Poza tym, czuję się niezwykle szczęśliwy, że będziemy jeździć po kolejnym ulicznym torze, ponieważ jestem wielkim fanem ścigania się na takich trasach.

Wielu uważa za interesujące to, że wyścig rozpocznie się w nocy, ale myślę, iż z punktu widzenia kierowcy nie ma większego znaczenia, czy ścigamy się przy dziennym czy sztucznym świetle. Nadal pozostały pewne znaki zapytania związane z warunkami atmosferycznymi i w zależności od szansy na deszcz - z sytuacją oświetlenia. Jestem jednak pewny, że FIA zrobi wszystko, aby wyścig był bezpieczny.

- Singapur jest drugą niewiadomą w kalendarzu po Walencji - mówi Mario Theissen. - W obydwu przypadkach są to tory uliczne, jednak w Singapurze akcja toczyć się będzie w nocy na terenie azjatyckiej metropolii, w niesamowitej scenerii. To sprawia, że impreza zapowiada się jeszcze bardziej ekscytująco. Wystarczy pomyśleć o wyjatkowej atmosferze na meczach piłkarskich rozgrywanych przy sztucznym świetle. Otoczenie zlewa się w tło, zaś akcja toczy się na centralnej scenie. Spodziewam się, że premiera w Singapurze urośnie do rangi wydarzenia sezonu.

Przyjrzeliśmy się torowi podczas spotkania z menedżerami zespołów. Zademonstrowano nam system oświetlenia i odnieśliśmy wrażenie, iż w czasie wyścigu będzie jasno jak w dzień. Jedyna wątpliwość dotyczy refleksów światła od nawierzchni w przypadku deszczu. Tego się dowiemy jednak dopiero w razie wyścigu po mokrym.

Czekamy na kolejny wyścig w rozwijającym się regionie. Sądzę, że tegoroczna duża różnorodność torów w najwyższej kategorii wyścigowej ma sens i stanowi właściwe podejście, a co najważniejsze, czyni to Formułę 1 niezwykle atrakcyjną dla kibiców. Ogólny pakiet stanowi przypuszczalnie najbardziej spektakularną mieszaninę torów w historii F1.

W ostatnich wyścigach w Spa i Monzy, Nick i Robert nie tylko zwiększyli liczbę tegorocznych finiszów na podium do dziesięciu, ale również zdobyli w sumie 21 punktów - więcej, niż uzbierał jakikolwiek inny zespół. Teraz czekamy na kontynuację tych dobrych występów, na mocny finał sezonu.

- Z punktu widzenia kibiców, Grand Prix Singapuru, pierwszy nocny wyścig w historii Formuły 1, będzie hitem w pełnym tego słowa znaczeniu - oświadczył Willy Rampf. - Na torze znajduje się duża liczba 90-stopniowych zakrętów w przedziale 100 km/godz., co oznacza, że trakcja zyskuje najwyższy priorytet. Poziom dociążenia musi być wysoki, porównywalny z Monako. Największą niewiadomą pozostaje nawierzchnia toru. Brak nasłonecznienia stanowi czynnik, którego nie należy niedoceniać, ponieważ temperatura asfaltu będzie niższa, niż w innych wyścigach w tej części świata. Musimy to wziąć pod uwagę przy ustawieniu samochodu.

Ponieważ jest to dla nas wszystkich nowy tor, będziemy polegać w stu procentach na symulacji komputerowej, która w przeszłości okazała się bardzo dobra. Niezwykły czas pracy z pewnością będzie wymagał od wszystkich dodatkowego zaangażowania, ale przyniesie również interesujące doświadczenia. W Jerez testowaliśmy kilka nowych elementów aerodynamicznych, których użyjemy w Singapurze. Jestem pewny, że będziemy mogli kontynuować naszą ostatnią serię dobrych wyników i czekam na to nowe wyzwanie.

Fot. BMW Sauber