Stawką jest start w słynnym Rainforest Challenge, który w grudniu zostanie rozegrany w malezyjskiej dżungli. Już prologw Miastku wskazał głównych faworytów off-roadowych mistrzostw. Zwycięzcę rajdu poznamy dopiero w piątek – bez wątpienia będzie nim najlepszy polski kierowca przeprawowy!

Dużą szansę na zdobycie tego zaszczytnego (choć nieoficjalnego) tytułu ma Rafał Ciepły – zwycięzca prologu, który pomimo sukcesu jest wobec siebie bardzo krytyczny:

- Nie jestem zadowolony ze swojej jazdy! – kręci głową. –Była zbyt nerwowa i chaotyczna, daleka od ideału. Wciąż jeszcze, wraz z moim pilotem, staramy się przyzwyczaić do naszego nowego auta...

Rafał Ciepły, którego dotąd częściej można było spotkać na prawym fotelu kabiny, postanowił wreszcie na stałe przesiąść się za kierownicę terenówki. Dzięki uprzejmości swego kolegi, Dariusza Luberdy, do swej dyspozycji otrzymał Jeepa Wranglera 5.7 V8 – auto nieco już wysłużone, ale i niezwykle zasłużone, którym Luberda wygrywał m.in. Puchar Europy, legendarną Croatię Trophy czy... Magam Trophy 2007.

– Nie zamierzam nikomu odpuszczać, ale moim głównym celem jest przede wszystkim dotarcie do mety rajdu – deklaruje bez cienia kokieterii Ciepły. Sztuką jest już bowiem samo ukończenie Magam Trophy!

Przedsmak tego, co ich czeka w najbliższych dniach, zawodnicy mogli poczuć na poniedziałkowym prologu – krótkim, ale niełatwym, na którym – dla podniesienia adrenaliny – rywalizacja odbywała się w parach.Niemal natychmiast po starcie konieczne było użycie wyciągarki; auta bowiem musiały pokonać kilkudziesięciometrowy, stromy podjazd, przed którym bezlitośni organizatorzy wykopali poprzeczny rów. Najwięksi pechowcy w tym właśnie miejsce kończyli swój udział w zawodach – jedna z załóg liną od wyciągarki zdemolowała drążki kierownicze swojej rajdówki.

Kto przebrnął przez tę przeszkodę, na tego czekał kolejny sprawdzian w postaci przeprawy przez zdradliwe bajoro. Najlepsi pokonywali je suchą stopą, ale byli też i tacy, co – wbrew sobie – skosztowali zimnej kąpieli. Załogi, które wylosowały dalsze miejsca startowe, miały utrudnione dodatkowo zadanie, z powodu zapadających ciemności. Ostatni zawodnicy prolog kończyli już po 22.

We wtorektylko nieliczni kierowcy pomyślnie ukończyli etap. Wielu powróciło do bazy na holu, kilku na pewno już nie zobaczymy na trasie, ponieważ uszkodzenia w ich pojazdach okazały się zbyt poważne. Błędy popełniali nawet najlepsi. Choć etap był stosunkowo krótki (pierwszy oes miał około 30 km, drugi – zaledwie kilka), kumulacja najrozmaitszych, niezwykle wymagających przeszkód była zabójcza.

Przekonał się o tym między innymi stawiany w roli faworyta Rafał Ciepły, który wraz ze swoim pilotem Tomaszem Skibą z rozpędu wjechał bez asekuracji na odcinek stromego trawersu w lesie. To wystarczyło, aby samochód stoczył się, niebezpiecznie rolując, w dół 30-metrowego zbocza. Na szczęście obaj zawodnicy wyszli z tarapatów bez szwanku i są tylko mocno poobijani. Po dniu przerwy na rekonwalescencję i doprowadzenie do porządku auta zapowiadają powrót na finałowe etapy rajdu.

Rolowanie Jeepa Rafała Ciepłego to niejedyne dramatyczne wydarzenie w czasie drugiego dnia zawodów. Na tym samym trawersie dachowała też Toyota Marka Żurka, wielu zawodników zmagało się z awariami samochodów, które mocno się natrudziły na niezwykle „treściwej” trasie Magam Trophy. Awarie nie omijały nawet najlepszych, jak choćby jadącego w ścisłej czołówce Marka Schwarza, który nie mógł w pełni wykorzystać potencjału swojej mechanicznej wyciągarki.

Od początku dnia w czołówce stawki trwała walka pomiędzy trzema autami, prowadzonymi przez Marka Schwarza (Jeep), Jacka Ambrozika (Suzuki) i Zbigniewa Popielarczyka (ZibCar, czyli – oficjalnie – UAZ, który z rosyjską terenówką niewiele jednak ma wspólnego). Zawodnicy co rusz zmieniali się prowadzeniem, tocząc zacięty bój o każdy metr trasy. Cała trójka ukończyła pierwszy oes z podobnymi czasami, wyraźnie dystansując pozostałych rywali, z których ponad połowa otrzymała kary czasowe.

Po południu polscy oraz duńscy rajdowcy mieli niepowtarzalną okazję zakosztowania smaku „Dakaru”, a to za sprawą widowiskowego OS-u wyznaczonego na ogromnej piaszczystej wydmie w okolicach Białego Boru, która powstała w efekcie kilkudziesięciu lat pracy tamtejszej żwirowni. Ta niezwykła piaskownica z 8 milionami ton piachu usypanego na wysokość 250 metrów była areną kilkukilometrowego superoesu, na którym zawodnicy popisywali się przede wszystkim szybkością jazdy. Ich zmagania obserwowała liczna widownia. Dodatkową atrakcją były loty śmigłowcem oraz popisy duńskiego mistrza formuły off-road, który pojazdem o wyglądzie łunochodu szalał na zboczach góry.

Zwycięzcą superoesu został Duńczyk Johny Bisgard Jensen, startujący Jeepem Wranglerem W8. Tuż za nim finiszował ES (zbudowany od podstaw Land Rover) Piotra Kowala. Ponieważ wyniki tego odcinka były mnożone przez dziesięć, niezbyt zadowolony ze swego występu mógł być – zajmujący dotąd trzecią lokatę – Zbigniew Popielarczyk, który pomylił trasę, za co otrzymał karę niewspółmierną do przewinienia – blisko dwóch godzin, która zepchnęła go na 11. miejsce w klasyfikacji.

Po prologu i pierwszym etapie w rajdzie prowadzą Jacek Ambrozik i Mariusz Borowski, którzy mają blisko 12 minut przewagi nad Markiem Schwarzem i Adamem Wolnym, oraz 53 minuty nad Romanem i Pawłem Cybulskimi.

Dziś zawodników czeka mordercze zadanie. Najpierw będą rywalizować na trasie etapu dziennego, a o 22 rozpoczną zmagania na etapie nocnym.

Fot. Arek Kwiecień / Sigma Pro

Dalszy program

środa, 28 maja:18.00: zamkniecie mety II etapu;22.00: start do etapu III;

czwartek, 29 maja:06.00: zamkniecie mety III etapu;14.00: start do etapu IV;20.00: zamkniecie mety IV etapu;

piątek, 30 maja (Platinum Day):06.30: start V etapu;18.00: zamkniecie mety V etapu;20.00: ceremonia zakończenia MAGAM TROPHY 2008.