• Od 12 stycznia 2022 r. duże jednostki samorządu terytorialnego (powyżej 50 tys. mieszkańców) mają zapewnić udział co najmniej 10 proc. pojazdów elektrycznych w używanych flotach pojazdów.
  • W przypadku autobusów jest to udział co najmniej 5-procentowy – mogą być to autobusy elektryczne lub napędzane biometanem
  • Każda duża gmina ma obowiązek zlecania analiz, z których wynika, czy korzystanie z autobusów elektrycznych jest opłacalne. Jeśli nie jest, gminy nie muszą ich kupować
  • Część gmin jednak kupuje elektryczne autobusy, nawet jeśli nie jest to uzasadnione ekonomicznie

Ustawa każde, aby od stycznia 2021 r. pięć procent autobusów wykorzystywanych przez większe gminy było pojazdami zeroemisyjnymi albo napędzanymi biometanem. Z kolei od stycznia 2022 r. samochody elektryczne mają stanowić 10 proc. wykorzystywanej floty. NIK sprawdził m.in. 13 urzędów miast i pięć urzędów marszałkowskich. Okazało się, że w większości przypadków zapisy ustawy nie są realizowane. Pod tym względem gotowość samorządów do przejścia na elektromobilność jest z grubsza taka jak całego kraju. NIK:

Na elektromobilność urzędy wydały...

13 skontrolowanych urzędów miast na elektromobilność wydały łącznie 16,3 mln zł, z czego większość dwa: Bełchatów i Kędzierzyn-Koźle kupiły pięć elektrycznych autobusów za ponad 14 mln zł. Znaczne środki (ponad 700 tys. zł) wydano na obowiązkowe analizy kosztów i korzyści. 70 proc. wydanych pieniędzy pochodziło z dotacji.

Spośród pięciu urzędów marszałkowskich cztery kupowały samochody elektryczne, ale np. samorząd Województwa Mazowieckiego nie wydał na ten cel ani złotówki, a zatem nie wykonał zadań wymaganych ustawą.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Zeroemisyjny autobus? To się nie opłaca

Analizy kosztów i korzyści zlecone przez urzędy wykazały, że korzystanie z autobusów zeroemisyjnych się nie opłaca. Jest tak m.in. za sprawą skokowych wzrostów cen prądu, ale i braku infrastruktury do ładowania, w którą trzeba osobno inwestować. Ale wspomniane urzędy w Bełchatowie i Kędzierzynie-Koźlu kupiły pięć autobusów, bo dostały dobre dofinansowanie, a pod uwagę wzięto też kwestie ekologiczne.

A pieniądze się marnują...

Głównym dysponentem dotacji jest NFOŚiGW. Na wsparcie elektromobilności (dla różnych odbiorców) Fundusz przeznaczył 4 mld zł. Z tej kwoty udało się wydać tylko 23 proc. Szkoda, bo są to pieniądze pochodzące w znacznej mierze z UE.

Podobnie jest ze środkami na dofinansowanie elektromobilności dostępnymi w innych źródłach. Udaje się wydać z reguły mniej niż 25 proc. dostępnych kwot.

Tu warto wspomnieć, że NFOŚiGW nie pomaga w uzyskiwaniu dotacji – stworzone procedury, zwłaszcza z punktu widzenia indywidualnych odbiorców, są wręcz zaporowe.

Diesel tańszy...

Autobusy elektryczne są co najmniej dwa razy droższe niż spalinowe, a ponadto ich używanie wiąże się z koniecznością dalszych inwestycji m.in. w ładowarki, ale też w przyłącza energetyczne, stacje transformatorowe i rozdzielnie. NIK: