Wcześniejsze przypuszczenia wskazywały na to, że zbudowany na przedłużonej płycie podłogowej Opla Insignia nowy Saab 9-5 zostanie uratowany. W myśl tych informacji, szwedzki model miał być wytwarzany w Chinach pod marką Buick.

Teraz okazuje się jednak, że Saab 9-5 przejdzie do historii motoryzacji jako samochód, który został opracowany od podstaw i z którym firma wiązała ogromne nadzieje na odbudowę mocno nadszarpniętych finansów, a który nie zdążył nawet wjechać do salonów.

"Jeśli Saab zostanie zlikwidowany, nowy model 9-5 oraz następca obecnego 9-3 zostaną razem z pieniędzmi potrzebnymi na przeprowadzenie procesu upadłości wyrzucone w błoto" - powiedział szef GM Europe Nick Reilly.

Ta opłata, która może sięgnąć nawet 100 mln euro, jest jednym z głównych motorów napędowych dla prób uniknięcia bankructwa Saaba poprzez oczekiwanie na satysfakcjonującą ofertę kupna złożoną jeszcze na ostatnią chwilę.

Czasu jest coraz mniej, ponieważ proces upadłości został już rozpoczęty, o czym pisaliśmy wczoraj. Saabowi pozostaje, według nieoficjalnych informacji krążących na targach w Detroit, niecała doba.

Co ciekawe, Nick Reilly powiedział, że GM nie oczekuje pieniędzy w zamian za Saaba, co z kolei wcześniej podkreślał inny przedstawiciel koncernu, Ed Whitacre. "Nie próbujemy uzyskać żadnych pieniędzy ze sprzedaży Saaba, bo przecież każda chwila, w której firma istnieje, przynosi nam straty" - uzasadniał Reilly.

Jeszcze niedawno szefowie GM podawali, że przejęcie Saaba nie jest trudne, a wystarczy do tego odpowiednio duża suma pieniędzy, której żaden z oferentów nie był w stanie zapewnić.

Zmiana frontu może świadczyć o desperacji amerykańskiego giganta motoryzacyjnego w próbach pozbycia się nierentownej marki.

Nick Reilly twierdzi obecnie, że główną przeszkodą powstrzymującą przed przekazaniem władzy nad Saabem innym firmom jest brak zapewnienia z ich strony atrakcyjnego planu restrukturyzacji tej przynoszącej straty marki. To z kolei jest konieczne, by móc zwrócić pożyczki, jakich udzielił Europejski Fundusz Inwestycyjny oraz szwedzki rząd.

Ponadto, GM chce sprzedać Saaba firmie, która będzie potrafiła utrzymać się na rynku. Kierownictwo koncernu obawia się, że nieprzemyślana transakcja może przynieść w niedługim czasie problemy nowego właściciela Saaba, a wtedy ogromna rzesza użytkowników aut tej marki przyszłaby z pretensjami do GM.

"Koenigsegg miał wszelkie możliwości do tego, by podołać przejęciu i utrzymaniu Saaba, ale z niewyjaśnionych do końca przyczyn wycofali się" - powiedział Reilly.

Obecnie jedynymi firmami, branymi jeszcze pod uwagę przez GM, są holenderski Spyker oraz konsorcjum finansowe z Luksemburga działające wspólnie z szefem F1 Bernim Ecclestonem.