- Według TomTom tylko Europa pracuje nad rozwiązaniami prawnymi, by wprowadzić układy ograniczania prędkości w samochodach; podobnych póki co nie wymaga się w Japonii czy USA
- Nawet 75 proc. kierowców przekracza prędkości na terenie obszaru zabudowanego w UE (dane ETSC z 2019 r.)
- Część najbardziej uprzemysłowionych krajów popiera obowiązek stosowanie najbardziej uproszczonego układu ISA, by kierowcę ostrzegać dźwiękiem o przekroczeniu prędkości
- Organizacja ETSC z Brukseli apeluje o podwyższenie standardu i dodatkowe ostrzeganie kierowcy poprzez drgania pedału gazu i automatyczne ograniczenie mocy silnika
Jednego możemy być pewni. Od maja 2022 roku (a od maja 2024 roku także pozostałe nowe auta w UE bez względu na datę homologacji) wszystkie nowo homologowane samochody - nie tylko osobowe, ale także ciężarówki czy autobusy - będą standardowo wyposażone w tzw. układ inteligentnego asystenta prędkości. Wbrew pozorom nie będzie to jednak prawdziwy żandarm, który automatycznie zahamuje, gdy przekroczymy prędkość.
Czeka nas kolejny drogowy ostrzegacz, co oznacza najprawdopodobniej jedynie dźwiękowe powiadomienia w kabinie (w unijnych dokumentach pojawia się stwierdzenie o dostarczaniu kierowcy tzw. informacji zwrotnej). Wraz z nim pojawi się jeszcze dostosowanie do montażu blokady alkoholowej, rejestrator zdarzeń, monitoring skupienia kierowcy czy wspomaganie podczas cofania.
ISA w samochodach – byle jak najtaniej?
Niestety, póki co jest jednak więcej pytań niż odpowiedzi. Trudno bowiem jednoznacznie określić, jak będzie funkcjonować nowy układ ISA. Nietrudno jednak zgadnąć, że całość będzie opracowana… jak najtaniej (łatwo o porównanie z układami monitorowania ciśnienia w oponach, które w najprostszej wersji są niemal zupełnie nieprzydatne). ISA może bowiem działać na podstawie danych z kamer, nawigacji lub obu urządzeń. A które będzie najlepsze?
Branża nawigacyjna (m.in. TomTom wspólnie z Bosch) alarmuje, że układy ISA bazujące wyłącznie na kamerach rozpoznających znaki drogowe to delikatnie ujmując – niezbyt fortunny pomysł. Przekonują bowiem, że wtedy rozpoznają co najwyżej 60 proc. wszystkich ograniczeń prędkości na drogach. Jako przykład wskazują sytuację, z którą dość często spotykamy się także na drogach w Polsce – bardziej restrykcyjne ograniczenie prędkości na krótkim odcinku drogi na terenie obszaru zabudowanego (np. 40 km/h tuż przy niebezpiecznym skrzyżowaniu) i problemy związane z rozpoznaniem np. znaku odwołującego.
ISA – problemy z rozpoznawaniem dopuszczalnej prędkości
Samo rozpoznawanie też bywa ułomne nie tylko ze względu na gorszą pogodę (deszcz, śnieg), ale także z powodu tak przyziemnych problemów jak dewastacja znaków, blaknięcie tablic od słońca, refleksy świetlne czy częściowe zasłonięcie przez drzewa. Dość często zdarzają się błędne wskazania, gdy jadąc autostradą układ informuje o ograniczeniach prędkości obowiązujących na parkingach punktów MOP. Nie dziwi zatem, że nawet sama organizacja Euro NCAP wprowadza bardziej rozbudowaną punktację, by oceniać pracę i możliwości układów ISA w nowych autach. Na tym nie koniec.
Na unijnym szczeblu wciąż trwa dyskusja nad samym asystentem ISA. Podczas listopadowego spotkania ekspertów rozważano możliwe opcje projektów technicznych zaproponowanych przez Komisję Europejską. Urzędnicy z Francji, Niemiec, Szwecji i Włoch (czyli krajów z mocniej rozwiniętym przemysłem motoryzacyjnym) popierali propozycje uproszczonego i słabszego systemu, który używałby jedynie dźwiękowych ostrzeżeń (zamiast np. wzbudzania drgań pedału gazu czy nawet kierownicy). Europejska organizacja ds. spraw transportu (ETSC) lobbuje natomiast m.in. za automatycznym ograniczeniem mocy silnika po osiągnięciu dopuszczalnej prędkości.
ISA - wspierać, a nie szkodzić, czyli przytyk dla Szwecji
Antonio Avenoso, szef ETSC alarmuje - „Technologia Intelligent Speed Assistance, jeśli zostanie wdrożona we właściwy sposób, może być równie ważna dla bezpieczeństwa na drodze, jak pas bezpieczeństwa, który, jak wszyscy wiedzą, został wynaleziony w Szwecji. Chcielibyśmy, aby każde państwo członkowskie UE, a zwłaszcza liderzy bezpieczeństwa ruchu drogowego, tacy jak Szwecja, wspierali, a nie szkodzili, wysiłki na rzecz podniesienia minimalnych norm bezpieczeństwa pojazdów w Europie”.
Co nas zatem czeka w najbliższych latach? Jeśli nie nastąpi nieoczekiwany zwrot akcji, to wówczas producenci samochodów przeforsują obowiązek korzystania jedynie ze zwykłego alarmu aktywującego się przy przekroczeniu prędkości (co i tak zapewne wyłączą kierowcy nowych aut). W droższych samochodach pojawią się natomiast dokładniejsze układy ISA bazujące na danych z nawigacji (regularnie aktualizowane mapy np. online tak jak forsuje m.in. TomTom) i efektywniejszych kamerach rozpoznających znaki drogowe. A to tylko dzięki nim będzie można liczyć na wyższe noty w zaktualizowanych testach bezpieczeństwa Euro NCAP.