W Przylepie (woj. lubuskie) na strzeżonym przejeździe kolejowym kierowca BMW wjechał za szlaban i zatrzymał się przed torami. Najwyraźniej przestraszył się sytuacji, w jakiej się znalazł, bo po chwili, przy pomocy pasażerek podnosili już ramię szlabanu. Drugą jego część musieli wyłamać. Samochód szybko wycofał się na miejsce przed przejazdem. Po kilku sekundach z dużą prędkością przejechał pociąg. Gdyby decyzja o wycofaniu się, zapadła chwilę później, mogłoby dojść do tragedii.
Zobacz także: Paraliż decyzyjny na przejeździe kolejowym. Tym razem nie poszło o czerwone światło
Jedna zła decyzja kierowcy i mandat 3 tys. zł
"Trudno zrozumieć zachowanie kierującego BMW, który w minioną środę (29 stycznia) wjechał na przejazd kolejowy w Przylepie, pomimo wyświetlanego czerwonego sygnału, który oznacza, że bezwzględnie powinien się zatrzymać" — piszą policjanci z Gorzowa Wlkp. w komunikacie, do którego dołączyli ostrzegawcze nagranie z monitoringu.
Pod koniec listopada 2024 r. doszło do głośnego wypadku w Nowej Suchej (woj. mazowieckie), w którym pociąg uderzył w stojącą na torach ciężarówkę. Kierowca wykonał podobny manewr, jak mężczyzna z BMW w Przylepie, tyle że z niewyjaśnionych przyczyn nie zdecydował się na wyłamanie szlabanu. Uszedł z życiem, ale spowodował ogromne straty w wysokości ok. 12 mln zł, związane z uszkodzeniem infrastruktury.
Policja z Gorzowa Wlkp. ostrzega w komunikacie: "Zderzenie auta osobowego z pociągiem zwykle kończy się śmiercią kierującego samochodem, a ci, którzy mają więcej szczęścia, odnoszą »zaledwie« poważne obrażenia i przez kolejne miesiące odczuwają skutki swojego nieostrożnego zachowania". Policjanci przypominają, że aby zatrzymać rozpędzony do 100 km/godz. pociąg, maszynista potrzebuje niemal kilometra.
Kierowca BMW został za swój wyczyn ukarany mandatem w wysokości 3 tys. zł i 15 punktami karnymi.