Przyczyną możliwego paraliżu komunikacyjnego jest protest mieszkańców m.in. Poznania, Gliwic czy Torunia, którzy nie chcą zgodzić się na jazdę ciężarówek po bezpłatnych odcinkach dróg, a tym samym przy ich osiedlach.

Niezadowolenie mieszkańców już dostrzegły władze miast, które planują całkowicie zakazać wjazdu samochodom najbardziej dokuczliwym, w tym cysternom. To z kolei może przyczynić się do ograniczeń w dystrybucji paliw.

- Stacje paliw są placówkami pracującymi w trybie ciągłym i nie można robić ograniczeń w przedziale czasowym. To jest potrzebne do prawidłowego funkcjonowania miast i jednocześnie zaspokajania podstawowych potrzeb mieszkańców - mówi Leszek Wieciech, dyrektor generalny POPiHN.

- Wyłączenie z ruchu samochodów uciążliwych nie uwzględnia specyfiki funkcjonowania stacji paliw. Choćby tego, że dostawy realizowane są w zależności od wahań popytu, czego nie da się przewidzieć i zaplanować. Ponadto - jak przekonuje przedstawiciel POPiHN - czas rozładunku cysterny na stacji paliw jest dość długi, zaś pojedyncza cysterna zaopatruje podczas jednego kursu kilka stacji paliw. Dodatkową barierą jest przepustowość baz paliw. Ograniczenie możliwości dostaw do określonych przedziałów czasowych oznaczałoby, że wszystkie cysterny musiałyby zostać napełnione w tym samym czasie. To jest zaś niemożliwe bez przebudowy całej bazy paliwowej połączonej ze zwiększeniem ilości stanowisk załadunkowych oraz znacznym zwiększeniem liczby samych cystern.

Zdaniem organizacji zrzeszającej największą ilość środowisk z branży paliwowej, działania władz miast mogą sparaliżować komunikację w mieście, spowolnić inwestycję i znacząco podnieść koszt prowadzonych inwestycji w całej Polsce.

Rozwiązaniem tego problemu, a jednocześnie ograniczenia w jeździe samochodów ciężarowych, może być wydanie specjalnych pozwoleń.

- Wzorem do naśladowania mogą być rozwiązania zastosowane w Warszawie czy Wrocławiu, gdzie wprowadzono system zwolnień oparty na pozwoleniach "na okaziciela". Umożliwił on wjazd do miasta również tym cysternom, które co prawda nie poruszają się na stałe po mieście, ale które je zaopatrują - kończy Wieciech.