Czym różnią się autostrady i drogi szybkiego ruchu? Na pewno ograniczeniem, ale czym więcej? Zapewne wielu kierowców nie zna odpowiedzi na to pytanie, ponieważ jadąc po nich w zasadzie różnic nie widać. To nie tylko złudzenie, bo GDDKiA również dochodzi do takiego wniosku. RMF FM informuje, że powstał pomysł, by ekspresówki stały się autostradami.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Chodzi o ujednolicenie sieci dróg szybkiego ruchu, bo technicznie różnice ograniczają się do liczby MOP-ów i węzłów oraz szerokości pasa awaryjnego. Jak powiedział Szymon Piechowiak z GDDKiA, w ościennych państwach nie ma czegoś takiego jak droga szybkiego ruchu, a takie nazewnictwo to zaszłość historyczna.

- Sieć autostradowa zostanie ukończona, nie widzimy więc sensu, by to rozróżnienie podtrzymywać, wiedząc, że projektowo i technicznie dużych różnic nie ma - prowiedział Piechowiak.

Na razie nie ma żadnych konkretów, nie wiadomo, czy autostrady zostałyby nazwane drogami szybkiego ruchu, czy na odwrót. Na pewno wiązałoby się to ze zmianą oznakowania i wymianą tablic, więc z perspektywy kosztów, lepiej zamienić autostrady, których jest mniej, na ekspresówki. Nie wiadomo też, jakie miałyby być ograniczenia prędkości na tych drogach.

Jeśli jednak drogi szybkiego ruchu miałyby nazywać się autostradami, to by zdecydowanie poprawiło statystyki. Z dnia na dzień będzie można widocznie zwiększyć liczbę kilometrów najszybszych tras w Polsce.

Drogi szybkiego ruchu miały być zawsze za darmo

Jest jeszcze coś. Nieco ponad rok temu w mediach trwała dyskusja na temat płatnych autostrad i dróg szybkiego ruchu. Wtedy przyznano, że wszystkie autostrady w przyszłości będą drogami płatnymi. Ministerstwo Infrastruktury zdementowało jednak informację, że również przejazd drogami szybkiego ruchu stanie się płatny. Teraz okazuje się, że mogą one zniknąć. Czy to furtka, by objąć opłatami więcej kilometrów? Na razie jest to pomysł i zobaczymy, jak dalej sprawa się potoczy.