Nic dziwnego, prawie żaden z nich, jeśli nawet kiedykolwiek był w Rosji, nie miał okazji zapuścić się w głąb tego wielkiego kraju. Podobnie jak ten rosyjski, każdy z 5 etapów, na które podzielono trasę rajdu, dostarczył uczestnikom niesamowitych wrażeń. Wśród szczęśliwców (w tym 14 Polaków), którzy zakwalifikowali się do udziału i z których każdy mógł przejechać tylko jeden etap, byli dziennikarze, taksówkarze, pracownicy i prominentni użytkownicy Mercedesów, ale także zwykli czytelnicy pism motoryzacyjnych i internauci, którzy miejsce w wyprawie wywalczyli w konkursach organizowanych w sieci. Trasa rajdu wiodła historycznym szlakiem pierwszego transkontynentalnego wyścigu samochodowego, który odbył się w 1907 r. Wtedy zawody zaczynały się w Pekinie, a zwycięzca, włoski arystokrata Scipione Borghese, dotarł do Paryża po 62 dniach. Celem zainicjowanej przez Francuzów imprezy było wykazanie wyższości automobilu nad końskim zaprzęgiem. 99 lat później, 21 października z paryskich Pól Marsowych na pierwszy etapwyruszyło 36 Mercedesów klasy E - 33 E 320 CDI i 3 E 320 Bluetec. 17 listopada piąta zmiana kierowców dotarła do stolicy Chin. Tym razem nie chodziło o szybkość, lecz o rekord oszczędnego spalania. To oficjalnie. Mniej oficjalnie: o podreperowanie opinii klasy E, która ucierpiała na problemach Mercedesa z jakością. W samochodach jechało po 2 (w nielicznych przypadkach 3) zmieniających się kierowców. W załogach spotykali sięzupełnie sobie nieznani ludzie, czasem różnych narodowości, którym jednak szybko udzielała się atmosfera wielkiej przygody. Po tysiącach wspólnie przejechanych kilometrów nawiązywały się przyjaźnie, z których niektóre przetrwają pewnie dłużej niż kilka dni podróży. Trasa 2. etapu przebiegała przez krainę pełną kontrastów. W zabytkowym Sankt Petersburgu siedzibę carów, Pałac Zimowy, dzieli kilkanaście minut drogiod monumentalnego pomnika wodza rewolucji Lenina, którego imię miasto nosiło przez 7 dekad. Odcinek do Moskwy - z jej potężnymi budynkami i szerokimi, bogatymi ulicami - wiedzie przez biedne wsie, w których przeważają drewniane domki. Bajeczne budowle, takie jak kazański kreml, należący do najpiękniejszych w Rosji, kontrastują z ponurymi blokami z wielkiej płyty. Zmienna była też pogoda: słońce przed wjazdem do stolicy i zimowa zamieć na Uralu. Mercedes, organizator imprezy, spisał się na medal. Wiele ryzykował: każdy poważniejszy wypadek czy awaria odbiłyby się szerokim echem. Na trasie byli dziennikarze ze wszystkich stron świata. Część uczestników prowadziła blogi, a niektórzy publikowali w internecie nawet swoje filmy z podróży. Transkontynentalny maraton wymagał perfekcyjnej logistyki: od załatwienia setek wiz i biletów samolotowych poprzez rezerwację prawie 5 tys. miejsc noclegowych w 27 miastach po transport materiałów (m.in. bezsiarkowego paliwa) w najdalsze regiony Rosji, Kazachstanu i Chin. 13-osobowa ekipa techniczna czuwała nad sprawnością aut. Stale towarzyszyły nam 24 pojazdy obsługi - wśród nich cysterna z paliwem Arala, zapakowany po dach transporter z oponami Michelina i laweta do odholowania uszkodzonych aut. Ta ostatnia przydała się tylko raz. W drodze do Moskwy rosyjska ciężarówka wjechała w tył auta z niemieckimi dziennikarzami. Uszkodzenia były na tyle poważne, że samochód z nr 12 trafił na lawetę, a załoga - zdrowa, ale przestraszona - do innych ekip. Ostatecznie auto, naprawione w warsztacie moskiewskiej filii Mercedesa, dostarczono na koniec 2. etapu do Jekaterinburga, gdzie przejęła je 3. zmiana kierowców. Położony na zachodniej Syberii Jekaterinburg zawdzięcza swoją ponurą sławę historycznemu wydarzeniu. To tu w lipcu 1918 r. bolszewicy zamordowali rodzinę carską. W 1924 r. miastu nadano nazwę Swierdłowsk. Drugi etap podróży wiódł także przez inne miasta, które w czasach komunizmu przemianowano dla uczczenia zasłużonych obywateli Związku Radzieckiego i które w nowych czasach odzyskały dawne nazwy: Twer (Kalinin), Niżnyj Nowogród (Gorki), Perm (Mołotow). Co ciekawe, położony koło Niżnego Nowogrodu Dzierżyńsk zachował nazwę w nowych czasach. Drugi etap był także jednym z dwóch bez granic państwowych. Minęliśmy za to granicę kontynentów - na zaśnieżonym Uralu wjechaliśmy do Azji. Ostatni, 5. etap nie mijał żadnej granicy, bo w całości odbył się w Chinach.Drogi - choć spodziewaliśmy się najgorszego - okazały się całkiem znośne. Po zachodnioeu-ropejskich autostradach i szlaku planowanej Via Baltica - wiodącej z Warszawy przez kraje bałtyckie - czekał nas mierzący prawie 3 tys. km etap przez Rosję, na którym autostrady przeplatały się z odcinkami w przebudowie i drogami o nawierzchni wątpliwej jakości. Trasa przez Ural była pokryta śniegiem i lodem. "Całe szczęście, że śnieg wypełnił dziury w asfalcie" - żartowali niektórzy."Za rok też będzie wyprawa z Paryża do Pekinu" - zapowiedział pod koniec 4. etapu rajdu Johannes Reifenrath, szef komunikacji Mercedesa. - "Z Paryża w Teksasie do Pekinu w stanie Illinois" - dodał, wywołując wśród słuchaczy jęk zawodu. Odległość 1500 mil da się przejechać w 2 dni. Na trasę wyruszą Mercedesy Bluetec, bo tę superczystą technologię stuttgartczycy chcą szczególnie promować w USA i przełamać niechęć Amerykanów do diesli. Szkoda - tak mówili prawie wszyscy, z którymi żegnałam się na lotnisku przed wylotem do Warszawy. Cóż, przygoda życia może zdarzyć się tylko raz.Nasi czytelnicyUczestnikami rajdu byli 2 czytelnicy "Auto Świata" - Robert Zieliński i Marek Marciszewski, którzy wzięli w sierpniu udział w naszym internetowym konkursie. Podczas eliminacji w Niemczech Robert Zielińskizakwalifikował się jako zawodnik rezerwowy na 2. etap w załodze czytelników czasopism grupy "Auto Bilda", jednak ostatecznie pojechał w polskich barwach (w aucie z biało-czerwoną flagą i orzełkiem na dachu) na 1. etapie do Sankt Petersburga na zaproszenie polskiej filii DaimlerChrysler Automotive Polska. Marek Marciszewski przejechał ostatni, 5. etap z Lanzhou do Pekinu. Marek Marciszewski, czytelnik "Auto Świata" z Warszawy, wielki miłośnik Mercedesów- Jestem pod tak dużym wrażeniem imprezy, że bardzo chciałbym powtórzyć ją prywatnie za kilka lat. Zwłaszcza że przed wyjazdem do Chin obiecałem mojemu 3,5-letniemu synkowi Mikołajowi, że gdy podrośnie, całą rodziną pojedziemy na taką wyprawę. Rozmawiałem z Robertem Zielińskim, którego poznałem podczas eliminacji do rajdu, i moją rajdową partnerką Austriaczką Bettiną Dobnik - oni chętnie się przyłączą. Naszym marzeniem jest przejechać nie jeden etap, lecz całą trasę rajdu - z Paryża do Pekinu. "Auto Świat" na trasie rajduJak inni uczestnicy, wzięliśmy udział tylko w jednym etapie - w aucie w barwach grupy "Auto Bilda" przeznaczonym dla dziennikarzy. Zostaliśmy zaproszeni na 2. etap (Sankt Petersburg - Jekaterinburg).Paryż-Pekin w liczbach28 dni - trwała podróż z Paryża do Pekinu.3 dni przerwy - w Jekaterinburgu (Rosja), Ałma Acie (Kazachstan) i Lanzhou (Chiny).9 państw (Francja, Niemcy, Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Rosja, Kazachstan, Chiny, 8 granic międzypaństwowych, 1 granica międzykontynentalna, 7 stref czasowych - na trasie rajdu.36 klas E - uczestnicy rajdu (w tym 2 taksówki - paryska i niemiecka, 18 wersji 4Matic i 1 opancerzona) oraz 24 osobowe i użytkowe Mercedesy - pojazdy obsługi organizacyjnej i technicznej.840 000 km - przejechały w sumie wszystkie auta. 360 kierowców, 35 narodowości - uczestnicy.7,19 l/100 km - rekord oszczędnej jazdy na całej trasie (samochód z numerem 3 w barwach eBay). 5,5 l/100 km - rekord dzienny na trasie z Lanzhou do Wuhai (Chiny) osiągnęła niemiecka taksówka.8,32 l/100km - przeciętne zużycie paliwa wszystkich 36 klas E.40 530 l - oleju na-pędowego Arala zużyły na trasie samochody uczestniczące w rajdzie.40 tys. euro - kosztowałby przejazd z Paryża do Pekinu paryską taksówką (wskazania taksometru).20 opon - wymagało wymiany. Michelin przygotował ich o wiele więcej (na trasie urządzono na wszelki wypadek dwa magazyny opon w Moskwie i Ałma Acie).5 stłuczek i kolizji - wydarzyło się na całej trasie rajdu (wszystkie samochody dojechały do Pekinu).763 km - mierzył najdłuższy odcinek rajdu (z Jiayuguan do Lanzhou w Chinach).76 km - najkrótszy etap (z Badaling do Pekinu).50 000 - szacunkowa liczba internautów z całego świata, którzy walczyli o miejsca w załogach rajdu.
E-maraton
Przygoda życia - tak kierowcy, których spotkałam na 2. etapie z Sankt Petersburga do położonego za Uralem Jekaterinburga, oceniali swój udział w rajdzie.