- Projekt ustawy, którym zajmuje się Sejm, przewiduje, iż stawki za egzaminy na prawo będą ustalane przez samorząd województwa
- Projekt ustawy wyznacza jedynie maksymalne stawki za egzamin, pozostawiając kwestię ustalenia niższej ceny poszczególnym samorządom
- Posłowie chcą, aby samorząd dopłacał do funkcjonowania WORD-ów kosztem innych wydatków
- Zmiany mają wejść w życie 1 stycznia 2023 r.
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
W wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego źle się dzieje. Poza tym, że stawki za egzaminy na prawo jazdy nie zmieniają się od 11 lat, ostatnio jest ich coraz mniej. Brakuje chętnych. Jednym z pokaźnych źródeł przychodu WORD-ów były – do połowy września – kursy "reedukacyjne" dla kierowców. Kto chciał zmniejszyć liczbę punktów karnych na swoim koncie, ten mógł co pół roku wziąć udział w kilkugodzinnym kursie, za który jednak musiał zapłacić. Teraz kursów nie ma, a wydatki rosną. O swoje upominają się instruktorzy, którzy od lat nie dostali podwyżki. W różnych miastach co chwila wybuchają strajki instruktorów, odwoływane są egzaminy. Co rząd zamierza z tym zrobić? Już wiadomo: podrzucić "kukułcze jajo" samorządom. A przy okazji... mają skończyć się sztywne stawki za egzamin na prawo jazdy takie same na terenie całego kraju.
Jest cena 170 zł za egzamin. Będzie 250 zł albo... mniej
Wbrew pozorom podwyżki cen egzaminów na prawo jazdy będą umiarkowane. Projekt ustawy, który wrócił już z komisji po I czytaniu i uzyskał wstępną akceptację, w kwestii cen egzaminu przewiduje jedynie stawki maksymalne. Wyniosą one w: 50 zł za część teoretyczną i 200 zł za praktyczną (jedynie w przypadku egzaminów na kat. C, D albo E będzie to 250 zł za część praktyczną). Tyle że dotąd stawki były zatwierdzane i utrzymywane przez Ministerstwo Infrastruktury. Posłowie chcą, aby od stycznia stawki wyznaczane były przez sejmik województwa.
Mówiąc inaczej: w każdym województwie ceny egzaminów na prawo jazdy mogą być inne. To oznacza, że posłowie dopuszczają konkurencję pomiędzy WORD-ami na zasadzie: "u nas taniej". Przede wszystkim chodzi jednak o to, aby to nie rząd, a marszałkowie województw wprowadzili podwyżki.
Samorząd będzie wspierał WORD-y
W praktyce już dziś WORD-y prowadzone są przez urzędy marszałkowskie, ale finansują się same, zaś instytucją odpowiedzialną (przynajmniej w powszechnym przekonaniu) za ich kondycję jest Ministerstwo Infrastruktury. W projekcie ustawy pojawia się jednak coś zupełnie nowego: samorząd będzie mógł, a w praktyce musiał wesprzeć WORD-y działające na swoim terytorium za pomocą dotacji.
Przychodem ośrodka może być dotacja podmiotowa albo celowa, udzielana z budżetu województwa, na finansowanie lub dofinansowanie kosztów realizacji zadań, o których mowa (...) Udzielenie dotacji (...) następuje na podstawie umowy zawartej przez marszałka województwa z dyrektorem ośrodka.
Ustawa nie mówi, skąd samorząd województwa ma wziąć pieniądze na wspieranie WORD-ów, co – jak wskazuje Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego – jest niezgodne z konstytucją. Marszałek zauważa, że projekt ustawy nie przedstawia żadnego rozwiązania problemu, który rośnie od lat, a jedynie przekazuje go samorządom. Obecnie to rząd ma problem. Od stycznia 2023 r. będzie to już problem poszczególnych województw...
Projekt ustawy: od stycznia egzaminatorzy mają dobrze zarabiać!
Projekt ustawy wskazuje, że samorząd od stycznia stanie się też nowym adresatem roszczeń egzaminatorów, którzy domagają się podwyżek:
Warunki wynagrodzenia egzaminatorów określa sejmik województwa, w drodze uchwały będącej aktem prawa miejscowego, kierując się charakterem pracy wykonywanej przez egzaminatorów i potrzebą zapewnienia odpowiedniego poziomu wykonywania przez nich zadań
"Posłowie zapomnieli wskazać, komu mamy obciąć finansowanie" – zwracają uwagę samorządowcy. "Szpitalom? A może mamy zrezygnować z remontów dróg?"
WORD-y jak stacje kontroli pojazdów
Sytuacja Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego przypomina nieco kłopoty urzędowych stacji kontroli pojazdów. I stacje kontroli pojazdów, i ośrodki ruchu drogowego finansują się tak jak zwykłe "rynkowe" przedsiębiorstwa: muszą pilnować wydatków, wypłacać ludziom pensje, a gdy trzeba, kupować niezbędny sprzęt i narzędzia. Działalność i jednych i drugich jest ściśle regulowana ustawą. W obu przypadkach stawki za większość usług ustalane są urzędowo i nie zmieniły się od lat. O ile jednak upadek pojedynczej stacji kontroli pojazdów jest problemem jedynie jej właściciela oraz pracowników, to WORD upaść nie może.
- Czytaj także: Szczera rozmowa z właścicielem stacji kontroli pojazdów w Warszawie. Jak się żyje za stawkę sprzed 18 lat?
WORD-y nie upadną zwłaszcza po zmianach prawa, gdy problem rządowy stanie się już wyłącznie problemem urzędów marszałkowskich.