• Po przejęciu zarządzania systemem ViaToll od austriackiego konsorcjum Kapsch jego koszty obsługi wzrosły o 7,5 proc.
  • Państwowe podmioty okazały się niezdolne do informatycznej obsługi działającego w Polsce systemu poboru opłat drogowych
  • Zgodnie z procedowanym projektem ustawy dotychczasowe bramownice i nadajniki montowane w autach zostaną zastapione przez... aplikacje na smartfony
  • Plan zakłada, że system poboru opłat przejmie od 1 lipca 2020 Krajowa Administracja Skarbowa

System elektronicznego poboru opłat drogowych ruszył w Polsce – niezauważony przez kierowców zwykłych samochodów osobowych – wraz z początkiem lipca 2011. Od tamtej pory wszyscy użytkownicy pojazdów o dmc powyżej 3,5 tony, zespołów pojazdów powyżej 3,5 tony (czyli pojazdów z przyczepą) oraz autobusów płacą za korzystanie z płatnych odcinków dróg w Polsce, a odcinków jest tych już bardzo wiele – kierowcy osobówek o tym nie wiedzą, bo płacą tylko (i zwykle manualnie) za korzystanie z niektórych autostrad.

System poboru opłat ViaToll – jak to działa?

System elektronicznego poboru opłat drogowych, który zastąpił winiety, krytykowany był od początku – jako skrajnie nieprzyjazny dla użytkownika (zwłaszcza w początkach funkcjonowania) oraz drogi w budowie i eksploatacji. System opiera się na tzw. bramownicach – konstrukcjach budowanych nad drogami, do których umocowane są urządzenia komunikacyjne krótkiego zasięgu, a w wybranych miejscach także kamery odczytujące numery rejestracyjne aut. W samochodach, które podlegają opłacie, właściciele muszą zainstalować malutkie nadajniki – urządzenia zwane ViaBOX dostarczane przez operatora systemu.

Gdy taki nadajnik znajdzie się w pobliżu bramownicy, system stwierdza, że kierowca wjechał na płatny odcinek drogi; gdy kierowca zbliża się do zjazdu, mija drugą bramownicę – w ten sposób system liczy, ile kilometrów samochód przejechał po płatnej drodze i ściąga pieniądze z konta właściciela. Rolę kontrolną spełniają kamery – w CEPiK-u do numerów rejestracyjnych przypisana jest dopuszczalna masa pojazdu oraz jego rodzaj. Jeśli pojazd (ciężarówka, autobus, samochód z przyczepą) mają dmc powyżej 3,5 tony, powinien mieć na pokładzie ViaBOX-a i środki na koncie. Jeśli nie ma, właściciela auta czekają problemy...

System poboru opłat ViaToll powstawał w bólach

Długość płatnych odcinków rośnie od lat, obecnie w praktyce nie da się korzystać z samochodu o dmc. powyżej 3,5 tony, nie będąc „klientem” systemu. W początkach działania ViaToll ograniczeniem było jednak tempo budowania bramownic, a także dostępność innej potrzebnej infrastruktury. Dość powiedzieć, że całymi miesiącami niektóre bramownice zasilane były stojącym obok dieslowskim generatorem prądu, bo nie było ich do czego podłączyć... Zdarzało się też rozjeżdżanie przez kierowców dróg lokalnych po to, by ominąć bramkę.

Sam system został słusznie znienawidzony przez kierowców – urządzenie porozumiewa się z użytkownikiem piknięciami, których można nie usłyszeć, albo źle zinterpretować. Początkowo każdy przejazd pod bramownicą, gdy kierowca miał puste konto albo niedziałającą „skrzyneczkę”, kosztował go 3 tys. zł. Jako że w ciągu kilku dni, będąc zawodowym kierowcą, można minąć kilkadziesiąt takich bramownic, zdarzały się nieszczęścia. Z czasem przepisy nieco złagodzono, ustalając maksymalną stawkę kar, stopniowo system stał się bardziej przyjazny. Obecnie dostępne są m.in. aplikacje na telefon pozwalające kontrolować stan konta. Nawet kierowcy aut osobowych czasem decydują się na podłączenie do systemu – dla nich przewidziano dobrowolną wersję nadajnika ViaAuto, który pozwala bezprzewodowo i bez kolejki płacić za przejazdy autostradami.

Przejęcie ViaToll przez państwo – co poszło nie tak?

Austriacki operator systemu ViaToll jest od lat solą w oku rządzących, od lat państwo przymierza się, by wraz z zakończeniem aktualnie trwającej umowy przejąć, znacjonalizować system. A jest to (niektórzy twierdzą, że była do 2018 roku) przysłowiowa kura znosząca złote jaja – w 2018 roku kierowcy wrzucili do kasy ponad 2 miliardy złotych, z czego jednak niemało pochłania koszt obsługi i zarządzania systemem.

Już w 2015 roku w Ministerstwie Infrastruktury powstały zespoły mające opracować „strategię przejęcia”. Decyzje, pozwalające na działanie w tej sprawie GDDKiA (Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad) zapadły jednak dopiero w grudniu 2016 – za późno, by zdążyć.

Całkowita nacjonalizacja ViaToll-a miała nastąpić w listopadzie 2018 roku. Do zarządzania systemem poboru opłat wyznaczono GITD (Głównego Inspektora Transportu Drogowego), co było o tyle dziwne, że dość powszechnie wiadomo było, iż GITD nie radzi sobie ze znacznie prostszymi zadaniami – jak choćby zarządzaniem urobkiem kilkuset fotoradarów stacjonarnych. Uwierzono jednak w obietnice GITD, że „da radę” – nie mając wiedzy, na czym obsługa systemu polega, nie mając zespołu informatyków... Na operacji przejęcia przez państwo systemu ViaToll Najwyższa Izba Kontroli nie zostawiła suchej nitki, konkludując, że jedynym sukcesem „przejęcia” było to, że system nie przestał działać. NIK wytknął też, że po „przejęciu” systemu, które się nie do końca udało, wzrosły koszty jego obsługi.

Co więcej, jak twierdzi NIK, GDDKiA przejęła niekompletną dokumentację systemu i w razie awarii na jej podstawie nie dałoby się przywrócić go do działania. Ostatecznie, gdy czas przejęcia całkowitego nadzoru operacyjnego nad systemem ViaToll-a zbliżał się, ryzyko, że pod koniec roku 2018 kierowcy będą jeździć za darmo, stało się realne. A w rezultacie...

… ViaToll wraca do Kapscha

Choć teoretycznie nadzór nad systemem poboru opłat został skutecznie przejęty przez państwo (formalnie administratorem jest dziś GITD), to w listopadzie 2018 podpisano umowę z konsorcjum Kapsch na dalszą obsługę systemu – nie było wyjścia, bo tylko Kapsch miał wiedzę i możliwości, by tym systemem zarządzać. Tyle, że zrobiono to już bez przetargu. W efekcie (dane NIK) koszty obsługi systemu, które miały zmaleć, wzrosły o 7,5 proc. Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości, że możliwości są dwie: korzystamy z ViaToll-a, zarabiając duże pieniądze, ale płacąc za obsługę systemu zagranicznym podmiotom, albo...

...Robimy od nowa system poboru opłat

Jest plan, żeby system poboru opłat robić od nowa, żeby nie budować już nowych bramownic. Stosowny projekt trafił już do Sejmu, a jako że jest to projekt poselski a nie rządowy, to nie wymaga on konsultacji. Gdyby się więc pospieszyć... Oczywiście, projekt jest poselski tylko formalnie – chyba nikt nie wierzy, że wymyśliła go grupa posłów. Mniejsza o to. Co przewiduje projekt?

  1. Administratorem systemu elektronicznego poboru opłat ma byś KAS – Krajowa Administracja Skarbowa. Otwarcie więc można już mówić o tym, że opłaty drogowe są zwyczajnym podatkiem
  2. Pokonane odcinki dróg będą rejestrowane za pomocą urządzeń mobilnych wykorzystujących technologię transferu danych i pozycjonowania satelitarnego. W praktyce mogą być to dedykowane urządzenia zapewniane przez państwo (KAS), systemy nawigacyjne auta, a także smartfony z zainstalowaną urzędową aplikacją. Tu pojawia się zagrożenie inwigilacją, o którym mówią przeciwnicy tego rozwiązania. Ustawa mówi:

W praktyce oznacza to, że dotychczas technicznie możliwe było sprawdzenie, o której godzinie pod którą bramownicą pojawił się samochód. Teraz służby będą miały wgląd w całkowitą trasę przejazdu. To daje (teoretycznie) znakomite możliwości – można stwierdzić, kto do kogo jedzie, ile kilometrów przejechał, ile powinien zużyć paliwa... A jeśli formalnie zużył mniej niż wynika to z przebiegu... możliwości są ogromne. Autorzy projektu ustawy twierdzą, że chodzi wyłącznie o ułatwienia dla użytkowników. Projekt przewiduje, że dane lokalizacyjne będą przechowywane przez „tylko” przez 6 miesięcy, a pozostałe – przez rok od ostatniego przejazdu,.

A co się stanie, gdy nie włączysz aplikacji?

Projekt ustawy mówi wprost o odpowiedzialności kierowcy za brak lub niedziałanie urządzenia oraz za to, że nie uruchomi aplikacji w odpowiednim momencie. .

I jeszcze to:

Wszystkie dane auta w... skarbówce

Każdy, kto korzysta z pojazdu o dmc. wyższym niż 3,5 tony (albo zespołu pojazdów), będzie musiał wprowadzić do systemu wszystkie dane, które pozwalają na identyfikację jego i samochodu: markę, model, numer nadwozia, dopuszczalną masę całkowitą, klasę czystości spalin, rodzaj paliwa, rok produkcji, pojemność skokową silnika, moc, numer rejestracyjny, swój PESEL, NIP i wiele innych danych. Może być konieczne złożenie zabezpieczenia w formie pieniężnej, przekazanie w formie cyfrowej (np. skany) dokumentów – dopiero wtedy zostaniemy zarejestrowani w systemie. Dane trzeba będzie aktualizować na bieżąco pod groźbą kary.

Nowy system poboru opłat, nowe kary za błędy

Za złamanie któregokolwiek postanowienia (niewprowadzenie aktualnych danych do systemu, niewłączenie urządzenia, itp.) przewidziane są kary – od kilkuset do 3 tys. zł. Warto zachować czujność i kontrolować działanie smartfona, bo usterka urządzenia albo problem z Internetem oznacza, że dalsza jazda nie jest możliwa.

Pobór opłat drogowych po nowemu – od kiedy?

Na razie mamy do czynienia wyłącznie z projektem ustawy i nawet jeśli zostanie przeforsowany w ciągu miesiącam, co jest mało realne, to do stworzenia sprawnego i działającego systemu poboru opłat alternatywnego dla ViaToll-a jeszcze daleko. Niemal pewne jest przy tym, że więcej pieniędzy w systemie od tego nie będzie, chyba że wzrosną stawki za każdy przejechany kilometr albo system obejmie drogi dotychczas wolne od opłat. To jedna z zalet (z punktu widzenia administracji skarbowej) systemu opartego na technologii satelitarnej – można dowolnie zmieniać siatkę płatnych odcinków, nie trzeba w tym celu budować bramownic czy innej infrastruktury. Można opodatkować każdy obrót koła ciężarówki, pamiętając jednak o tym, że ludzie płacą podatki, dopóki nie są one zbyt wysokie...

Przeciwnicy nowych rozwiązań podnoszą, że to wszystko nie jest jednak takie proste i trzeba mieć rozbudowany know-how, zespół informatyków i sprawną organizację, by zbierać opłaty drogowe w sposób nowoczesny i bezproblemowy. Czy Krajowa Administracja Skarbowa ma doświadczenie w tej kwestii? Nie większe niż GITD w temacie zarządzania przejętym systemem ViaToll! Może się więc zdarzyć i tak, że ViaToll się zamknie, zastąpi się go systemem „smartfonowym”, a następnie otworzy się ViaToll z powrotem. A kto nim będzie zarządzał po zmianach? To akurat wiadomo.