Auto Świat Wiadomości Aktualności Fiat 500 wczoraj i dziś

Fiat 500 wczoraj i dziś

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Nikt już dziś we Włoszech o tym nie pamięta (a może nie chce pamiętać?), że gdy w 1957 roku zaprezentowano Fiata Nuovę 500 (samochód nazwano tak, by odróżnić go od poprzednika – Fiata 500 Topolino), Włosi wcale nie wpadli w zachwyt. Powód był dość prosty – auto okazało się za słabe (pierwsze 500-tki rozwijały moc zaledwie 13,5 KM, co pozwalało na rozpędzenie ich do 85 km/h) i za drogie w porównaniu z produkowaną już od dwóch lat, większą i bardziej komfortową 600-tką.

Fiat 500 wczoraj i dziś
Zobacz galerię (48)
Auto Świat
Fiat 500 wczoraj i dziś

Sprzedaż pierwszej serii nie spełniła oczekiwań producenta. Dlatego już jesienią 1957 roku podczas salonu w Turynie zaprezentowano wersję z mocniejszym silnikiem (15 KM), a kilka miesięcy później obniżono cenę. Klientom, którzy kupili pierwsze auta, zwrócono różnicę – czy dziś którykolwiek koncern motoryzacyjny zdecydowałby się na taki gest?

Fiat 500 był aż do bólu prosty. Przednie zawieszenie wersji N (tak oznaczono pierwszą serię 500-tek) opierało się na poprzecznym resorze i trójkątnych wahaczach. Z przodu auta umieszczono też zbiornik paliwa i koło zapasowe – w efekcie na bagaże nie pozostało zbyt wiele miejsca. Z tyłu zastosowano wahacze skośne i sprężyny. Ponieważ rozstaw osi wynosił zaledwie 1840 mm, na wszelkich nierównościach auto niemiłosiernie podskakiwało.

Obsługa niezsynchronizowanej, 4-biegowej skrzyni wymagała wprawy, a malutki, 2-cylindrowy silniczek, chłodzony powietrzem z tłokami na jednym wykorbieniu, powodował duże wibracje i ogromny hałas. Za wentylację wnętrza w największym stopniu odpowiadał składany, ciągnący się aż do wlotu powietrza do silnika płócienny dach (późniejsze egzemplarze mają wycięcie dachu tylko do tylnej szyby).

Najważniejszą modyfikację autko przeszło w 1965 roku. Na rynek wypuszczono wówczas wersję F, która oprócz innego sposobu otwierania drzwi (koniec kurołapek!) miała tak naprawdę przekonstruowaną całą karoserię, m.in. z grubszymi słupkami dachowymi i inną podłogą bagażnika. Pod maską znalazł się silnik o pojemności 499 ccm (enka miała 479 ccm), osiągający 18 KM.

A jak dziś jeździ się starą 500-tką? Nasz widoczny na zdjęciach model to wersja F z 1966 roku. Niestety, auto, choć wygląda świetnie, otrzymało  kilka elementów z późniejszych odmian (zmieniono m.in. lakier na metalizowany), ale detale wykończeniowe nie zmieniają faktu, że po przejechaniu kilku metrów Fiatem Nuovą 500 czujemy się tak, jakbyśmy siedzieli za kierownicą jego następcy – modelu 126.

Takie samo zachowanie układu jezdnego, identyczna reakcja hamulców, proste zęby koła pierwszego biegu przy ruszaniu wydają charakterystyczny świst – wszystko jak w znanym milionom użytkowników rodzimym Maluchu. Zresztą ostatnia wersja Fiata 500 (R z 1972 roku) z technicznego punktu widzenia niewiele różniła się od pierwszych Fiatów 126. Ostatnia 500-tka produkcji włoskiej pochodziła z 1975 roku.

Mimo wcześniejszych oporów (po prezentacji konceptu Trepiuno w 2005 roku Fiat zaprzeczał, jakoby miał w planach wprowadzenie następcy 500 do produkcji) dwa lata temu Włosi zdecydowali się wskrzesić legendę. Dokładnie 4 lipca 2007 roku, czyli w 50. rocznicę urodzin starej pięćsetki, w Turynie zaprezentowano nową generację auta.

Zaproszono 5 tys. dziennikarzy z całego świata i przez 2 dni Turyn żył tylko Fiatem 500. Na głównych ulicach w witrynach butików pojawiły się elementy nowego auta (kierownice, panele deski rozdzielczej, zegary), a włoskie gazety pisały tylko o Fiacie 500, którego protoplasta dla wielu był pierwszym samochodem w życiu i z którym wiążą się miłe wspomnienia młodości.

Początkowo włoskie hasło reklamowe nowej "500-tki" w tłumaczeniu brzmiało: "Należy do nas wszystkich". Tyle że jego produkcja odbywa się w Polsce... Nowy Fiat 500 technicznie bazuje na Pandzie. Przez pierwszych kilkanaście miesięcy produkcji fabryka w Tychach nie nadążała z realizacją płynących z całej Europy zamówień. Dziś Fiat 500 ma już 2 lata, jego popularność nie maleje i śmiało można powiedzieć, że w tym przypadku design retro okazał się strzałem w dziesiątkę.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: