Bentley myśli o wykorzystaniu bardzo mocnych jednostek wysokoprężnych w swoich samochodach już od dłuższego czasu. Chociaż przygotowywany mały Rolls-Royce ma wyjechać z silnikiem wysokoprężnym do dwóch lat, konserwatywni miłośnicy marki Bentley mogą na razie spać spokojnie.

Dyrektor sprzedaży Adrian Hallmark w związku z możliwym wykorzystaniem silników diesla powiedział co prawda, że klienci Bentleya preferują wysoki moment obrotowy w połączeniu z dynamiczną charakterystykę od najniższych obrotów, co jest charakterystyczne dla bardzo mocnych diesli, niestety 10-cylindrowy diesel Volkswagena nie mieści się pod maską sedana, coupe i kabrioleta z serii Continental. Silnik zmieściłby się jednak w limuzynie Arnage, ale w wypadku tego modelu popyt na wersję wysokoprężną nie jest na razie dostateczny.

Obecnie Bentley doskonale się rozwija, w zeszłym roku po raz pierwszy w historii firmy udało się sprzedać ponad 10 tys. samochodów, odnotowując wzrost o 7 % w stosunku do roku 2006. Receptą na sukces jest bez wątpienia poszerzanie gamy modelowej. I nie chodzi tylko o nowy kabriolet Azure, który jest pochodnym sedana Arnage (sprzedaż całej serii Arnage rosła średnio o 44 %), czy kabriolet GTC Convertible (modeli z serii Continental sprzedano o 57 % więcej niż w roku 2006). Silnik wysokoprężny wydaje się być logicznym krokiem w dalszej ekspansji spółki. Szefostwo firmy nie broni się przed nim i stopniowo przygotowuje swoich tradycyjnych klientów na taką możliwość.