Okazuje się, że to nie pierwszy błędny pomiar wykonany przez koszaliński fotoradar, z jakim do czynienia ma MZK Koszalin – wyjaśnia portal GK24.pl, który nagłośnił całą sprawę. Chodzi dokładnie o fotoradar nadzorowany przez Inspekcję Transportu Drogowego, który zamontowany jest przy ul. Krakusa i Wandy.

Na zdjęciu wykonanym przez wspomniane urządzenie,widać, jak na ograniczeniu do 50 km/h miejski autobus marki Volvo jedzie 124 km/h. Problem w tym, że to niemożliwe, bowiem pojazd ma zamontowany fabrycznie ogranicznik prędkości do 80 km/h, co potwierdza specjalne homologacja producenta. Poza tym fotoradar umieszczony jest 160 m od przystanku, więc osiągnięcie przez autobus miejski prędkości 124 km/h na tak krótkim odcinku jest niewykonalne. To jednak nie jedyny problem koszalińskiego fotoradaru.

– (…) W tym samym czasie, który wskazał fotoradar, autobus był w innym miejscu - na przystanku w pobliżu dworca PKS. Fotoradar jest najwyraźniej źle ustawiony, spóźnia się o kilka minut. W naszym przypadku to łatwe do udowodnienia - mamy w autobusach GPS, zegary są ustawione satelitarnie, nie ma mowy o błędzie w rejestrze czasu – wyjaśniał portalowi GK24.pl, Andrzej Bacławski, prezes koszalińskiego MZK.

Rzecznik GITD poinformował już, że sprawa jest analizowana, a kierowca niebawem zostanie poinformowany o zamknięciu postępowania. Jednak, jak słusznie zauważa prezes MZK w Koszalinie, to nie powinien być koniec sprawy, bo wspomniany fotoradar pomylił się nie pierwszy raz. I o ile firma, której autobusy wyposażone w są w GPS śledzący trasę i odpowiednie homologację, łatwo wybroni się przed GITD, to jak mają to zrobić kierowcy zwykłych osobówek, którzy zostali niesłusznie posądzeni o przekroczenie prędkości? Jak oni mogą uniknąć mandatu?

Po interwencji dziennikarzy i wyjaśnieniach złożonych przez MZK Koszalin fotoradar zniknął z masztu i jak twierdzi Monika Niżnik z GITD trafił na kontrolę do producenta.