Chodzi o działającą w ramach internetowego serwisu Krajowej Rady Komorniczej witrynę www.licytacje.komornik.pl. Znajdują się tam obwieszczenia na temat planowanych aukcji. Spora część z nich dotyczy licytacji samochodów osobowych.

Spoglądając na listę z planowanymi aukcjami zwraca uwagę ich lakoniczny charakter. Krótkie opisy, brak zdjęć i szczegółów dotyczących wyposażenia aut. W przypadku niektórych ogłoszeń brakuje nawet tak podstawowych informacji jak rocznik i przebieg samochodu. Niekiedy wygląda to na celowe zawężanie kręgu zainteresowanych osób.

W Kędzierzynie Koźlu (woj. opolskie) wystawiono na aukcji Volkswagena Passata 1.9 TDI. Cena wywoławcza to 5 tys. zł. W ogłoszeniu brak jakichkolwiek informacji na temat rocznika i przebiegu auta. Nie było jednak problemu z podaniem dokładnego numer dowodu rejestracyjnego. Inna aukcja, tym razem z Kosina (woj. lubuskie) i kolejne lakoniczne ogłoszenie: "Ford Galaxy, samochód osobowy, nr rej. WE2062G, kolor granatowy". Trudno aby na podstawie tak krótkiej i niepełnej informacji, ktokolwiek spoza miejsca zamieszkania i okolic zdecydował się na wzięcie udziału w tej licytacji. Niewiele więcej dowiemy się dzwoniąc pod numer umieszczony przy aukcji, bo albo się tam nie dodzwonimy (tak było w przypadku auta z Kosina oraz dwóch innych samochodów licytowanych w Pabianicach i Będzinie), albo otrzymamy zdawkową informacje, że komornik nie posiada wiedzy na temat daty produkcji licytowanego auta (Kędzierzyn Koźle).

Chcąc rozwiać nasze podejrzenia postanowiliśmy sprawdzić dlaczego w tak wielu aukcjach publikowanych w internecie  brakuje pełnych informacji na temat licytowanych samochodów.

- Niestety nie zawsze jesteśmy w stanie określić ich datę produkcji oraz przebieg - mówi Robert Damski, rzecznik prasowy Krajowej Rady Komorniczej w Warszawie. - Wielu dłużników za wszelką cenę stara się uniknąć zajęcia mienia i robi wszystko aby utrudnić postępowanie komornicze. Zdarza się, że nie chcą nam wydać dokumentów, ani kluczyków samochodu. Każdy taki "ubytek" wpływa bezpośrednio na cenę licytowanego auta, która jest wtedy odpowiednio niższa. W takiej sytuacji pozostaje tylko załadować samochód na lawetę i przewieźć na parking strzeżony. Wszelkie koszty związane z tą operacją spadają na barki wierzyciela. Zwykle zależy mu na tym, aby auto sprzedało się na aukcji możliwie jak najlepiej. Nie będzie to jednak możliwe bez dorobienia kluczyków i wystąpienia o nowe dokumenty.

Warto zwrócić uwagę, że pod każdym ogłoszeniem publikowanym na witrynie www.licytacje.komornik.pl znajduje się adnotacja: "Licytacja może się nie odbyć bez podania przyczyny". Lepiej tego nie lekceważyć, bo może się okazać, że po przejechaniu kilkuset kilometrów wrócimy do domu z kwitkiem, bo aukcja na którą się wybraliśmy zostanie w ostatniej chwili odwołana. Wystarczy, że dłużnik, wbrew wcześniejszym ustaleniom, nie pojawi się z samochodem na licytacji. W tym miejscu musimy wyjaśnić, że nawet po zajęciu samochodu strony mogą dojść do porozumienia, że dłużnik do czasu licytacji nadal go będzie używał.

Aby wziąć udział w aukcji komorniczej trzeba wpłacić wadium w wysokości 10 proc. szacowanej wartości samochodu, którą ustala biegły. Cena wywoławcza wynosi zazwyczaj 3/4 tej kwoty. Tak ustalona cena, powoduje, że wiele aut znajduje nabywcę już na pierwszej licytacji. Te, których nie uda się sprzedać trafiają na następną aukcję, ale już za połowę oszacowanej wartości. Informacje o licytacjach komorniczych można też spotkać na tablicach informacyjnych w gmachach sądu i w urzędach miejskich. Nie są one specjalnie eksponowanie, dlatego też pozostają często niezauważone.

Największym zainteresowaniem licytujących cieszą się niemieckie auta. Wśród osób biorących udział w aukcjach nie brakuje quasi zawodowych handlarzy.