80 proc. dilerów stosowało wzorce niezgodne z kodeksem cywilnym. Większość z nich zadeklarowała uwzględnienie postawionych przez UOKiK zarzutów. Przeciwko 8 (firmy: Ford, Honda, Kia, Seat) złożono pozwy w Sądzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów.UOKiK zakwestionował m.in. to, że sprzedawcy mogą zmienić cenę auta po zawarciu umowy, a klient nie ma prawa odstąpić od niej. Urząd uważa, że działanie takie jest bezprawne, gdyż przedsiębiorca nie może obarczać konsumenta ryzykiem związanym ze swoją działalnością. Jeśli zmiana ceny jest podyktowana np. zmianą przepisów podatkowych klient powinien mieć możliwość odstąpienia od umowy.Zatrzymanie zaliczki wniesionej przez konsumenta w przypadku rezygnacji z transakcji to kolejna niezgodność potwierdzona przez UOKiK. Diler ma prawo żądać od klienta zadośćuczynienia za częściowe zrealizowanie umowy. Uzależnienie zwrotu zaliczki od znalezienia przez konsumenta nowego nabywcy jest również naganne, podobnie jak zatrzymanie zaliczki w przypadku nieodebrania przez konsumenta listu poleconego z zawiadomieniem o terminie odbioru auta bez względu na okoliczności. W interesy konsumenta godzą też umowy, które zobowiązują go do odebrania samochodu ze zmienionym wyposażeniem lub w innym kolorze.Dilerzy nie mogą też utrudniać konsumentom dochodzenia roszczeń. Niektóre umowy są tak przygotowane, że nabywca, odbierając auto, musi podpisać oświadczenie o zgodności pojazdu z warunkami umowy, co dość utrudnia prawo do dochodzenia roszczeń w przyszłości. Rozpatrywanie reklamacji konsumenta na podstawie opinii rzeczoznawcy powołanego przez dilera nie musi być wiążące dla obydwu stron.Trzeba zaznaczyć, że w większości przypadków to nie dilerzy są twórcami umów kwestinowanych przez UOKiK, tylko producenci i importerzy.