Z badań przygotowanych przez motoryzacyjną organizację AA wynika, że 59 proc. kierowców ma obecnie lżejszą nogę podczas jazdy autostradą, niż miało to miejsce przed podwyżkami cen paliw. Jest to szczególnie widoczne wśród pań, spośród których 2/3 stwierdziło, że jeżdżą wolniej. Do spokojniejszego stylu jazdy przyznało się 54 proc. panów. Kierowca jadący z prędkością niemal 130 km/h (80 mil/h) zużywa o 25 proc. paliwa więcej niż przy szybkości 112 km/h (70 mil/h). Obniżenie prędkości do 96 km/h (60 mil/h) redukuje zapotrzebowanie na paliwo o dalsze 9 proc. Biorą pod uwagę fakt, że kierowcy płacą za napełnienie baku benzyną bezołowiową średnio niemal o 8,5 funtów więcej niż rok wcześniej, to 49 proc. stwierdziło, że planuje zacząć stosować techniki eco-drivingu, żeby zaoszczędzić pieniądze. Kierujący stosują m.in. łagodniejsze przyspieszanie, stopniowe zmniejszanie prędkości oraz oszczędne używanie klimatyzacji. Dalsze ograniczenie konsumpcji paliwa można uzyskać przez niewłączanie ogrzewania tylnej szyby, gdy nie jest to konieczne, dbanie o właściwe ciśnienie powietrza w oponach, zdjęcie bagażnika dachowego czy usunięcie z kufra zbędnych przedmiotów zwiększających wagę auta.

Z wielkim prawdopodobieństwem można uznać, że i Polacy jeżdżą nieco wolniej, gdy rosną ceny paliw. Wysoki koszt zakupu np. benzyny może spowodować, że niewielu kierowców korzystających z autostrad przekroczy obowiązujący do niedawna limit 130 km/h, nie wspominając o jeździe z prędkością 140 km/h, a w dużych miastach znacznie zmniejszą się korki. Trudno także nie dostrzec, że o ile w przypadku fotoradarów kierowcy zwalniają przed samym urządzeniem, o tyle przy drogim paliwie kierowcy jadą wolniej cały czas. Obyśmy jednak nie doszli do sytuacji, że samochody ze względu na drogie paliwo zaczną rdzewieć na naszych podwórkach.