Podczas ostatniego wyścigu serii NASCAR, odbywającego się w niedzielę (28 sierpnia) w Daytona Beach na Florydzie, doszło do spektakularnego wypadku. Jak informuje "Przegląd Sportowy", na jednym z wiraży jadący na czele stawki samochód uderzył w bandę i po odbiciu się od niej wjechał z powrotem na tor. Pozostali zawodnicy, próbując ominąć ślizgający się samochód, zaczęli skręcać w różne strony, co doprowadziło do kolejnych zderzeń.

W efekcie tego niecodziennego zdarzenia w ciągu zaledwie ok. 10 sekund zniszczona została blisko połowa aut biorących udział w wyścigu. Zamieszanie na torze udało się wykorzystać Austinowi Dillonowi, który zdołał uniknąć zderzenia i ze środka stawki wysunął się na prowadzenie.