Dla wielu stanowią atrakcyjną alternatywę przy wyborze opon, dla innych zaś przypominają bardziej motoryzacyjną przeszłość. Opony wielosezonowe, a dokładniej ich producenci, w ostatnim czasie szturmem próbują podbić serca polskich kierowców. Czy umiarkowany ich sukces sprzedażowy na głównych rynkach europy takich jak Niemcy czy Francja oznacza, że stanowią udany kompromis między oponą letnią a zimową? Przyjrzyjmy im się nieco bliżej.

W pierwszej kolejności należy stwierdzić, iż współczesna opona wielosezonowa to produkt zupełnie inny od tego, jaki część z nas może jeszcze pamiętać z samochodów spotykanych na naszych drogach w latach 70., 80. a nawet 90. Bazując na doświadczeniach zdobywanych przez lata, jak i badaniach czy testach, część producentów wprowadziła do sprzedaży uniwersalne ogumienie.

Choć w większości dotyczy to tańszych marek, modele wielosezonowe znaleźć można również w ofercie uznanych firm jak Pirelli, Continental czy Goodyear. Idea jest prosta - zaoferować swym klientom oponę dobrze spisującą się przez cały rok, a nie tylko podczas kilku miesięcy letnich lub zimowych. Czy jest to możliwe? Nie oszukujmy się. Konieczny jest kompromis osiągów, a co za tym idzie, bezpieczeństwa.

Budowa konstrukcji wielosezonowej to generalnie połączenie wnętrza opony letniej z bieżnikiem niemal stricte zimowym lub letnim z dodatkiem licznych, tak charakterystycznych na dla "zimówek" lameli. Rewolucją w tym zakresie jest opona Goodyear VECTOR 5+, której bieżnik składa się z dwóch sekcji: zewnętrznej bliskiej krawędzi, o rzeźbie typu letniego oraz biegnącego przez środek opony "pasa" bieżnika zimowego, z gęsto rozsianymi lamelami.

Jeżdżąc przy wyższych temperaturach po suchej nawierzchni, użytkownik zgodnie z zaleceniami producenta winien utrzymywać minimalnie niższe ciśnienie w oponach, aby te pracowały swych na "letnich" krawędziach. W sezonie przejściowym lub zimowym zalecane jest nieznaczne dopompowanie opon (o około 0,3 bara) aby pracowały one nieco bardziej wewnętrznymi częściami rzeźby bieżnika. To innowacyjne rozwiązanie stanowi udany krok naprzód w stronę zwiększenia uniwersalności.

Bieżnik oraz karkas (wnętrze opony) to jednak nie wszystko. Na jakość prowadzenia samochodu oraz bezpieczeństwo w zróżnicowanych warunkach wpływa również, a może nawet przede wszystkim, mieszanka gumy z jakiej je wykonano. Wielosezonowe konstrukcje charakteryzują się zazwyczaj pośrednią lub nawet miękką mieszanką. Ma to swoje zalety i wady. W porównaniu z "twardymi" oponami letnimi szybciej się zużywają, ale za to nie jest przy nich wyczuwalny efekt znaczącej utraty przyczepności podczas jazdy w temperaturze już około 0 st. C. Efekt ten dla opon uniwersalnych pojawia się dopiero w okolicy -10 st. C. To dużo? Dla porównania niektóre modele "miękkich zimówek" radzą sobie nadal przy temperaturach przekraczających -20 st. C.

Nawet przy obecnym poziomie techniki nikomu nie udało się więc stworzyć opon tak uniwersalnych, aby radziły sobie doskonale na suchym, rozpalonym słońcem asfalcie, a jednocześnie na zaśnieżonych lub pokrytych błotem pośniegowym drogach. Ba, w niezależnych testach nie udało się nawet osiągnąć jednocześnie ocen dobrych dla skrajnych warunków! Czy jednak muszą one je zdobyć aby stać się godnymi uwagi?

Odpowiedź jest prosta, nie! Otóż produkty te w swej prostocie oferowane są jako alternatywa do mniejszych samochodów, użytkowanych jako drugi czy trzeci pojazd w rodzinie. Jego eksploatacja odbywa się niemal wyłącznie w zatłoczonych miastach, przy stosunkowo niewielkich prędkościach, osiągając przy tym równie niskie przebiegi. Jedynie w takich warunkach użytkowanie opon uniwersalnych może znaleźć swój sens.

Pomimo większych przebiegów ich oferta kierowana jest również do korporacji taksówkarskich, z racji niemal wyłącznie ruchu wielkomiejskiego, w którym to opady śniegu nawet jeśli występują, są sporadyczne, a drogi niemal natychmiast doprowadzane są do stanu używalności. Tłumaczy to rozwój sprzedaży w tym segmencie opon na najbardziej rozwiniętych rynkach europejskich.

Idea użytkowania opon wielosezonowych oraz dobór grupy docelowej potwierdzają testy prowadzone przez uznane niezależne instytucje, jak choćby niemieckie ADAC. Przed sezonem 2011/2012 pod lupę wzięte zostały produkty tego typu w popularnym dla aut segmentów A i B rozmiarze 175/65 R14.

Żadna z konstrukcji w ogólnej ocenie końcowej nawet nie zbliżyła się do oceny dobrej czy bardzo dobrej, a tylko jedna z nich otrzymała notę dostateczną! Problem z prowadzeniem na nawierzchni pokrytej śniegiem, a tym bardziej i lodzie, wykazała każda z nich. Niespecjalnie radzą sobie również na mokrej oraz suchej nawierzchni, choć tu jest i tak nieco lepiej. Jak się ma to do wyników klasycznych zimowych modeli?

Wystarczy pochylić się i nad takim zestawieniem (test opon zimowych na sezon 2011/2012 w tym samym rozmiarze). Wynika wówczas z niego jednoznacznie, że opony wielosezonowe zapewniają znacząco niższy poziom bezpieczeństwa w porównaniu z modelami stworzonymi z myślą o eksploatacji wyłącznie w warunkach typowo zimowych. Oczywiście nie zmienia to faktu, iż bardzo dobra jakościowo opona wielosezonowa może okazać się lepsza w starciu z mizernej jakości produktami chińskimi czy koreańskimi. Ale czy takie porównywanie w ogóle ma sens, gdy różnica w cenie między nimi może sięgać nawet 100 proc.? Jak łatwo było się spodziewać, we wspomnianym teście opon wielosezonowych zwyciężyła opona najdroższa. Ciekawostką będzie jednak fakt, iż drugie miejsce w teście zajęła już opona... najtańsza spośród wszystkich!

Z pewnością część z czytelników zastanawia się zapewne teraz nad pytaniem: może nawet posiadając jeden samochód w rodzinie warto zakupić opony uniwersalne, aby nieco zaoszczędzić? Niestety, argument kosztów również nie będzie wystarczający. Po pierwsze opona uniwersalna jest o około 10-25 proc. droższa od swoich odpowiedników letnich czy zimowych danej marki. Po drugie, eksploatowane w lecie będą się zużywać znacznie szybciej, niż te letnie. Po trzecie, w procesie produkcji obliczane są na pokonywanie niższych przebiegów (2. czy 3. auto w rodzinie).

Podsumowując, czy w takim razie są one na naszym rynku, w naszym klimacie, sensowną alternatywą? Chyba będziemy musieli jeszcze na to poczekać. Fakt, pomimo słabych wyników testów zachowania się na śniegu i tak zostawiają daleko w tyle opony letnie. W naszym odczuciu, nie zapewnią jednak nadal tak wysokiego poziomu bezpieczeństwa, jak dedykowane sezonowe konstrukcje.

Źródło wyników testów: www.adac.de