• Holenderskie służby ogłosiły, że udało się ugasić samochodowiec Fremantle Highway
  • Opanowanie ognia to nie koniec akcji ratowniczej, bo wciąż istnieje ryzyko pożarów wtórnych, wycieku paliwa i toksycznych związków do morza
  • Po zakończeniu oględzin spalony statek ma zostać odholowany do portu

Jeszcze we wtorek holenderskie służby donosiły, że wcześniej niż zakładano, udało się odholować uszkodzony w wyniku pożaru samochodowiec w bezpieczniejsze miejsce, wcześniej dryfował on w środku uczęszczanej trasy żeglugowej, utrudniając ruch i stwarzając zagrożenie dla innych statków. Więcej na temat samego pożaru i akcji ratowniczej pisaliśmy tutaj. Jednocześnie poinformowano też, że ogień został opanowany, a na pokład statku mogli wejść eksperci, którzy dokonali wstępnych oględzin uszkodzonego statku.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Holenderskie służby alarmują: statek zerwał się z kotwicy i dryfuje w stronę Niemiec

W nocy z wtorku na środę okazało się, że sytuacja nie jest wcale aż tak stabilna, jak pierwotnie deklarowano. Okazało się, że wypalony statek zerwał się z łańcucha kotwicznego i dryfuje w stronę niemieckich wód terytorialnych. Na szczęście jednak liny holownicze, którymi statek był połączony z holownikami, wytrzymały i ponownie udało się unieruchomić uszkodzoną jednostkę.

Według ekspertów cytowanych przez niemieckie media (m.in. NDR), którzy we wtorek dokonali wstępnej inspekcji uszkodzonego statku, statek jest stabilny, a elementy kadłuba znajdujące się pod linią wody, nie zostały uszkodzone. Wciąż jednak nie wiadomo, jak wygląda sytuacja w ładowniach, na pokładach, na których znajdowały się samochody. Wciąż nie wiadomo, jak duże są uszkodzenia spowodowane ekstremalnymi temperaturami, które panowały w ładowniach podczas pożaru. Mimo że ogień już ugaszono, wciąż występuje ryzyko, że może dojść do pożarów wtórnych, tym bardziej że na pokładzie znajduje się ok. 500 aut elektrycznych, których przegrzane akumulatory – o ile nie wypaliły się jeszcze doszczętnie – wciąż mogą być czynnikiem ryzyka.

Wrak ma trafić do portu w Holandii lub w Niemczech

Badania stanu wraku mogą jeszcze trwać tygodniami, ale już wiadomo, nie ma szans na uratowanie ładunku samochodowca. Docelowo statek ma zostać odholowany do portu, w którym specjalistyczne firmy zajmą się utylizacją paliwa i spalonych pozostałości ładunku. Wśród docelowych lokalizacji wymieniane są holenderski port Eemshaven oraz Wilhelmshaven w niemieckiej Dolnej Saksonii.

Na razie wszystko wskazuje na to, że spalony statek uda się utrzymać na wodzie, co pozwoli uniknąć gigantycznej katastrofy ekologicznej – oczywiście, o ile znów nie wybuchną na nim pożary wtórne. To też pozwala mieć nadzieję, że uda się wyjaśnić, co było przyczyną pożaru, czy rzeczywiście pierwotnym źródłem ognia mógł być samozapłon baterii auta elektrycznego, tak jak to podawano we wstępnych komunikatach. W przypadku poprzedniego spektakularnego pożaru samochodowca, jednostki Felicity Ace (2022), gdzie też spekulowano, że przyczyną pożaru mogło być auto elektryczne, w związku z zatonięciem spalonego wraku, nie udało się tego ustalić.