Pierwsze testowe egzemplarze samochodów autonomicznych stały się przedmiotem kpin. Podobnie jak pojazdy firm nawigacyjnych zbierające dane do map nowej generacji. Żartowano, że auta przewożą na dachu budy dla psów albo wielkie karmniki dla ptaków. Wszystko oczywiście za sprawą ogromnych modułów kryjących technologię LIDAR – połączenie głowicy laserowej z kamerami wysokiej jakości. Bez niej gromadzenie danych do map oraz ułatwienie obserwacji i rozpoznawania otoczenia byłoby znacznie trudniejsze.
W dużym uproszczeniu LIDAR jest tym dla samochodu czym wzrok dla człowieka. Oczywiście obraz widziany poprzez LIDAR jest zupełnie inny od tego co widzimy na co dzień. Niemniej w zestawieniu z dodatkowymi sensorami (kamerami różnego typu i zwykłymi radarami) oraz systemem pozycjonowania (GPS, GLONASS, Galileo oraz bardzo dokładne mapy) samochód może bardzo precyzyjnie określić gdzie się znajduje i jak wygląda jego najbliższe otoczenie. Wszystko po to, by autonomiczne auto jechało tam gdzie trzeba i nie stanowiło zagrożenia dla innych uczestników ruchu oraz infrastruktury.
Sama technologia obserwacji otoczenia przy użyciu lasera stosowana jest od kilkunastu lat. Początkowo oczywiście wykorzystywana była na potrzeby militarne. Z czasem dostęp do niej zyskali także cywile. LIDAR stał się jedną z kluczowych technologii wykorzystywanych w wyścigach samochodów autonomicznych organizowanych przez amerykańską agencję rządową od 2004 roku (czy ktoś jeszcze pamięta pierwszą edycję wyścigu, której nie ukończyło żadne auto?). Z laserowego skanowania korzystają także firmy opracowujące mapy do nawigacji (TomTom stosuje charakterystyczne głowice laserowe już od 2008 roku). Na liście nie mogło zabraknąć producentów samochodów, którzy wykorzystują LIDAR w prototypach samochodów autonomicznych. I to właśnie oni stali się nadzieją dla biznesu, który liczy na lukratywne kontakty. Pozyskanie klienta, który będzie regularnie kupować setki tysięcy czujników laserowych to nie lada gratka dla każdego producenta komponentów i podzespołów. Nie dziwi zatem, że LIDAR stał się niezwykle modny. Podczas targów elektroniki konsumenckiej CES w Las Vegas swoje lub wspólne rozwiązania zaprezentuje kilkanaście firm. Wśród nich Autoliv, Bosch, Continental, Delphi, Innoviz, LeddarTech, Magna, Trilumina, Quaenergy, Velodyne, ZF.
Dla kierowcy nie ma oczywiście znaczenia skąd pochodzi kolejny czujnik w jego samochodzie. Ale dla koncernów motoryzacyjnych już ma. Najbardziej pożądany jest ten kooperant, który zapewni najwyższy poziom niezawodności i najniższą cenę. Nawet różnica kilku groszy czy centów za jedno urządzenie nabiera znaczenia przy zamówieniach sięgających setek tysięcy sztuk. A że takie się pojawią nikt nie ma wątpliwości.
Tegoroczne targi CES mogą być zatem początkiem wojny standardów na miarę dawnych rywalizacji jak kaseta magnetofonowa DCC, MiniDisc, płyta CD, DVD Audio oraz Super Audio CD (SACD), HD-DVD i BluRay – można tak wymieniać jeszcze długo. Producenci już się prześcigają w parametrach. Liczy się m.in. zasięg (nawet kilkaset metrów), kąt widzenia (w przypadku wersji bez obracanej głowicy zapewniającej pokrycie 360 stopni) oraz rozmiary. Nowe moduły nie przypominają już psiej budy, peryskopu czy karmnika dla ptaków. Bardziej kojarzą się z krążkiem hokejowym albo powiększoną paczką papierosów.
Oczywiście im mniejszy LIDAR tym łatwiej wkomponować go w samochód. I mniej psuć jego wygląd. Nie dziwi zatem, że Ford wykorzystał okazję i podczas CES pochwali się najnowszymi wersjami prototypowych samochodów autonomicznych zbudowanych na modelu Fusion Hybrid (w Europie znanymi jako Mondeo). W porównaniu z poprzednikami zbudowanymi trzy lata wcześniej łatwo zauważyć postęp jaki dokonał się w miniaturyzacji. Warto im się bliżej przyjrzeć z jeszcze jednego powodu. Bardzo możliwe, że dodatkowe elementy widoczne m.in. w relingach dachowych pojawią się w podobnej formie w samochodach produkowanych seryjnie. Możemy się zatem powoli oswajać z dodatkami widocznymi w nadwoziu. I przy okazji gorąco kibicować konstruktorom w rozwiązaniu kluczowego problemu każdego LIDARu – skutecznego czyszczenia przezroczystej osłony. Gdy się zabrudzi, to wówczas laserowe skanowanie staje się po prostu niemożliwe. Póki co to zmartwienie kierowców testowych i inżynierów. Niewykluczone, że z czasem stanie się problemem dla każdego z nas, gdy auta autonomiczne upowszechnią się na dobre.