- Podczas kupowania nowego samochodu niemal każde dodatkowo płatne wyposażenie brzmi kusząco i sprawia wrażenie, że bez niego nie da się jeździć nowoczesnym autem
- Często zdarza się, że niektóre drogie funkcje okazują się denerwujące, a właściciel wydał pieniądze na coś, co mu się nie podoba
- Dla każdego inne funkcje mogą być irytujące i nieprzydatne. Nad tymi propozycjami warto się jednak zastanowić
Kupowaniu nowego samochodu zawsze towarzyszą duże emocje. Człowiek z każdej strony bombardowany jest nowymi technologiami, funkcjami, które "są niezbędne" i opcjami, ułatwiającymi i umilającymi jazdę. W praktyce jednak często okazuje się, że wiele drogich dodatków pozostaje nieużywana albo mocno irytuje, a właściciel tak naprawdę zapłacił za coś, co jest mu zupełnie nieprzydatne, a jedynie ładnie wyglądało w folderze.
Oto krótki przegląd dodatkowych funkcji i opcji, które nie tylko mogą być nieprzydatne podczas codziennego użytkowania, ale również mogą denerwować. Pamiętajmy jednak, że to, co dla większości może być nieprzydatne, niektórym może ułatwić używanie samochodu. To opcje, które warto przed zakupem przemyśleć i przetestować, żeby później nie żałować wydanych pieniędzy.
Galeria zdjęć
Świetnie wygląda w reklamach, wydaje się także bardzo nowoczesnym rozwiązaniem, jednak w praktyce może być niezauważalny lub nawet przeszkadzać. Duży dostęp do światła powoduje, że podczas jazdy słońce bardzo szybko nagrzewa wnętrze. Choć dziś niemal każdy nowy samochód ma już klimatyzację, to promienie słoneczne mogą mocno grzać w głowę, co nie jest przyjemne. Często więc taki dach jest zasłonięty.
Ponadto trzeba uważać, jeśli chcielibyśmy przewieźć coś na dachu, panoramiczna szyba z reguły zabiera kilka cm nad głową pasażerów oraz zawsze pozostaje ryzyko zbicia takiej dachowej szyby.
Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku szyberdachu. Jest on zazwyczaj nieco mniejszy niż dach panoramiczny, ale funkcja jego otwierania powoduje, że pasażerowie mogą czerpać dużo większą przyjemność z jego posiadania.
Brzmi świetnie, prawda? W teorii nie musimy się już skupiać na pilnowaniu każdego ograniczenia prędkości, a w nowych autach nawet tempomat sam potrafi dostosować się do obowiązujących ograniczeń. Problem jednak polega na tym, że samochód jest cały czas maszyną, którą należy kontrolować, dlatego w wielu przypadkach okazuje się, że odczytane znaki drogowe zupełnie mijają się z tymi, które obowiązują na drodze. Zdarzają się nawet sytuacje, że system odczytuje ograniczenie prędkości, które było... naklejone na tyle naczepy ciężarówki!
W praktyce okazuje się, że poza pilnowaniem znaków drogowych dochodzi jeszcze dylemat czy samochód widział coś, co człowiek przeoczył, a może jednak się myli. Niestety w przypadku złamania przepisów tłumaczenie policjantowi, że samochód pokazał inne ograniczenie, raczej nie uchroni przed mandatem.
Oczywiście każdy system poprawiający bezpieczeństwo powinien znajdować się na pokładzie auta. Z systemem utrzymującym na pasie ruchu jednak jest pewien problem — częściej irytuje, niż pomaga, przez co wielu kierowców go po prostu wyłącza. Jeśli praktycznie za każdym razem, kiedy jedziemy samochodem, system ten jest dezaktywowany, to w żaden sposób nie poprawia bezpieczeństwa i okazuje się zbędnym gadżetem. Ponadto, jeśli auto źle odczyta linie na drodze, może doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji. Warto przed zakupem tej funkcji sprawdzić jej działanie na własnej skórze, aby nie żałować zakupu.
Wygląda świetnie i pokazuje, jak nowoczesny jest nasz samochód, ale na tym kończą się jego zalety. Taki kluczyk jest duży, przez co nieporęczny, dodatkowo zawsze jest ryzyko, że nam spadnie, a ekran się zbije. Ponadto trzeba go ładować, choć często w samochodach z takim kluczykiem można to robić bezprzewodowo.
Może też kusić wieloma funkcjami, bo w każdym momencie można podejrzeć, czy samochód jest zamknięty, sprawdzić lokalizację, albo włączyć ogrzewanie postojowe. Problem w tym, że coraz częściej identyczne funkcje daje aplikacja na smartfona, która połączona jest z naszym autem, zatem żaden zaawansowany kluczyk nie jest potrzebny.
Trzeba się nad nim zastanowić. Oczywiście ten dodatek pozwala na zmianę charakterystyki samochodu z bardziej komfortowego na bardziej sportowe, co daje większą przyjemność z jazdy. Takie zawieszenie jest jednak droższe w eksploatacji niż standardowe, warto więc przemyśleć czy będziemy korzystać z tej funkcji.
Oczywiście, na bezpieczeństwie nie warto oszczędzać, jednak to niemal analogiczna sytuacja jak z regulowanym zawieszeniem. Jeśli nie mamy żyłki sportowca, a samochodu używamy tak jak każdy, lepsze hamulce mogą być przerostem formy nad treścią i już podstawowy układ hamulcowy musi sobie dawać radę z hamowaniem. Jeśli jednak planujemy jeździć po torze i wykorzystywać w pełni osiągi naszego auta – wtedy warto przemyśleć taki zakup.
W przypadku tej opcji nie chcemy wykluczać jej od razu. Warto jednak sprawdzić, czy takie rozwiązanie nam odpowiada, ponieważ wielu kierowców denerwuje wyświetlanie danych na szybie. Ponadto w większości aut head up jest słabo widoczny, gdy używamy okularów przeciwsłonecznych z polaryzacją. Warto więc przemyśleć, czy chcemy wydawać na niego pieniądze.
Oczywiście dla niektórych to może być nieoceniona pomoc w codziennym życiu. Samochód sam jedzie, znajduje miejsce i parkuje, a my musimy jedynie zmieniać biegi, albo nawet i nie. Co więcej, wiele samochodów potrafi także wyjechać z miejsca postojowego. Jeśli jednak kierowca nie obawia się żadnego rodzaju parkowania, lepiej odpuścić sobie tę funkcję. Człowiek robi to zdecydowanie szybciej i sprawniej, co powoduje, że ta funkcja jest niemal nieużywana. Zamiast w automatyczne parkowanie lepiej zainwestować w system kamer 360 stopni, które ułatwią parkowanie.
Można powiedzieć, że piano black jest synonimem opcji świetnie wyglądającej w salonie i denerwującej w codziennym użytkowaniu. Takie wykończenie szybko się brudzi i palcuje, co powoduje, że praktycznie nie da się go utrzymać w takiej formie, jak na zdjęciach w prospektach. Już po kilku dniach od odebrania auta zaczną się pojawiać rysy. Na dodatek elementy te niekiedy umieszczone są w takich miejscach, że odbijają światło słoneczne wprost w oczy kierowcy. Lepiej dopłacić, żeby pozbyć się takiego wykończenia.
Bajer, który wydaje się bardzo funkcjonalny i fajnie wygląda przed znajomymi. Jednak z punktu widzenia codziennego użytkowania, sterowanie głosem i gestami może irytować i szybciej jest po prostu samemu wykonać pożądaną akcję niż prosić o to samochód.
Kiedy przenośnie urządzenia nie były jeszcze tak popularne, jak dziś, takie rozwiązanie mogło być kuszące. Dziś jednak lepiej jest zrezygnować z drogiego zestawu ekranów z tyłu i zainwestować w tablet oraz uchwyt. Nie dość, że daje on więcej możliwości, to można go używać zarówno w samochodzie, jak i w domu.