Rynek motoryzacyjny tego kraju jest w chwili obecnej drugim największym rynkiem świata. W roku 2006 odnotowano wzrost sprzedaży o 25 % w stosunku do poprzedniego roku. W pierwszych 11 miesiącach br. sprzedano 6,45 mln nowych samochodów.

Rozwój w tym segmencie chińskiego rynku w przeciągu ostatnich 10 lat przeszedł radykalnymi zmianami. Podczas gdy w połowie lat 90-tych i na początku XXI stulecia branża motoryzacyjna mogła liczyć na masywne wsparcie, teraz zaczynają się pojawiać pierwsze negatywne konsekwencje wysokiego tempa budowania nowych linii produkcyjnych. Ograniczenie produkcji już wcześniej dotknęło w Chinach np. przemysł hutniczego, jednak firmy znalazły sposób, jak pominąć regulacje, tak więc podobny trend oczekiwany jest również w branży samochodowej.

Reguły są proste. Producent, który chce wybudować nową fabrykę, musi sprzedać o 80 % więcej samochodów niż w roku poprzednim. Dla producenta, który w Chinach już produkuje i chce wybudować kolejną fabrykę, określona jest minimalna liczba sprzedanych samochodów w wysokości 100 tys. sztuk. Takie same limity dotyczą SUV-ów, samochodów ciężarowych, dostawczych itp.

Obawy pojawiają się, ponieważ zdolności produkcyjne chińskich fabryk wynoszą 8 mln samochodów, a w budowie są fabryki mogące wyprodukować kolejne 2,2 mln aut. Większość zakładów należy do koncernów GM i Toyota. W roku 2010 wielkość produkcji samochodów ma przekroczyć 20 mln sztuk, podczas gdy rynek chiński jest w stanie pochłonąć zaledwie 9 mln samochodów.

Komunikat rządowy doradza rodzimym producentom i dostawcom komponentów, by łączyli się i wzmacniali. Zarazem rząd zapewnia, że firmy nie muszą obawiać się zamykania fabryk, jeśli nie będą w stanie pełnić wyznaczonych warunków. Obiecuje dalszą pomoc dla prywatnych firm i wzywa rodzime firmy, by kontynuowały prace nad własnymi projektami niezależnie od zagranicznych producentów.