Auto Świat Wiadomości Aktualności Na S7 pod Olsztynkiem mieliśmy do czynienia z "agresją drogową"? Sprawę wyjaśnia policja

Na S7 pod Olsztynkiem mieliśmy do czynienia z "agresją drogową"? Sprawę wyjaśnia policja

Policja już zajęła się wyjaśnianiem okoliczności niebezpiecznego zdarzenia, do którego doszło na drodze ekspresowej S7 w pobliżu Olsztynka. Według kierowcy Seata, który jadąc ze swoją żoną i dzieckiem, wpadł w poślizg i uderzył w przydrożne barierki, do wypadku przyczynił się kierujący Volkswagenem, który złośliwie zajechał drogę i przyhamował.

Szeryf drogowy doprowadził do wypadku rodziny z dzieckiem
GDDKiA/Karol Głębocki/Twitter/Bandyta z kamerką
Szeryf drogowy doprowadził do wypadku rodziny z dzieckiem
  • Z informacji przekazanych przez kierowcę rozbitego Seata wynika, że do zdarzenia miał doprowadzić kierujący Volkswagenem, który zajechał drogę i gwałtownie zahamował
  • Sprawca miał uciec z miejsca zdarzenia. Według świadków kierowca niemieckiego auta wcześniej m.in. wyprzedzał "na trzeciego" i zajeżdżał drogę
  • Policja ustaliła już pewne szczegóły dotyczące auta sprawcy, teraz szuka samego kierowcy
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Dramatyczna relacja z tego zdarzenia — zamieszczona przez kierowcę seata w mediach społecznościowych — wywołała w ostatnich dniach poruszenie wśród internautów.

O tym wydarzeniu można przeczytać poniżej:

"Samochód marki volkswagen (...) zajechał mi złośliwie drogę i wcisnął hamulec, w wyniku czego musiałem hamować przy prędkości ponad 100 km/h i wpadając w poślizg miałem bardzo groźny wypadek" - napisał pan Sergiusz.

Seat zjechał na pobocze i uderzył w barierki ochronne po prawej stronie drogi. Auto zostało mocno uszkodzone, na szczęście nikomu z pasażerów nic poważnego się nie stało. Razem z kierowcą jechała jego żona i 4-letni synek. Do zdarzenia doszło w minioną sobotę na drodze S7 między Ostródą a Olsztynkiem w woj. warmińsko-mazurskim. Policja uznała je za kolizję.

Z relacji świadków wynika, że osoba kierująca volkswagenem odjechała z miejsca zdarzenia przed przyjazdem służb.

"Ludzie, którzy zatrzymywali się, żeby nam pomóc mówią, że ten kto kierował tym autem wcześniej wyprzedzał innych na trzeciego, zajeżdżał innym drogę i jechał na tzw. zderzaku" - napisał pan Sergiusz na portalu społecznościowym.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Jak zaznaczył, nie miał wideorejestratora. Dlatego zwrócił się do internautów o pomoc w namierzeniu kierowcy volkswagena lub o przekazanie informacji bezpośrednio policji. Do tego apelu dołączyło się wielu innych internautów. W efekcie zgłosił się świadek, który nagrał całe zdarzenie na samochodową kamerkę.

Olsztyńska policja poinformowała w czwartek, że prowadzi czynności wyjaśniające, które mają na celu ustalenie dokładnych okoliczności i przyczyn zdarzenia na drodze S7 oraz dotarcie do wszystkich uczestników i świadków.

"Policjanci rozpytali świadków, zabezpieczyli nagranie z wideorejestratora od innego uczestnika ruchu drogowego oraz ustalili numer rejestracyjny osobowego volkswagena, który mógł przyczynić się do zdarzenia drogowego. Z systemów informatycznych wynika, że właścicielem auta jest firma leasingowa, do której zwrócono się o wskazanie użytkownika pojazdu" - przekazał PAP mł. asp. Andrzej Jurkun z policji w Olsztynie.

Jak podkreślił, nie ma i nie będzie przyzwolenia na agresję drogową. "Jeżeli okaże się, że do zdarzenia doszło w wyniku agresywnego zachowania kierującego osobowym volkswagenem będzie on musiał liczyć z surowymi konsekwencjami" - zaznaczył policjant.

Jurkun przypomniał, że w przypadku skierowania sprawy do sądu, za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, grozi grzywna w wysokości do 30 tys. zł. Sąd może również podjąć decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy.

Pan Sergiusz (prosił o niepodawanie nazwiska) powiedział PAP, że podtrzymuje zdanie o złośliwym zachowaniu kierowcy volkswagena i uważa, że to nie był przypadek.

"W mojej ocenie, doszło do bandytyzmu na drodze, zobaczymy jak to oceni policja. Mam nadzieję, że podobnie i ta sprawa trafi do prokuratury, bo to nie jest jakiś głupi wybryk i cała moja rodzina mogła zginąć na miejscu" - mówił.

Powiedział też, że namawia wszystkich, którzy znajdą się w podobnej sytuacji, żeby nie zastanawiali się, czy to upubliczniać w internecie i szukać pomocy. "Odzew jest dla mnie zaskakująco potężny, za co bardzo wszystkim dziękuję" - stwierdził.(

autor: Marcin Boguszewski

mbo/ mark/

Autor Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków