Chociaż do opisywanej sytuacji doszło w niedzielę 11 września, to policjanci z komendy w Białymstoku do dziś zastanawiają się, dlaczego kierowca Audi postąpił w ten sposób. Swoim zachowaniem "podał" się mundurowym na talerzu i choćby nawet nie chcieli, nie mieli wyjścia – musieli go zatrzymać. A wszystko dlatego, że 34-letni białostoczanin spontanicznie postanowił sprawdzić swoją trzeźwość.

Kierowca Audi sam ściągnął na siebie kłopoty

Jak informuje Komenda Miejskiej Policji w Białymstoku, pijany kierowca sam podjechał do patrolu drogówki na al. Jana Pawła II, bo chciał się przebadać. Jak zapewne się już domyślacie, byłoby jednak dla niego lepiej, gdyby tego nie zrobił. To dlatego, że policyjne urządzenie "wypluło" wynik wskazujący na blisko 2,5 promila alkoholu w organizmie 34-letniego mężczyzny. Takiego rozwoju akcji nie spodziewali się chyba nawet sami policjanci.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Zobacz też: Pościg za nożownikiem w Lublinie. Sceny jak z filmu akcji [Wideo]

Prosto ze spontanicznego testowania trzeźwości kierowca Audi został przewieziony na izbę wytrzeźwień. Wcześniej jednak białostoccy policjanci odebrali mu prawo jazdy i podjęli decyzję o odholowaniu samochodu pijanego 34-latka na parking strzeżony. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości mężczyźnie grozi teraz do 2 lat pozbawienia wolności. A przecież mógł uniknąć tej sytuacji, ale zwyciężyła ciekawość. Może to i lepiej?