Ulica Poznańska w miejscowości Mory pod Warszawą. Ładna słoneczna pogoda, dwa auta zbliżają się do wiaduktu trasy S8 i nagle kierowca jednego z nich zaczyna zmieniać pas bez włączonego kierunkowskazu, a przede wszystkim bez spojrzenia w lusterko wsteczne. Dzień jak co dzień? Gdyby skończyło się na hamowaniu, trąbieniu i wymianie "uprzejmości" przez uchylone szyby – pewnie tak. Tym razem jednak na drodze rozegrał się scenariusz filmu akcji.

Nagranie zamieszczono na kanale "Stop Cham" na YouTube

Spektakularny wypadek pod Warszawą. Fiat wzbił się w powietrze

Oczywiście, nie ma najmniejszych wątpliwości, który z kierowców doprowadził do tej niebezpiecznej sytuacji. Dlaczego jednak osoba jadąca Fiatem Tipo nie zareagowała, próbując uniknąć kolizji? Zamiast tego najechała prawym przednim rogiem na auto zmieniające pas tuż przed niego i... Toyota C-HR zadziałała jak rampa!

Fiat wzbił się w powietrze i przeleciał kilkadziesiąt metrów tuż obok filarów wiaduktu trasy S8. Efektowny lot zakończył nie mniej efektownym lądowaniem na przednim zderzaku i zatrzymał się na poboczu. Nagrywający dostrzegł we wstecznym lusterku niebezpieczną sytuację i wzorowo zatrzymał się, by udzielić pomocy ewentualnym poszkodowanym.

Niepozorny włoski sedan popisał się lotniczymi zdolnościami. Zdj. ilustracyjne Foto: Adam Mikuła / Auto Świat
Niepozorny włoski sedan popisał się lotniczymi zdolnościami. Zdj. ilustracyjne

I co, dalej twierdzicie, że filmy akcji są przerysowane? Nie hamując, kierowca Fiata Tipo udowodnił, że pokazywane na srebrnym ekranie popisy kaskaderskie z powodzeniem można odtworzyć w prawdziwym świecie i to bez specjalnych umiejętności. Lot był niezwykły, samo lądowanie już nieco gorsze, ale świat kinematografii nie powstydziłby się takiej sceny. Mimo wszystko, nawet jeśli zawinił kierowca Toyoty, chyba lepiej byłoby po prostu... zahamować. Tylko cudem Fiat nie wylądował na filarach, a takie zakończenie byłoby o wiele bardziej niebezpieczne dla podróżnych.