Ceny samochodów kupowanych przez właścicieli firm i managerów są w krajowych salonach dealerskich nieraz bardzo wyśrubowane. Nie ma co jednak z góry się martwić i przepłacać lub rezygnować z zakupu. Od kilku lat możemy sami lub poprzez wyspecjalizowane firmy sprowadzić nowy samochód z tzw. rynku równoległego bez pośrednictwa oficjalnego importera. Zachętą do takiego zakupu są zdecydowanie niższe ceny. Różnice są często imponujące (patrz tabela). Jest jednak jedno "ale". - Nie należy zapominać, że dotyczy to droższych modeli. Samochody sportowe, terenowe, vany, limuzyny czy SUV-y dają duże pole manewru i zaoszczędzić można kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy złotych. Amatorzy tańszych modeli, niestety, skazani są na rodzimych dealerów. Niewielka jest bowiem opłacalność ich sprowadzenia - mówi Mariusz Łączka, właściciel firmy Mlautobroker.

Ameryka kusi… i odstrasza

Szczególnie dużo możemy zaoszczędzić, kupując auto w USA. - Różnica w cenie auta dostępnego w kraju a USA oscyluje w granicach 40-50%. W USA bardzo dobre ceny ma szczególnie BMW X5, ponieważ cała produkcja tego modelu ulokowana jest właśnie w Stanach - twierdzi Natalia Olińska, z PIM Consulting.

Dlaczego zatem nie mamy do czynienia z zalewem tańszych samochodów z USA do Polski? - Wadą rynku amerykańskiego jest brak w ofercie samochodów z silnikiem Diesla. A te są w Europie niezwykle popularne, ze względu na dużą elastyczność silnika i sporą oszczędność w eksploatacji. Ponadto nie jest łatwo kupić nowy samochód z USA ze względu na przepisy prawne, które oficjalnie zakazują importu nowych samochodów z USA do UE - dodaje ekspert PIM Consulting.

To jednak nie wszystko, co może zniechęcać do takiego zakupu. - Ceny się trochę wyrównują, kiedy trzeba zapłacić 10-procentowe cło, akcyzę (3,1% w przypadku silnika o pojemności do 2 litrów lub 13,6% za auto o pojemności silnika powyżej 2 litrów) oraz 22-procentowy podatek VAT. Do tego trzeba jeszcze dodać koszty transportu, ewentualnego pośrednictwa w zakupie i inne opłaty - wyjaśnia Rafał Krawczyk, ekspert motoryzacyjny z PricewaterhouseCoopers.

Warto również dodać, że - mimo swobody w obrocie samochodami - koncerny motoryzacyjne starają się zniechęcić do transferów znaczącej liczby aut między rynkami, ponieważ destabilizuje to równowagę cenową na danym rynku i może prowadzić do poważnych zaburzeń w dotychczasowych kanałach dystrybucji.

Czy kupić w Unii?

Zdaniem ekspertów, prościej jest kupić auto w Unii Europejskiej. Zgodnie z przepisami prawa unijnego, klient może nabyć nowy samochód w dowolnym kraju Wspólnoty, tam, gdzie jego cena jest najatrakcyjniejsza. - Dodatkowo nie trzeba daleko szukać dobrych ofert. Wystarczy udać się do naszych zachodnich sąsiadów, gdzie marki Mercedes, Audi, BMW, Porsche czy VW kupimy średnio o 20-50 tysięcy taniej niż w kraju. A zatem na zakupie samochodu za granicą najwięcej zyskają ludzie zamożni, których stać na zakup auta powyżej 120 tys. zł - zaznacza Natalia Olińska.

Poszukiwanie dostawcy na rozległym rynku UE, bariery językowe, procedury administracyjne i zobowiązania fiskalne mogą jednak skutecznie zniechęcać potencjalnego klienta do samodzielnego sprowadzenia samochodu. Wtedy z pomocą mogą przyjść firmy, które działają na polskim rynku i zajmują się reeksportem samochodów. Na razie jednak nie jest ich zbyt wiele. Dlaczego tzw. autobrokerzy są w stanie zaoferować auta taniej niż dealerzy? Po pierwsze - marże brokerskie są niższe niż marże dealerskie. Po drugie - nie ponoszą oni kosztów utrzymania salonu i personelu oraz samochodów ekspozycyjnych i testowych. - Nasza firma świadczy pełny wachlarz usług związanych z importem samochodu: od zakupu u dealera za granicą, poprzez transport, ubezpieczenia, do płatności podatków czy rejestracji auta. W chwili obecnej kupno samochodu u brokera nie różni się praktycznie od zakupów w salonie. Klient nie musi się niczym zajmować, a zarejestrowane i ubezpieczone auto dostarczymy mu pod sam dom. Finansowanie auta poprzez kredyt czy leasing również nie stanowi problemu - podkreśla Mariusz Łączka.

Łyżka dziegciu

Nie wszystko jawi się jednak w różowych kolorach. Z jednej strony samochody z zagranicy posiadają homologację europejską, która upoważnia właściciela do rejestracji samochodu także w Polsce oraz minimum 2-letnią eurogwarancję. Z drugiej - tu może kryć się jednak pewna pułapka dla osoby kupującej auto u brokera. Zdarzały się przypadki, że niektórzy oficjalni importerzy robili duże problemy z uznaniem eurogwarancji, a sprawy trafiały nawet do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

To nie wszystkie zastrzeżenie do rynku równoległego. Oficjalni importerzy samochodów przekonują, że tylko u nich klient - szczególnie w przypadku marek luksusowych, najczęściej kupowanych też u autobrokerów - może liczyć na pełny komfort i bezpieczeństwo zakupu. - Jeśli ktoś wydaje 400-500 tysięcy złotych na samochód, to chce mieć pewność, że po zakupie znajdzie u swojego sprzedawcy wsparcie i fachowy serwis. Tu ma ponadto absolutne bezpieczeństwo pochodzenia pojazdu. W salonie dealerskim dostanie naprawdę to, czego oczekuje. Auta sprowadzane przez brokerów mogą znacznie różnić się wyposażeniem od tego, jakiego oczekiwałby nabywca. Ponadto u oficjalnego sprzedawcy łatwiej jest zorganizować różnorodne finansowanie. Pamiętajmy, że klienci aut luksusowych nie kupują aut za gotówkę, a finansują ich zakup poprzez kredyt lub leasing - mówi Paweł Miszkowski, dyrektor sprzedaży i marketingu Mercedes Car Group w Polsce.

Poszerzanie niszy

Przedstawiciele branży sądzą, że liczba samochodów kupowanych z pominięciem salonów dealerskich będzie wzrastała w najbliższych latach. - W ciągu 2 lat działania naszej firmy zauważamy ciągły wzrost zainteresowania samochodami klasy luksusowej, sprowadzanymi z rynków krajów UE. Wyraźnie pokazuje to wzrost zamożności naszego społeczeństwa i zainteresowanie samochodami zarezerwowanymi do tej pory tylko dla elit - podkreśla Grzegorz Godlewski z firmy Dreambrokers.

Importerzy i producenci kręcą jednak nosem. - Nie dostrzegamy, aby rynek równoległy stanowił dla nas jakąkolwiek widoczną konkurencję ani teraz, ani w przyszłości - twierdzi Paweł Miszkowski.

Zalety:

- Niższe ceny - główny powód zakupu nowego samochodu za granicą

- Często samochody kupione za granicą są lepiej wyposażone, tzn. mają bogatsze wyposażenie standardowe

- Nowe modele pokazują się dużo wcześniej niż w Polsce

Wady:

- Obowiązek zapłacenia podatków, tj. akcyzy, VAT oraz innych opłat związanych z importem samochodu z UE - koszty transportu, karta pojazdu, opłata recyklingowa, tłumaczenie FV i homologacji przez tłumacza przysięgłego. Wszystko można załatwić, ale wymaga to dodatkowego nakładu czasu. Jeżeli kupujemy samochód przez polską firmę, wtedy to ona zajmuje się formalnościami.

- Mała liczba firm, które świadczą tego typu usługi.

- Niechęć polskich importerów do tego typu działań, np. duże problemy z respektowaniem eurogwarancji niektórych marek.