W sobotę 26 listopada w okolicach granicy niemiecko-polskiej wybuchł pożar w ciężarówce stojącej przy stacji benzynowej. W pojeździe szalał naprawdę duży ogień, a kierowca z Litwy, który wtedy znajdował się w kabinie, został poważnie ranny. Udało mu się jednak opuścić pojazd, a później pomógł mu 50-letni kierowca z Ukrainy. On także doznał obrażeń, jednak były one lekkie.

Pojazd strawiony przez ogień należał do polskiego przewoźnika. Według wstępnych ustaleń lokalnej policji, do pożaru nie doszło umyślnie, nikt nie próbował też zabić kierowcy. Prawdopodobnie ogień powstał, ponieważ 44-letni Litwin próbował sobie zrobić jedzenie. W tym celu uruchomił w środku kuchenkę gazową. Ciężko ranny kierowca został przetransportowany do szpitala. Był trzeźwy.

Z zielonego Mercedesa dużo nie zostało. Niestety raczej do odbudowy już się nie będzie nadawał. Za to udało się uratować naczepę razem z przewożonym ładunkiem. Niemcy oszacowali, że straty mogą wynieść nawet 150 tys. euro (około 700 tys. zł).