Ku rozpaczy tysięcy kibiców sportu samochodowego, Robert Kubica nie wystartuje w Rajdzie Barbórka – Ogólnopolskim Kryterium Asów w Warszawie.

Na konferencji prasowej w stolicy pierwszy (i jedyny) Polak w wyścigach Formuły 1 zdecydowanie zaprzeczył, aby mógł wystartować w dniu 9 grudnia w Warszawie. Choć nasz mistrz tego nie powiedział, powodem są względy proceduralne. Robert Kubica jest zawodnikiem zespołu Sauber – BMW, stąd występ w zawodach sportowych jakimkolwiek samochodem innej marki nie wchodzi w rachubę .Robert za nim przybył na konferencję z dziennikarzami, spotkał się ze studentami Politechniki Warszawskiej, gdzie wygłosił prelekcję na tematy związane z technologiami i bezpieczeństwem w Formule 1 oraz osobiście wręczył swój kask Arturowi Szafrańskiemu, zwycięzcy licytacji na portalu Allegro, przeprowadzonej w ramach aukcji charytatywnej na rzecz fundacji Ilony Felicjańskiej - Dziecięca Fantazja. Aukcja pod nazwą Kubica Dzieciom, przyniosła sumę 40.100 złotych.Podczas konferencji prasowej Kubica stwierdził, że miniony sezon był dla niego niezwykle udany. Jeszcze rok temu jego marzeniem było wsiąść do bolidu Formuły 1 i wystartować choć w jednym wyścigu. Potem sprawy nabrały przyspieszenia – najpierw kontrakt kierowcy testowego, potem realizacja marzeń – start na torze Hungaroring w Budapeszcie. A potem pięć kolejnych wyścigów z cyklu Grand Prix, w tym ten pamiętny – na torze Monza, gdzie stanął na podium obok Michaela Schumachera i Kimi Räikkönena.

Marzenie spełnia się raz – mówił uśmiechnięty Robert. Dlatego już nie mam marzeń! Mam tylko cele do zrealizowania. Oczywiście wszystkie one związane są z Formułą 1.

Czy sukces w Monzy był dla Ciebie czymś wyjątkowym?To był bardzo dobry wyścig. Zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy bardzo dobry bolid. Wybraliśmy twardszą mieszankę opon. Mój kolega z zespołu z zasady wybiera opony bardziej miekkie, dlatego też w kwalifikacjach ja mam większe problemy niż on. Ale za to później w wyścigu mamy bardzo dobre tempo i parę Grand Prix, nie tylko Włochy, pokazało że możemy się liczyć. Niestety, w następnych wyścigach nie było to potwierdzone wynikami, ale dla mnie było ważne pokazać, że mam rytm, że potrafię jechać bardzo szybko przez cały wyścig, że jeśli bolid i wszystko pracuje dobrze, możemy liczyć na dobrą pozycję. Tak naprawdę ja się nie ścigałem o punkty. Oczywiście starałem się zebrać tych punktów jak najwięcej dla zespołu i dlatego też w Chinach zaryzykowaliśmy. Wszyscy powiedzieli, że jesteśmy - no, nie użyję słowa głupi - ale niemądrzy, bo każdy widział, że tor jest jeszcze mokry. Ale uważam, że zrobiliśmy dobrze, ponieważ zaryzykowaliśmy i mogło się skończyć jak na Monzy. Sadzę, że ryzyko w tym sporcie musi być brane pod uwagę. Jeżeli mamy zaryzykować, żeby zgarnąć sześć punktów, a nie jeden, no to będziemy ryzykować, ponieważ nie mamy tak dobrego bolidu, żeby liczyć na sześć punktów na każdym Grand Prix.

Powracając do Monzy, na pewno bardzo udane Grand Prix, udane podium, bardzo miła atmosfera. Mieszkałem dosyć długo we Włoszech. Tak naprawdę to właśnie tam rozwijałem moje umiejętności wyścigowe. Przez dwa lata mieszkałem koło Monzy. Można powiedzieć: ten wyścig jechałem u siebie. Ale jednak nie u siebie, ponieważ jestem Polakiem. Dopóki nie będziemy mieli w naszym kraju toru Formuły 1, to Monza pozostanie dla mnie takim „domowym” Grand Prix...

Nasz kierowca, który jak twierdzi nie czuje się gwiazdą („wiem, że nie jestem Małyszem”...), doskonale zdaje sobie sprawę, że polscy kibice oczekują od niego, aby jeździł w czołówce, stawał na podium, nawet zwyciężał.- Po podium na Monzy niektórzy by chcieli, żebym zawsze był na podium, ale sporty samochodowe, Formuła 1 - rządzi się trochę innymi prawami. Nie zawsze się da wygrywać, nie zawsze się da przyjeżdżać na podium. Ale oczywiście wszyscy nad tym pracujemy, żeby dobić do tej czołówki.

Jeszcze nie zakończyłeś sezonu...Rzeczywiście, czekają nas testy. Będziemy pracować nad bolidem, żeby jeszcze bardziej zniwelować stratę do czołowych zespołów. Wszyscy pracują, ja też pracuję i miejmy nadzieję, że następny sezon będzie równie udany. Testy odbędą się w Hiszpanii - w Barcelonie i Jerez. Trzy sesje po trzy dni. Ja pojadę siedem dni. Naszym zadaniem jest zrobić wszystko, aby poprawić bolid. Mamy już pewien kierunek, co zmienić w bolidzie żeby było lepiej, żeby się dobrze sprawował z inną marką opon, no ale jednak to wszystko musi być poparte testami. Mieliśmy jeździć wcześniej, ale rozpoczynamy dopiero pod koniec listopada.

W przyszłym roku pozostanie tylko jeden dostawca opon. To dla Ciebie lepiej czy gorzej?Na pewno będzie mniej testów. W tym roku 60 - 70 procent czasu poświęcone było na testy ogumienia. Pomiędzy dwoma producentami opon była w tym roku duża rywalizacja, ważny był więc dobór ogumienia. Przy okazji dziękuję całemu sztabowi ludzi z Michelina, że nam pomogli. Tak naprawdę oni też tworzyli nasz zespół.

W przyszłym roku będzie inna, ale jedna marka: będą takie same opony dla wszystkich. Ustalenia ograniczają ilość testów. Na pewno będziemy wolniejsi na okrążeniach. Opony będą twardsze i automatycznie czasy się pogorszą, ale to dla wszystkich. Ważne, żeby baza nowego bolidu, który powstaje - nad którym zespół już pracuje bardzo długo - była dobra, ponieważ jednak opony się różnią. Po pierwszych testach - oczywiście nie na torze, ale mieliśmy szansę, żeby porównać opony w tunelu aerodynamicznym - wiemy, że nawet kształtem tracimy dosyć dużo w stosunku do konkurentów. Tak więc konstrukcja bolidu, idea według której jest stworzony, musi być inna. Wszyscy nasi inżynierowie w Hinwil i w Monachium nad tym pracują i jesteśmy dobrej myśli.

W jakim kierunku według twojej wiedzy, pójdzie rozwój samochodu Formuły 1?Formuła 1 to najszybsze na świecie jednomiejscowe, czterokołowe pojazdy na zamknięty tor. Wszystkie wprowadzane zmiany są po to, żeby spowolnić bolidy. Z jednej strony przemawiają za tym względy bezpieczeństwa, z drugiej mówi się o większym show. Bez względu na zmiany, 400 osób w naszym zespole pracuje nad tym, żeby bolid był jeszcze szybszy. Sześć lat temu F1 była wolniejsza niż obecne samochody GP2, czyli takie, w jakim ścigałem się w ubiegłym roku. Postęp jest nieunikniony. Ma być więcej wyprzedzeń, więcej akcji, ale konstrukcja formuł jest taka, że im większa aerodynamika, im większe dociążenie, tym trudniej za kimś jechać, próbować ataku i co za tym idzie - wyprzedzać...

Czy zmiana przepisów dotyczących treningów jest dla Ciebie korzystna?Piątek będzie po prostu dniem testowy z innym silnikiem. Mamy limitowaną ilość opon, ale ich część przeznaczona jest testy. Ilość czasu na torze jest zależna od tego, jak szybko kierowcy adaptują się do toru, jak szybko potrafią ustawić bolid. Dla mnie chyba byłoby lepiej, gdybyśmy od razu jechali kwalifikacje bez treningów.

Twoje ulubione tory?Suzuka, Suzuka i jeszcze raz Suzuka. Nigdzie na świcie nie ma takiej atmosfery! Niestety nie pojedziemy tam w przyszłym roku...

Czy bolidy F1 są bezpieczne?Kiedy wsiadam do bolidu, myślę tylko o tym, aby pojechać jak najlepiej. Ryzyko jest wliczone w prowadzenie bolidu, zresztą podobnie jest w innych dyscyplinach sportu samochodowego. Wszyscy pracują nad poprawą bezpieczeństwa w F1. Od wielu lat nie było śmiertelnego wypadku, co o czymś świadczy. Podczas wypadku na torze, przy uderzeniu w bandę czy opony, części bolidu często wręcz fruwają w powietrzu: koła, boczki czy też skrzydła, ale kierowca jest dobrze zabezpieczony. Kokpit jest bardzo wytrzymały i przechodzi liczne testy przed dopuszczeniem do wyścigów.

Podczas niektórych Twoich startów pojawiły się kontrowersyjne opinie, związane z decyzjami dotyczącymi doboru ogumienia. Kto decyduje o takich sprawach?Czy to były decyzje kontrowersyjne, czy nie – tu bym się sprzeczał! Decyzje są wspólne – kierowcy i zespołu. Nie widzę tu żadnych kontrowersyjnych decyzji, no chyba, że ktoś się zna lepiej na Formule 1 niż zespół Saubera i nam podpowie, co powinniśmy robić...

Jakim kierowcą jest Robert Kubica w normalnym ruchu drogowym? Jeżdżę ostrożnie! Tak jak powinno się jeździć, czyli przepisowo i jak najbezpieczniej. Droga nie jest torem. Trzeba pamiętać, że drogi w Polsce nie są za dobre. Za granicą są większe szanse „wyszalenia” się za kierownicą na torach. U nas torów praktycznie nie ma. Wjazd na te, które posiadamy jest bardzo drogi, finansowo niedostępny dla przeciętnych, młodych ludzi. Więc niestety młodzi ludzie szaleją na drogach. Pamiętajmy jednak, że na drodze nie jesteśmy sami i życie mamy jedno.

Czy już wiesz, z jakim numerem będziesz startował w przyszłym roku? Twój zespół zajął wysokie, piąte miejsce w klasyfikacji sezonu, przypadną Wam numerem 9 i 10...Nie ma najmniejszego znaczenia, z którym numerem będę jeździł! Ja będę się starał wykonywać to, co umiem najlepiej.

Na czym polega doskonalenie się kierowcy Formuły 1?Umówmy się: jak sie siedzi za kierownicą kilkanaście lat i się czegoś nie nauczyło, to już się nie nauczy! Oczywiście są pewne nawyki: bądź dobre, bądź złe. Jestem kierowcą dość agresywnym. Jedno jest pewne – łatwiej się czegoś nauczyć, niż się tego oduczyć. Czasu na uczenie się bolidu F1 nie ma, mimo tak dużej ilości testów. Na torze ja siebie nie doskonalę, tylko wspólnie doskonalimy bolid. Dlatego ja to nazywam testami, a nie treningami. Uważam, że mój styl jazdy jest trochę inny, ale nie jest zły...

Robert Kubica mówił prawdę, że nie czuje się gwiazdą – odpowiadał na pytania w podobny sposób jak rok, dwa czy kilka lat temu. Był rozluźniony, spokojny, często się uśmiechał. 22-letni człowiek, który odniósł swój wielki sukces pozostał sobą. Wykazał też wiele dyplomacji - na pytanie, co radzi młodym ludziom, którym marzy się wielka kariera, rzekł przewrotnie: „Nie odpowiem, bo ktoś mógłby mi zarzucić, że namawiam ich do wyjazdu z kraju".

Bo choć mamy już swojego człowieka w Formule 1, o którym coraz głośniej na świecie, to nadal budowa torów w naszym kraju jest mrzonką.

Kubica nie czuje się Małyszem, ale może to i szkoda. Bo po Adamie pozostaną skocznie, których przebudowa, rozbudowa czy budowa już trwa. Czy „Kubicomania” pociągnie za sobą budowę torów wyścigowych? Oby!