sądowy zakaz prowadzenia pojazdów
  • Jeśli w Polsce wszyscy są równi wobec prawa, polityk Artur Zawisza znów przyłapany przez reporterów "Superwizjera" TVN za kierownicą stanie przed faktem odwieszenia wyroku więzienia

Pierwsze publicznie komentowane poważne problemy związane z prawem jazdy polityk Artur Zawisza miał w 2016 r. Przyczyną był alkohol. 1,5 promila we krwi kierowcy to przestępstwo, za które można pójść do więzienia. Niecałe dwa lata po zatrzymaniu polityk usłyszał wyrok: w sumie 15 tys. zł świadczeń pieniężnych i trzy lata zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.

W 2019 r. Artur Zawisza ponownie wsiada za kierownicę – już po zakończeniu zakazu prowadzenia pojazdów, ale wciąż bez prawa jazdy. Powoduje wypadek z rowerzystką, która w rezultacie ma poważne urazy ortopedyczne, przechodzi w szpitalu skomplikowane zabiegi. Samochód zostaje odholowany na parking, Zawisza odbiera go w towarzystwie asystenta, który może prowadzić. Jeszcze tego samego dnia policja znów zatrzymuje byłego posła za kierownicą samochodu.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

W 2021 r. polityk dostaje stosunkowo łagodną karę: za prowadzenia pomimo utraty prawa jazdy i spowodowanie wypadku sąd zasądza dwa lata zakazu prowadzenia pojazdów i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Były poseł z pasją do samochodów i "odpowiednią" sytuacją prawną

Złamanie zakazu prowadzenia pojazdów to – według kodeksu karnego – poważne przestępstwo. Jest to ryzykowne zwłaszcza w okresie zawieszenia kary więzienia – ponowne przestępstwo może, a właściwie nawet powinno wiązać się z odwieszeniem kary, samo w sobie jest także czynem karalnym. Zawisza nic sobie z tego nie robi, reporterzy TVN wielokrotnie przyłapują go na kierowaniu samochodem, także na popełnianiu wykroczeń. Zapytany, czy nie boi się odwieszenia wyroku, Artur Zawisza odpowiada, że jego sytuacja jest "odpowiednia". Pewnie wie, co mówi. Czyżby dla byłych posłów mających liczne grono kolegów u władzy prawo było bardziej łaskawe?

Rodzi się pytanie: co grozi zwykłym śmiertelnikom za kierowanie bez uprawnień albo – co gorsza – wbrew zakazowi sądu. Przynajmniej w teorii uporczywe łamanie prawa w tym zakresie kończy się więzieniem.

Jeździsz bez prawa jazdy, którego nigdy nie miałeś. Co ci zrobią, jak cię złapią?

Jazda bez prawka, którego nigdy nie mieliśmy, to wykroczenie. Przed zmianami w Kodeksie wykroczeń za brak jakiegokolwiek prawa jazdy karano 500-złotowym mandatem. Gdy ktoś miał prawo jazdy, ale nieodpowiedniej kategorii (np. miał tylko prawo jazdy na samochód, a prowadził motocykl – lub odwrotnie), dostawał 300 zł grzywny i to wszystko.

Po zaostrzeniu przepisów dotyczących ścigania kierowców nie ma już tak dobrze – mandaty za kierowanie pojazdem mechanicznym bez uprawnień wypadły z taryfikatora mandatów, a wykroczeniami tego typu zajmują się sądy. Kodeks wykroczeń mówi:

"Orzeka się zakaz prowadzenia pojazdów" – to oznacza, że sąd nie ma wyboru, musi orzec zakaz prowadzenia pojazdów.

Pytanie: po co zakaz prowadzenia pojazdów dla osoby, która i tak nie ma prawa jazdy? Otóż złamanie sądowego zakazu to czyn wyższej kategorii – to przestępstwo. Ponadto zakaz uniemożliwia osobie ubieganie się o prawo jazdy – w okresie obowiązywania zakazu.

Jeździsz bez prawa jazdy, które straciłeś? To już poważniejsza sprawa

Osoba, która miała prawo jazdy, ale je straciła, w razie przyłapania na kierowaniu bez uprawnień ma gorszą sytuację niż osoba, która nigdy wcześniej nie miała prawa jazdy. Taki czyn to już nie wykroczenie, a przestępstwo, za które można pójść do więzienia:

Oczywiście więzienie, przy złapaniu delikwenta za kierownicą po raz pierwszy, to raczej teoria. Przepis nie mówi o dolnej granicy kary, jest szansa na karę więzienia w zawieszeniu albo tylko grzywnę. No, chyba że przy okazji kierowca bez uprawnień zrobi komuś krzywdę – wtedy musi liczyć się ze szczególnie surową karą. Okazuje się jednak, że nawet rażące przypadki mogą spotkać się z pobłażliwością sądu. Artur Zawisza, który doprowadził do wypadku, dostał łączną karę w zawieszeniu: 10 miesięcy "w zawiasach" na trzy lata.

Jeździsz pomimo sądowego zakazu? Prosisz o kłopoty!

Niestosowanie się do sądowego zakazu prowadzenia pojazdów to przestępstwo, za które grozi nawet pięć lat więzienia, choć w uzasadnionych przypadkach kara może być niższa.

Dodatkowo sąd ma obowiązek nałożyć na sprawcę takiego przestępstwa kolejny zakaz prowadzenia pojazdów.

Były poseł Artur Zawisza ma jeszcze gorzej. Odwieszą mu wyrok?

Obecnie Artur Zawisza ma dodatkowy problem: za spowodowanie wypadku z rowerzystką dostał karę więzienia w zawieszeniu, które wciąż obowiązuje. Sąd miałby obecnie wszelkie niezbędne argumenty, aby byłemu posłowi karę więzienia odwiesić. Ale czy do tego dojdzie? Nawet najlepszy reportaż pokazujący popełnianie przestępstwa przez wskazane w nim osoby, nawet jeśli podany jest czas i miejsce popełnienia przestępstwa, sam w sobie nie jest jeszcze formalnym doniesieniem o jego popełnieniu.

Czy ktoś odważy się donieść na byłego posła, który – jak sam twierdzi – ma "odpowiednią" sytuację prawną? To wcale nie jest pewne. A może prokuratura, gdy już formalnie dowie się o zachowaniu polityka, stwierdzi, że w tym dniu i o tej godzinie naruszenie sądowego zakazu było usprawiedliwione, bo były poseł np. właśnie ratował czyjeś życie?

Do tej pory były poseł Artur Zawisza bardzo ładnie tłumaczył się ze swoich kolejnych wybryków i przekonująco przepraszał. Teraz zapewne nie będzie inaczej.