Elmot był najszybciej przejechanym rajdem w Twojej dotychczasowej karierze?

Z pewnością. To był rajd, który jechałem na 100 procent od samego początku, bez żadnej kalkulacji, bez zastanawiania się, w których miejscach można odpuścić.

Jak na to wszystko reagował Twój pilot, Maciek Wisławski? Były momenty, że Cię hamował?

Hamował może nie. Bardziej wyrażał swoje opinie na temat tej jazdy. Było kilka momentów, że przy bardzo dużej prędkości nasz samochód "odpływał". Na metach niektórych oesów Maciek kręcił głową i w znanym sobie stylu mówił, że i tu i tu było "za bogato".

Po dwóch rajdach widać, że polska czołówka zmniejszyła dystans do Bryana Bouffiera. Z czego to wynika?

Po części z tego, że Krakowski i Elmot były rajdami, w których Bryan nigdy wcześniej nie startował. Obawiam się, że podczas imprez, które zna lepiej, będzie nam bardziej odjeżdżał.

Masz na pewno świadomość, że za kierownicą N-grupowego Lancera nie będziesz w stanie wygrać z Bryanem. Czy widzisz szansę na przesiadkę jeszcze w tym roku do auta S2000 - jedynej maszyny, za kierownicą której mógłbyś walczyć o mistrzostwo Polski?

W tym roku będzie to trudne. Przed sezonem sami namawialiśmy sponsorów na wybranie auta z tej samej stajni co w zeszłym roku. Znamy możliwości finansowe firm, z którymi współpracujemy, i dlatego uznaliśmy, że Lancer będzie najlepszym rozwiązaniem. Niestety, prawda jest taka, że samochody S2000 od podstaw buduje się do rajdów, a auta grupy N są do nich jedynie przystosowywane. Stąd ta różnica, także finansowa. Co prawda, zmniejsza się ona z roku na rok, ale nadal za wynajem Peugeota trzeba zapłacić prawie dwa razy więcej niż za Mitsubishi.

Jak oceniasz poziom przygotowania swojego samochodu?

Bardzo dobrze. Najważniejsze jest to, żeby dbała o niego ekipa, której przygotowanie auta sprawia taką samą satysfakcję, jak nam dobre czasy osiągane na oesach. To muszą być pasjonaci. Mam to szczęście, że pracuję właśnie z takimi ludźmi.

Jak wytłumaczysz wzrost Twojej formy - w ciągu roku zrobiłeś największy postęp wśród polskich zawodników. To bardziej kwestia talentu czy ciężkiej pracy?

W tym roku więcej testuję. Wydaje mi się, że to jest główny powód mojej niezłej formy. Wynika to z większego budżetu oraz zaangażowania moich mechaników, którzy zdają sobie sprawę, że do osiągania dobrych rezultatów konieczne są treningi. Poza tym cały czas pracuję nad swoją sprawnością psychofizyczną i koordynacją ruchową. W Polsce rajdy doszły już do takiego poziomu, że ciężko jest chodzić do pracy w tygodniu, a w weekendy się ścigać. Trzeba się w pełni oddać temu sportowi. Obecnie wszystko, co robię, jest z nim związane.

To znaczy, że rajdy są również źródłem Twojego utrzymania?

Niestety, nie. Pieniądze zarabiam jako instruktor w Szkole Jazdy Subaru. Cieszę się, że moja praca ma bezpośredni związek z rajdami.

Jakie są najczęstsze błędy popełniane przez naszych kierowców?

Prowadzenie jedną ręką. Trzymanie kierownicy w taki sposób powoduje, że mamy problemy z wyprowadzeniem auta z poślizgu. Pozycja za kierownicą i właściwe operowanie rękami to podstawa, elementy, bez których nie sposób dalej się uczyć.

A kto Ciebie uczył?

W zasadzie jestem samoukiem. Kilka lat temu miałem okazję jeździć z Robertem Gryczyńskim i Waldkiem Doskoczem. To były pojedyncze testy, których oni pewnie dziś nawet nie pamiętają. Zresztą uczę się cały czas. Wszak styl jazdy i pewne reguły permanentnie się zmieniają

Jesteś jednym z niewielu polskich kierowców, którzy startują wyłącznie za pieniądze sponsorów. W jaki sposób udało Ci się ich pozyskać?

Wiele czynników wpływa na to, czy ktoś chce wyłożyć pieniądze na rajdy czy nie. W moim przypadku na pewno mają na to wpływ wyniki, spore znaczenie ma również wsparcie mojej żony Oli, która z wieloma ze sponsorów rozpoczynała rozmowy. Bardzo pomaga także udział w zespole Maćka Wisławskiego, który jest bardzo popularną osobą, nie tylko w rajdowym środowisku.

Od Rajdu Krakowskiego widać, że między organizatorami a zawodnikami panuje bardzo napięta atmosfera. Też to odczuwasz?

Mnie to jakoś nie dotyka. Każdy ma swoje problemy. Obecnie naszym największym utrapieniem jest rozbiórka samochodu podczas końcowego badania kontrolnego. Oczywiście wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, ale mam wrażenie, że nasz Lancer jest wnikliwiej badany, niż ma to miejsce w przypadku naszych konkurentów. Przykładowo na Rajdzie Elmot startowałem z nowiutką skrzynią biegów, którą bardzo dokładnie rozebrano. Doprowadzenie auta do takiego stanu jak przed rozbiórką kosztowało 15 tys. zł.  Tego typu rzeczy spędzają mi sen z powiek. Przy obecnym budżecie nasz zespół nie stać na takie wydatki.

Wspomniałeś o budżecie. Czy to prawda, że nie jesteś pewien startów we wszystkich pozostałych rundach mistrzostw Polski?

Niestety, to prawda. Brakuje nam jeszcze sporo pieniędzy, a październikowego Rajdu Dolnośląskiego w ogóle nie uwzględniliśmy w budżecie.

Do jesieni jest jeszcze sporo czasu. Przed nami tymczasem najważniejsza impreza w sezonie. W jaki sposób przygotowujesz się do Rajdu Polski?

Przede wszystkim psychicznie. Staram się nastawić na to, że zbiorę tęgie lanie. Zdaję sobie sprawę, że w Mikołajkach będzie bardzo ciężko wbić się do pierwszej piątki. Chciałbym jednak zdobyć jakiś punkt, może dwa. To nie jest fałszywa skromność. Po prostu znam swoje możliwości. Wiem, jak ciężko będzie powalczyć z kolegami, którzy bardzo chcą ten rajd wygrać.

Prawie dwa lata temu straciłeś posadę w Subaru Poland Rally Team. Jak to oceniasz z perspektywy czasu?

Niczego nie żałuję. W ogóle się nie zastanawiam, co mógłbym osiągnąć, nadal jeżdżąc w tym zespole.

Na zakończenie powiedz, jak chciałbyś, aby rozwijała się Twoja dalsza kariera?

Domyślam się, co chcesz usłyszeć - że za wszelką cenę rozpocząłbym starty w mistrzostwach świata lub IRC. Tak jednak nie jest. Mam to, co mam i z tego się cieszę. Jeżdżenie sprawia mi wielką frajdę. Na pewno nie chciałbym, aby w przyszłości moja kariera ograniczała się do pogoni za wynikami. Oczywiście marzą mi się starty za granicą, ale twardo stąpam po ziemi i zdaję sobie sprawę, że droga do tego celu jest długa i wyboista. Wiem jednak, że gdy odwieszę kask na kołek, zrobię wszystko, aby przekazać swoją wiedzę młodym zawodnikom.