Wyraźnie zmieniły się nasze nawyki. Już w czerwcu 2020 r. zainteresowanie kupnem samochodu poszybowało na niespotykany dotąd poziom i utrzymuje się po dziś, z krótką przerwą na jesienną, drugą falę zachorowań. Polacy po prostu coraz częściej przesiadają się z komunikacji publicznej do własnych aut, co sprawiło, że w gospodarstwach domowych pojawia się coraz więcej aut. Jednak jednocześnie mocno spadła podaż takich samochodów i tu pojawia się problem.

Wystarczy tylko wspomnieć, że import samochodów używanych w 2020 r. był mniejszy o prawie 20 proc. Czas oczekiwania na zamówione auto nowe wynosi nawet kilka miesięcy. Samochodów dostępnych na rynku jest mniej. Właściciele aut rzadziej rozważają ich sprzedaż, więc rotacja również spowolniła

Dane: Otomoto Foto: otoMoto
Dane: Otomoto

Od czerwca minionego roku Otomoto, największy serwis z ogłoszeniami motoryzacyjnymi, odnotował spadek podaży nawet o połowę w przedziale aut o wartości do 5000 zł i o kilkadziesiąt proc. dla pojazdów do 20 000 zł – to jednocześnie największe wolumenowo działy. To stworzyło ogromną lukę pomiędzy zapotrzebowaniem a dostępną ofertą, tym bardziej, że w tym samym czasie serwis odnotował 12-procentowy wzrost użytkowników.

Rynek aut używanych – to sprzedający będą dyktować warunki?

Według ekspertów Otomoto najbliższe miesiące, mimo spodziewanego spowolnienia gospodarczego, mogą okazać się dobrym okresem dla sprzedających. W obliczu gigantycznego popytu już następuje korekta cen (oczywiście w górę), a w dużych komisach widać coraz większą rotację samochodów. Analitycy twierdzą też, że kolejne "lockdowny" będą tylko potęgować ten trend.

Dodatkowym bodźcem do tego jest także 24 proc. spadek liczby nowych samochodów, które trafiły na rynek europejski w 2020 roku. Spowodowane było to wstrzymaniem się wielu firm i klientów indywidualnych z wymianą aut na nowe. To oznacza mniejszą podaż na rynku aut poflotowych, które trafiają m.in. do Polski.

Trzy scenariusze na najbliższe miesiące

Jak obecna sytuacja wpłynie na Polski rynek motoryzacyjny? Według analityków serwisu Otomoto niekoniecznie czeka nas dalszy wzrost cen aut używanych, ale to jeden z trzech prawdopodobnych scenariuszy. Drugi zakłada że rynek się po prostu skurczy. To oznacza, że sprzedający zarobią mniej, a nie wszyscy poszukujący zaspokoją swoje potrzeby. Trzeci z kolei wariant rozwoju sytuacji zakłada, że skróci się czas sprzedaży samochodów - kupujący będą podejmowali decyzje zakupowe szybciej, by nie stracić okazji, więc staną się mniej wybredni.

Niestety, ten ostani scenariusz może być powiązany z tym, że będziemy importować do kraju auta jeszcze starsze niż do tej pory i w znacznie gorszym stanie technicznym.