24-godzinne zawody na torze Nürburgring, są jednym z najtrudniejszych wyścigów wytrzymałościowych na świecie. Kierowcy dzień i noc jeżdżą po szalenie trudnej, ponad 25-kilometrowej trasie, nierzadko w skrajnie ciężkich warunkach pogodowych. Te czynniki sprawiają, że biorący udział w wyścigu zawodnicy muszą nieustannie być skupieni na jeździe, aby nie spowodować niebezpiecznego wypadku. Te jednak czasem się zdarzają.
Zobacz także: Chmury dymu nad Paryżem — spalił się "ekologiczny" elektryczny autobus
Samochód stanął w płomieniach
Podczas tegorocznej edycji 24-godzinnego wyścigu miała miejsce bardzo niebezpieczna sytuacja. W szóstej godzinie zawodów pojazd KTM X-Bow, prowadzony przez Niemca, Felixa Von der Ladena, wypadł z toru i nagle zaczął się palić. Kierowca zmuszony był do szybkiego opuszczenia swojego auta, a służby zajęły się gaszeniem pożaru. Wtedy samochód zaczął samodzielnie się toczyć i przejechał na drugą stronę toru. Ostatecznie płonący pojazd zatrzymał się na barierach ochronnych.
Zobacz także: Czy wojna w Ukrainie odbije się sankcjami na torze Nürburgring?
Kierowca nie mógł nic zrobić
Kierowca skomentował całą sytuację w jednym z wywiadów, którego udzielił po wyścigu.
— mówił Felix Von der Laden, cytowany przez serwis jalopnik.com.
Palący się pojazd spowodował spore niebezpieczeństwo dla pozostałych uczestników wyścigu. Na szczęście zarówno niemieckiemu kierowcy, jak i mijającym go rywalom nic się nie stało.